Ile dajemy „w łapę” lekarzom?
Każda rodzina w Polsce wydaje na łapówki dla lekarzy średnio 311 złotych rocznie. Pieniądze są dawane głównie po to by ominąć kolejkę, przyspieszyć zabieg, zapewnić sobie lepszą opiekę czy wybór konkretnego lekarza (który np. przeprowadzi operację). Z kolei na „prezenty wdzięczności”, dawane już po operacji czy wyjściu ze szpitala średnio wydaje się w polskich rodzinach 142 złote rocznie.
Ankieta
zobacz wszystkieCzy dałeś łapówkę lekarzowi?
Takie wstydliwe dane opublikowała Komisja Europejska w najnowszym raporcie poświęconym korupcji w sektorze opieki zdrowotnej w państwach UE. Podane wyliczenia dotyczą 2011 roku. Autorzy raportu zwracają także uwagę na korupcję przy przetargach ogłaszanych przez szpitale, np. na zakup sprzętu. Jedną z najczęstszych plag jest tzw. ustawianie przetargów pod konkretnego oferenta (tylko jego sprzęt spełnia wymogi specyfikacji przetargowej). Pojawia się problem darowizn od firm medycznych, które przekazują szpitalom bezpłatnie sprzęt, ale potem placówka musi kupować od darczyńcy materiały eksploatacyjne po cenach wyższych niż inne dostępne na rynku. Zaznaczono jednak, że pod tym względem szpitale są obecnie bardziej ostrożne niż w przeszłości. Poważnym problem jest również nepotyzm w służbie zdrowia. W wielu placówkach często funkcjonują prawdziwe klany rodzinne. Niektóre posady są wręcz dziedziczne czyli przechodzą z rodziców na dzieci.
W raporcie podkreśla się, że choć korupcja w polskiej służbie zdrowia maleje, to jednak jest trudna do zwalczenia ze względu na jej przyczyny. Jedną z głównych jest nasza mentalność czyli przyzwolenie społeczne na łapówkarstwo (przyzwyczailiśmy się do dawania łapówek, nie widzimy w nich nic złego). W raporcie zaznaczono, że działalność CBA (choć krytykowana) nieco przestraszyła cześć lekarzy biorących łapówki, choć raczej wątpliwe aby była to skuteczna metoda walki z drobną korupcją. Do ograniczania korupcji przyczynia się też coraz bardziej dostępna oferta prywatnych placówek medycznych. Po prostu część pacjentów, zamiast płacić łapówkę lekarzowi w publicznym szpitalu, woli legalnie zapłacić prywatnie.
Na osłodę warto zaznaczyć, że pod względem wielu podawanych w raporcie wskaźników Polska prezentuje się lepiej niż reszta tzw. krajów nowej Unii (dawne państwa socjalistyczne). Do starej Unii nam jednak bardzo daleko. Z raportu wynika, że absolutnym liderem pod względem skorumpowania służby zdrowia jest Grecja.
Raport przygotowali wspólnie urzędnicy unijni oraz eksperci z poszczególnych krajów. Oparty jest zarówno na analizach „zza biurka”, jak i badaniach/wywiadach wśród korzystających z służby zdrowia i jej pracowników.
Komentarz redakcyjny
Nie wierzę, żeby jakakolwiek instytucja była w stanie obliczyć, ile pieniędzy wydajemy na łapówki. Tym niemniej takie raporty są potrzebne, żeby nie zapominać, że ten rak ciągle ma się dobrze i trzeba go zwalczać. Szkoda tylko, że takie raporty powstają w Brukseli, a nie w Warszawie. Choć może nie ma co się dziwić, zważywszy, że to nasze władze odpowiedzialne są za dostarczanie temu rakowi najlepszych odżywek: niereformowanie systemu finansowania usług medycznych, wynikające z tego upokarzające kolejki, tolerowanie różnych konfliktów interesów, podejrzanych przetargów, itp. Tych problemów żadne raporty, ani brukselscy urzędnicy za nas nie rozwiążą. Z raportu wynika jeszcze jedna ciekawa rzecz. Otóż widać, że wbrew lękom rządzących Polacy chcą, choćby nawet w minimalnym stopniu, dopłacać do leczenia. Oczywiście, gdyby dzięki temu nie musieli dawać łapówek. A to, według wielu polskich ekspertów, jest możliwe. Odwagi, panie premierze, panie ministrze, panowie posłowie.
