Mariusz Adamczyk: Nie robimy niczego kosztem mieszkańców [WYWIAD]
Na półmetku obecnej kadencji z Mariuszem Adamczykiem, wójtem Godowa rozmawiamy o planach inwestycyjnych, problemach, których w tej kadencji nie brak i równowadze pomiędzy interesem przedsiębiorcy a interesem mieszkańca.
Realizacja tych inwestycji będzie chyba jednak uzależniona w dużej mierze od tego, czy gmina pozyska środki unijne?
– Na budowę ścieżki rowerowej finansowanie mamy już zagwarantowane. Budowa przedszkola w Gołkowicach będzie realizowana niezależnie od tego, czy środki zewnętrze będą, czy nie, bo po prostu musimy je wybudować. Próbujemy na ten cel zdobyć pieniądze i pojawiła się taka możliwość, choć być może będzie się ona wiązała z tym, że budowę rozpoczniemy nie, jak planowaliśmy w tym roku, ale konieczne będzie jej przesunięcie o rok. Bo konkursy na unijne dotacje będą dopiero ogłaszane. Na termomodernizacje budynków też będziemy sięgać po środki zewnętrzne, bo pieniądze są i mam nadzieję, że uda się je zdobyć. Na ul. Polną i Cmentarną oraz przebudowę boiska w Gołkowicach środki już pozyskaliśmy. To ponad 2,5 mln zł.
Największe wyzwania, z jakimi zmagał się pan w minionych dwóch latach?
– Na pewno ciężką sprawą dla wszystkich była realizacja przebudowy dróg w centrum Skrzyszowa. Wiązała się ze sporymi utrudnieniami w ruchu i niezadowoleniem mieszkańców, bo praktyczne pół Skrzyszowa znajdowało się w przebudowie. Ukłon w kierunku osób z rady sołeckiej czy skrzyszowskich radnych, sołtysa, którzy starali się na miejscu wszystkie bieżące problemy rozwiązywać. A poza tym chyba większych zawirowań na terenie gminy nie było.
Problemem był, nadal jest temat piaskowni, sąsiadującej z osiedlem domków w Godowie. Wydaje się, że gmina nie ma pomysłu na rozwiązanie tej sprawy.
– Piaskownia to tykająca bomba zegarowa. My nie możemy zrobić czegoś niezgodnego z prawem. W tym temacie sporo decyzji zapada poza naszym urzędem. Natomiast trzeba być świadomym tego, że skoro działała tu od lat 60–tych, a niektórzy mówią, że i wcześniej kopalnia piasku, no to ten teren trzeba zrekultywować, jest obowiązek prawny. Są prowadzone rozmowy z właścicielem piaskowni, który ma obowiązek rekultywacji. My jako gmina nie możemy go zablokować czy zabronić mu dojazdu ciężarówkami na piaskownię, bo narazilibyśmy się na wypłatę odszkodowań. To się fajnie mówi z zewnątrz – nie pozwólcie. Trzeba się też postawić w sytuacji tego przedsiębiorcy, który chce prowadzić biznes, bo przecież płaci podatki, a niestety ta rekultywacja związana jest z robieniem biznesu...