Święci na co dzień
Czy spotkaliście w swoim życiu świętych? Ksiądz Szywalski wspomina osoby, które żyjąc w zgodzie z Ewangelią, zaskarbiły sobie szacunek współczesnych. Nie ogłoszono ich co prawda świętymi, ale...
– Rozumiecie się z nim?
– Nie wyobrażamy sobie życia bez nich, chociaż, jak to chłopcy – uśmiechnął się – nie chcą chodzić do kościoła, ale tacy już są młodzi u nas.
Peter jest diakonem w swej parafii, i odprawia liturgię Słowa Bożego. Czasem też głosi kazania w miejscowym kościele ewangelickim.
Siostra Maria Witalis
W ostatnich dniach zmarła siostra zakonna Witalis. Zupełnie nagle, właściwie „zasnęła w Panu”. Nie było wielkiego zaskoczenia: miała 86 lat i wadę serca. Całe jej życie było wierną służbą Bożą. Wstąpiła do klasztoru tuż po wojnie w 1949 r., mając18 lat. Pisze o swoim powołaniu: „W sąsiedniej miejscowości siostry Elżbietanki prowadziły przedszkole. Zaangażowałam się u nich chcąc zostać przedszkolanką... Siostry zaczepiały mnie czasem mówiąc, że może wstąpiłabym do ich Zgromadzenia, bo na ich oko mam powołanie. Zawsze kategorycznie odmówiłam”. Jednak ziarno było zasiane. „Od tej pory było mi w domu źle. Nie mogłam się tam znaleźć; było mi coraz bliżej do Pana Boga”. Na decyzję miały też wpływ sny o zmarłej matce. Jesienią 1949 r. zdecydowała się i pojechała do Sióstr Elżbietanek w Nysie. W domu mówiła, że jedzie uczyć się pielęgniarstwa, bo ojciec był bardzo przeciwny jej wstąpienia do klasztoru. „W Nysie przywitano mnie z radością. Dołączyłam do grona 28 postulantek. Siostra prowincjalna domagała się jednak, że muszę wrócić i prosić ojca o błogosławieństwo. Bałam się, że gdy pojadę, to już nie wrócę do Nysy, równocześnie wiedziałam, że muszę to zrobić... Ostatecznie, choć niechętnie tata błogosławił mi na nowej drodze życia... Po latach ja zajmowałam się nim przed śmiercią i byłam z nim do końca. Wtedy, po wielu latach od wstąpienia, wyraził się: Co by to było, gdyby ciebie nie było”.
Pracowała na kilku placówkach w różnych parafiach. Wszędzie zostawiła po sobie wdzięczną pamięć. Jej działalność była wszechstronna: była katechetką, organistką i pielęgniarka. Ostatnie lata przeżyła w domu dla starych sióstr. Kaznodzieja pogrzebowy nazwał to miejsce „drugim nowicjatem”, przygotowującym Oblubienice Pańskie na spełnienie się obietnicy Jezusa danej tym, którzy „opuścili wszystko, a poszli za Nim”.
Świętość nie zna granic
Chrystus Pan zachęca wszystkich, niezależnie od narodowości, płci i wieku: „bądźcie światłością świata i solą ziemi!” (Mt 5,13). Niektóre osoby są prawdziwymi latarniami.
ks. Jan Szywalski