Na budowę zbiornika ciężarówki pojadą przez Syrynię, Lubomię i Buków
Wykonawcy zbiornika inwentaryzują domy, które mogą ucierpieć w trakcie realizacji tej ogromnej inwestycji.
11 lutego na stronie internetowej urzędu gminy w Lubomi pojawiła się informacja o prowadzonej inwentaryzacji początkowej budynków, zlokalizowanych przy drogach transportu materiałów, przejazdu maszyn i sprzętu pracującego przy budowie zbiornika Racibórz. Inwentaryzacja związana jest z udokumentowaniem stanu istniejącego budynków i jest ona zabezpieczeniem i podstawą ewentualnych roszczeń mieszkańców w razie gdyby pojawiły się uszkodzenia budynków. Jak to jest istotny zabieg pokazała budowa autostrady A1. W tym przypadku nie wszyscy właściciele budynków doczekali się inwentaryzacji, (a właściwie w stosunku do budynków, usytuowanych przy drogach wykorzystywanych na potrzeby transportu nie było ich wcale) i do dziś nieskutecznie próbują uzyskać odszkodowanie za uszkodzone budynki. Inwestor i wykonawca twierdzili, że nie ma podstaw do wypłaty odszkodowań, min. dlatego że trudno ocenić czy uszkodzenia, wskazywane przez właścicieli budynków powstały rzeczywiście na skutek realizacji inwestycji, czy może istniały już wcześniej. Dlatego w przypadku budowy zbiornika warto dać się zinwentaryzować.
Lepiej dać się zinwentaryzować
Wykonawca zbiornika hiszpański Dragados w piśmie do urzędu gminy informuje, że inwentaryzację w jego imieniu przeprowadzi katowicka firma V2B Poland. W notce przekazanej urzędowi nie ma niestety żadnych informacji o tym kiedy można się spodziewać inwentaryzacji, albo o tym, na których ulicach domy zostaną zinwentaryzowane. Sprawę na naszą prośbę rozjaśnili gminni urzędnicy. Z wyjaśnień wynika, że proces inwentaryzacji już trwa. - Wiem, że u niektórych mieszkańców byli już przedstawiciele firmy, która ma za zadanie inwentaryzowanie budynków. Niektórzy właściciele posesji z różnych powodów nie chcieli ich wpuścić. Dlatego Dragados wystosował pismo do naszego urzędu by uprzedzić mieszkańców o możliwości inwentaryzacji – mówi Bogdan Burek, kierownik referatu gospodarki komunalnej i zarządzania kryzysowego UG Lubomia. Według informacji uzyskanych w urzędzie gminy inwentaryzacją objęci mają zostać mieszkańcy ulic Bukowskiej i Raciborskiej w Syryni, Asnyka i Granicznej w Lubomi oraz Głównej, Krzyżanowickiej i Stawowej w Bukowie. - Z tego co mi wiadomo to przedstawiciele firmy, która przeprowadza inwentaryzację muszą mieć od właściciela każdej posesji podpis na protokole z inwentaryzacji, albo też podpis na odmowie przeprowadzenia inwentaryzacji. W przeciwnym razie firma nie otrzyma wynagrodzenia – mówi Burek. Wzory obu dokumentów można obejrzeć na stronie www.lubomia.pl
Zapomnieli, że obracają publicznymi milionami
Informacji na temat inwentaryzacji próbowaliśmy zasięgnąć bezpośrednio w Dragadosie. - Mamy zakaz rozmowy z mediami – powiedziała nam osoba, która dysponuje planem transportu materiałów. To nie pierwsza odmowa rozmowy ze strony Dragadosa na temat zbiornika Racibórz, czyli inwestycji wartej około miliarda złotych, realizowanej z publicznych środków. Odesłano nas do inwestora czyli Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gliwicach. Nadzorem nad realizacją zbiornika zajmuje się działające w strukturach RZGW Biuro Wdrażania Projektu w Raciborzu. Poprosiliśmy o rozmowę z osobą, która może przekazać interesujące mieszkańców gminy Lubomia informacje. Sekretarka połączyła nas z Wojciechem Paszendą, głównym specjalistą do spraw inwestycji. Ten stwierdził, że przez telefon nie będzie udzielał informacji, bo nie wie z kim tak naprawdę rozmawia. Kiedy zaproponowaliśmy spotkanie w Raciborzu, w siedzibie RZGW, Paszenda odpowiedział, że nie ma ono za bardzo sensu, bo najpierw i tak trzeba napisać oficjalne pismo z prośbą o udostępnienie planu transportu materiałów po drogach publicznych. Jeśli tak wygląda komunikacja Dragadosa i RZGW z przedstawicielami mediów, to możemy sobie wyobrazić jak będą traktowani zwykli mieszkańcy, zainteresowani inwentaryzacją swoich domów. Ostatecznie własne opracowanie z planem transportu materiałów i sprzętu przekazali nam urzędnicy z Lubomi. Na mapie zaznaczone są drogi, które będą wykorzystywane na potrzeby transportu w trakcie budowy zbiornika.