Arkadiusz Gruchot
Raport (niestety po angielsku) dostępny jest tutaj:
http://ec.europa.eu/dgs/home-affairs/what-is-new/news/news/docs/20131219_study_on_corruption_in_the_healthcare_sector_en.pdf
Komentarze
14 komentarzy
Ilość kas chorych, wysokość składki to są decyzje polityczne , a nie ekonomiczne. W usługach medycznych mamy większy popyt od podaży . A więc występuje deficyt świadczeń . Jak były kartki to przecież zawsze pani w sklepie dawała od tyłu znajomym . Teraz też chcesz mieć szybciej operację pęcherzyka to dajesz w łapę ordynatorowi. I masz . On tez ma . Tylko państwo traci. A państwo to my wszyscy , którzy z podatków opłacamy długi szpitali . Prywatnie usunąć pęcherzyk jest dużo drożej niż skorumpować doktorka . A potem doktorek myśli , że to przecież może tak tyć stale , bo stać go na wczasy w Afryce, na dobrą brykę , na nowe domy . Pływa w śmietance lokalnej , ma wysoko postawionych przyjaciół i jest nie do ruszenia . Taki dziki zachód z westernów . Trzeba jeszcze dzielnego szeryfa , ale skąd go wziąść !!!
Nie znam się na medycynie ani finansach, ale w małych Czechach jest chyba z 10 kas chorych (czyli takich naszych NFZ-ów) czyli jest jakaś konkurencja. A u nas monopol NFZ, który robi co chce, kupuje usługi gdzie chce i za ile chce. Jak u nas były wojewódzkie kasy chorych to chyba lepiej to działało.
A myślałem , ze tak nośny temat już umarł . Łapówki dla lekarzy to istotny problem społeczny w Polsce i nie tylko . Spróbujmy oceniać bez złości . A na przykład zadłużenie szpitali pomimo wzrostu nakładów . Przecież to proste przełożenie na kopertówki w gabinetach ordynatorów . Wtedy choroba z przewlekłej , mogącej oczekiwać na kolejkę przekształca się nagle w zagrożenie życia , które musi być leczone natychmiast .I wszystko jedno , czy szpital ma dwa czy trzy miliony długu . Pogrążanie szpitali w długi to wspólna sprawa dających i biorących . I jednych i drugich jest sporo. Płacą za to draństwo wszyscy podatnicy.
Dawajcie dalej łapówki, a bandycka szajka lekarska dalej będzie wypisywać recepty sponsorowane przez firmy farmaceutyczne. Wyrobicie u doktorka taką pazerność, że nie będzie mu się chciało za niedługo nawet spojrzeć na banknot su złotowy. Ja mówię: NIE! To ich praca i za mnie jako pacjenta dostają pieniądze, czy jestem zdrowy, czy nie.
Wpis gucioptasznika dotyka istotnego problemu .Lekarz specjalista zabiegowiec wykonuje procedury .Ułatwia mu to postęp technologii medycznej. Teraz łatwiej zakwalifikować chorego do endoprotezoplastyki stawu niż leczyć sposobami niezabiegowymi . Łatwiej założyć stent do tętnicy niż oduczyć palenia tytoniu i prawidłowej diety .Jest potężna presja informacyjna , żeby leczyć w ten sposób bo to się opłaca firmom produkującym te sztuczne stawy i stenty oraz lekarzom , bo te zabiegi są dobrze płatne.Leczenie niezabiegowe jest mniej atrakcyjne , ale prowadzone poprawnie jest również skuteczne. Pacjent staje się coraz częściej konsumentem świadczeń bardziej opłacalnych ale nie koniecznie dla niego korzystnych . Bo medycyna zawsze była , a teraz jest coraz bardziej biznesem i polityką . A pacjent jest szczęśliwy , gdy lekarz do niego się uśmiechnie , a czy reprezentuje jego interes czy firmy farmaceutycznej to juź zupełnie inna bajka.
jak ludzie mają nie dawać łapówek kiedy 70-letniemu człowiekowi proponują operacje biodra za 6 lat?
