35 lat pracy z muzyką. Wywiad z Franciszkiem Borysewiczem
Raciborskie Centrum Kultury oraz Spółdzielcze Centrum Kultury „Best” w Bielsku Białej to dwa ośrodki, w których dzieci mogą odkrywać tajemnice muzyki. Małych raciborzan i bielszczan w niezwykłą instrumentalno-wokalną podróż, która rozbudza zainteresowania i wrażliwości na muzyczne doznania, zabiera Franciszek Borysowicz. Ten znany raciborski muzyk, pedagog i dyrygent z myślą o najmłodszych, od 35 lat organizuje koncerty umuzykalniające w Raciborzu, a rok krócej w Bielsku-Białej. Wspierają go wydział kultury Urzędu Miasta w Raciborzu oraz Instytucja Promocji i Upowszechniania Muzyki w Katowicach.
– Jak zrodził się pomysł koncertów, które zbliżają dzieci do świata muzyki?
– Przez sześć lat byłem kierownikiem wydziału kultury w mieście i wraz z Teresą Piasecką – inspektorem kultury organizowałem w sali koncertowej szkoły muzycznej, a następnie w raciborskim Muzeum bardzo dużo koncertów dla raciborzan. Zauważyłem jednak, że publiczność niezbyt chętnie na nie przychodzi. Po rozpoczęciu pracy w 1981 r. w ówczesnej Wyższej Szkole Pedagogicznej w Opolu postanowiłem rozpocząć działalność umuzykalniającą w Raciborzu i innych miastach Śląska. Wziąłem przykład z koncertów prowadzonych dla dzieci przez słynną Ciocię Jadzię, czyli Jadwigę Mackiewicz, która takie koncerty prowadziła w Filharmonii Narodowej w Warszawie. Do dziś sam opracowuję programy koncertów, współpracuję z wykonawcami, dyrekcjami szkół, nauczycielami, a także zajmuję się sprawami organizacyjnymi.
– Koncerty organizowane są dla najmłodszych uczniów raciborskich szkół podstawowych?
– Tak, przychodzą na nie dzieci klas I – III wraz z nauczycielami. Początkowo odbywały się w sali kameralnej szkoły muzycznej, a obecnie w sali kameralnej RCK. Przez trzy lata dzieci poznają wszystkie instrumenty muzyczne: w pierwszym roku – smyczkowe, strunowe i szarpane łącznie z harfą, w drugim roku – dęte, drewniane od fletu po fagot oraz blaszane: trąbkę, waltornię, puzon i rzadko występującą jako instrument solowy tubę, a w ostatnim roku instrumenty perkusyjne, głosy ludzkie, organy koncertowe i akordeon. Wykonawcami są najlepsi profesjonalni muzycy na Śląsku. W latach 70. przyjeżdżali muzycy z Warszawy: Ewa Podleś – mezzosopran, Jerzy Marchwiński – fortepian, Zdzisław Piernik – tuba. Niedawno koncertowały takie sławy jak Marcin Wyrostek – akordeon, Krzysztof Nowakowski – instrymenty perkusyjne i większość pianistów, którzy są obecnie profesorami na katowickiej Akademii Muzycznej.
– Jak udaje się Panu zachęcić maluchy do słuchania muzyki, szczególnie tej poważnej?
– Każdy koncert, to inspirująca rozmowa z dziećmi, która ma pomóc zapamiętać najważniejsze informacje, nauczyć rozpoznawania instrumentów. Forma ich z czasem uległa modyfikacji. Dziś wykorzystuję rzutniki, internet, obrazy. Dyrekcja RCK pomaga mi użyczając sprzęt, salę i ludzi. Taki kontakt dzieci z muzyką ogromnie rozwija, uczy dyscypliny, koncentracji, odpowiedniego sposobu bycia, poprawnego wypowiadania się. W czasie mojej dziesięcioletniej pracy w PWSZ w Raciborzu zapraszałem studentów z kierunku edukacja elementarna, z którymi miałem zajęcia metodyczne, by zobaczyli, jak można pracować z dziećmi, jak chłoną muzykę i ile zapamiętują. Na temat tych praktyk powstało wiele artykułów, opublikowanych na łamach uczelnianego czasopisma „Eunomia”.