Sobota, 28 grudnia 2024

imieniny: Teofili, Godzisława, Antoniego

RSS

Rodzina strzelca z Boguszowic wygrała w sądzie z policją

13.08.2016 13:00 | 8 komentarzy | acz

Sto pięćdziesiąt tysięcy złotych zapłaci Skarb Państwa za kulę antyterrorysty, która trafiła nastoletniego Kamila W. w szczękę. Jego ojciec strzelał w tym czasie do policji i ratowników medycznych. Rannych zostało sześć osób.

Rodzina strzelca z Boguszowic wygrała w sądzie z policją
Krzysztof W. podczas doprowadzania do rybnickiej prokuratury
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Materiał wideo:

Czy podatnicy powinni płacić za akcję policjantów w Boguszowicach?

Przypomnijmy, cała sprawa ma swój początek w sierpniu 2010 roku. Górnik z Boguszowic urządził w domu awanturę, bo chciał zrobić grilla. Podczas kłótni pijany mężczyzna wyciągnął broń i postrzelił żonę, szwagra, sąsiadkę, teściową i teścia. Barykadując się w domu przy ulicy Braci Nalazków ostrzelał również karetki pogotowia i radiowozy. Ranny został jeden z policjantów. Dzięki sprawnej akcji antyterroryści zatrzymali Krzysztofa W. Wkrótce został uznany za niepoczytalnego i umieszczony w zakładzie psychiatrycznym. Już podczas przeszukania w domu Krzysztofa W. znaleziono kilka rodzajów broni: długiej i krótkiej, gazowej i ostrej. Sam tłumaczył, że kupował części między innymi na zlotach fanów militariów m.in. w Czechach. Zakupów dokonywał również w internecie.

Zatrzymania Krzysztofa W. dokonali policyjni antyterroryści. W chwili gdy pomiędzy szaleńcem a policjantami dochodziło do wymiany ognia, w domu razem z Krzysztofem W. przebywał jego nastoletni syn. Jedna z policyjnych kul trafiła go w szczękę. Gdy Krzysztof W. został umieszczony w zakładzie psychiatrycznym jego żona oraz syn pozwali policję, domagając się odszkodowania między innymi za leczenie. Absurd? Okazuje się, że nie. 25 września 2013 roku Sąd Okręgowy w Gliwicach wydał tzw. wyrok wstępny, w którym orzekł, że poszkodowany Kamil W. ma prawo do odszkodowania. Równocześnie uznał, że policjanci nie popełnili błędu. Zaraz po strzelaninie poprawność działań policjantów badała również Prokuratura Okręgowa w Gliwicach, nie dopatrzyła się jednak, podobnie jak sąd, żadnych nieprawidłowości przy akcji policjantów.

Wyrok zapadł w Sądzie Okręgowym w Katowicach w lipcu tego roku. Sprawa toczyła się za zamkniętymi drzwiami od czterech lat. Syn strzelca, Kamil W. domagał się od Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach 295 tysięcy złotych z odsetkami. Jego matka Iwona W. pokrycia kosztów dojazdów na leczenie syna. – Sąd przyznał Kamilowi W. kwotę 150 tysięcy złotych z odsetkami, a Iwonie W. kwotę pięciu tysięcy złotych z odsetkami – mówi nam sędzia Marian Zawała, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Katowicach. Wyrok nie jest prawomocny. – Odwołać może się zarówno Kamil i Iwona W. uznając, że kwota jest za niska jak i KWP w Katowicach, która po uprawomocnieniu się wyroku będzie musiała wypłacić zasądzoną kwotę – dodaje sędzia.

Z końcem maja tego roku Krzysztof W. wyszedł z zakładu psychiatrycznego. Jego powrót do domu był możliwy dzięki bardzo przychylnej opinii psychiatrów i psychologa. Jak orzekli, od dłuższego czasu nie musi przyjmować leków, „jest najzdrowszy na oddziale”. W ślad za opinią, sąd uznał, że skoro stan zdrowia Krzysztofa W. aż tak się poprawił, nie ma potrzeby trzymania go za kratami szpitala psychiatrycznego w Toszku. Kilka dni po wyjściu ze szpitala Krzysztof W. sięgnął po alkohol i znów wywołał awanturę. Interweniowała policja. – 4 czerwca około godziny 21:30 policjanci z komisariatu policji w Rybniku-Boguszowicach, zostali wezwani na interwencję na ulicę Braci Nalazków. Zgłoszenie dotyczyło naruszenia miru domowego oraz gróźb karalnych. Mundurowi, którzy przyjechali na miejsce, zastali zgłaszającego oraz sprawcę, którym był - znany interweniującym policjantom, 44-letni mężczyzna – mówi sierżant Anna Karkoszka z Komendy Miejskiej Policji w Rybniku. Mężczyzna, o którym mówi policjantka to nie kto inny jak Krzysztof W.

Z domu w Boguszowicach trafił do rybnickiego szpitala psychiatrycznego gdzie został początkowo zatrzymany wbrew swojej woli. Dyrekcja powiadomiła sąd, który miał zdecydować czy Krzysztof W. może pozostać w szpitalu wbrew swojej woli. – 17 czerwca odbyło się posiedzenie sądu, jednak postępowanie umorzono z uwagi na to, że mężczyzna w końcu wyraził zgodę na pobyt w szpitalu psychiatrycznym – mówi prokurator Joanna Smorczewska z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach. Zdaniem śledczych Krzysztof W. nadal stwarza zagrożenie, a w szpitalu zachowuje się dobrze tylko z powodu braku dostępu do alkoholu.

Adrian Czarnota