W naszym regionie już to przerabialiśmy
Już pojawiają się pierwsze sygnały, że transport odbywa się nie tylko po tych drogach, które zostały do tego wyznaczone. - Ostatnio duże wozidła poruszały się po drodze, na której nie powinno ich być. A przecież budowa tak na dobre jeszcze się nie zaczęła. Ciekawe co będzie od maja, kiedy prace ruszą na pełnych obrotach – nie kryje obaw Bogdan Burek. Jak podkreśla urzędnicy podjęli kroki by dokumentować takie „eskapady”. I dobrze, bo trudno uwierzyć, że będą to jednorazowe wybryki. Przy budowie wspomnianej A1 sytuacje takie były niemal na porządku dziennym, a jeśli już auta jeździły wyznaczonymi w tym celu drogami to i tak niejednokrotnie były przeładowane, a przewożony materiał nie był zabezpieczony plandekami. Interweniowała policja, inspekcja transportu drogowego. Mimo to samorządy do dziś borykają się ze zniszczonymi drogami. O mieszkańcach i poniesionych przez nich stratach nawet trudno wspominać. Zostali pozostawieni samym sobie.
Artur Marcisz
Komentarze
9 komentarzy
jeżdżę na tej budowie ,,,,do autora ,,,,W DUPIE BYŁEŚ GUWNO WIDZIAŁEŚ ......POZDRAWIAM
Teraz całokształt domyka budowa nowych przepraw drogowych przez Odrę. Tam chyba na prawdę siedzą niekompetentne osoby. Tym tematem warto się zająć, tym bardziej, że zbiornik jest wręcz otoczony przez linie kolejowe.
przecież pociąg towarowy z Syryni do Olzy mógłby jechać choćby 20km/h ale po szynach a nie setki ciężarówek niszczących drogi. Władze powiatu i gminy Lubomia powinny interweniować w ministerstwie transportu i u premiera.
ciekaw jestem czy ktoś przeliczył koszty, która forma transportu jest tańsza w perspektywie czasu trwania budowy. nie da się ukryć, że remont dróg po zakończeniu inwestycji będzie konieczny. proponuję redakcji wniknąć w temat i zapytać "jajogłowych" jakie czynniki brali pod uwagę, że zdecydowali się na transport kołowy. życzę powodzenia mieszkańcom w dochodzeniu swoich odszkodowań, bo pewnie zostaną olani ciepłym moczem. gmina oczywiście wypnie się na nich tłumacząc, że to sprawa między mieszkańcem a firmą. pytanie zatem jak zabezpieczono ewentualne roszczenia mieszkańców wobec środków jakie ma otrzymać wykonawca?
tak to jest w tej naszej Polsce ,byle szło wydoić budżet
Nie głupota, spryt. Myślę, że już jest lista firm która będzie zarabiać na usuwaniu zniszczeń po ciężarówkach. Nie ma zniszczeń, bo wszystko jeździ koleją, nie ma zarobku na remontach drug i budynków.
Głupota ludzka nie zna granic. Wzdłuż zbiornika idzie linia kolejowa. Szkoda gadać... Śmieszy mnie też, że ciężarówki muszą jechać przez centrum Bukowa, po co?
http://www.nowiny.pl/89867-1e6.html tu jest wszystko, czarno na białym.
Przecież tam są tory kolejowe... Wystarczy niewielki remont i drogi nie doznają żadnego uszczerbku bo wszystko będzie jeździło wagonami. Założę się, że dopiero po zakończeniu inwestycji ktoś się obudzi, " o jakie potworne zniszczenia dróg i budynków", "a tam przecież były tory kolejowe"... Żałosne.