Jeśli wpis "medyka" rzeczywiście jest komentarzem lekarza to jest jakaś nadzieja dla pacjentów. Zgoda w 100 proc. Rzeczywiście obecny bałagan, kolejki i niejasne procedury najbardziej na rękę są ordynatorom, szefom kliniki i innym decyzyjnym lekarzom. Trudno się więc dziwić, że zapewne nie są zainteresowani reformami, które by pozbawiły ich władzy i wynikających z niej przewag.
Łapówki jak zwykle tak i tu są następstwem reglamentacji dóbr i tradycji . Dotyczą przede wszystkim lekarzy decyzyjnych w szpitalu - ordynatorów. Ponieważ w życiu wszystko kosztuje,zapobiegliwy człowiek kupuje sobie spokój sumienia , że zrobił wszystko co mógł , żeby było dobrze.U pacjenta w szpitalu lekarz nie uzależnia jakości leczenia od datków . Natomiast tradycja i doświadczenie powoduje , że ich oczekuje .Zaniechanie leczenia z powodu braku koperty grozi prokuratorem i sądem lekarskim . A więc kupujemy sobie przyjazne traktowanie , a nie kompetencję. Spróbujmy nie kupować spokoju sumienia tylko rzetelnie domagać się informacji o stanie zdrowia i perspektywach. A tych co pomimo to biorą zgłaszać dyrekcji szpitala .
Mi by było wstyd wziąć od pacjenta ekstra kasę za to co jest moim obowiązkiem i pracą. Wiadomo jednak, że w każdej społeczności zawodowej znajdą się hieny. Są wśród policjantów, sędziów, polityków, są i wśród lekarzy. Gdyby przymierali jeszcze głodem, ale lekarze wcale najgorzej nie zarabiają.
A ile kasuje np taki fachowiec od piecyka gazowego wziolem namiar na takiego pseudo fachowca odkrecil dziewiec srubek i odkurzyl go nawet kabel odkurzyl ach jeszcze pedzelkiem troche tam czyscil jak to widzialem to cierplem czy piecyk bedzie chodzil. No i za nie calom godz wziol 120zl bez rachunku to jest 30 euro na godz skad oni maja taki cenik
Wszystkie ośrodki "zdrowia" na dyskietkę powinni jak najszybciej zaminować i wysadzić w powietrze.Nie ma najmniejszego sensu iść do takiego przybytku i tracić czas oraz nerwy gdzie lekarze albo na niczym się nie znają albo mają każdego w d*. W tej chwili w tym kraju obowiązuje zasada/powiedzenie jak przed wojną czyli - biedny na świat niech nie przychodzi.
No cóż ,służba zdrowia jest nie do uzdrowienia.Tak było jest i będzie,że jeżeli chcesz mieć "ludzką" opiekę w szpitalu to musisz dać,oczywiście zdarzają się w dzisiejszych czasach lekarze,którzy nie przyjmują i walą tekstem "proszę mnie nie obrażać" ale miny tych lekarzy na "dzień dobry" przy przyjęciu i cały pobyt,oraz zachowanie i ignorancja wobec chorego jest taka,że może lepiej jakby przyjęli tą łapówkę czy "dowód wdzięczności"(zwał jak chciał),by od czasu do czasu się uśmiechnąć do pacjenta i ujrzeć w nim człowieka a nie jakiegoś zbira,którego trza leczyć.Oczywiście zdarzają się też lekarze,którzy nie biorą a zawsze z miłym słowem i uśmiechem na twarzy do pacjenta.Nie można wszystkich wrzucać do jednego wora,bo są też niemili księża,niemiłe nauczycielki,niemiłe urzędniczki,niemiłe ekspedientki.Ogólnie to najlepsza recepta to być zdrowym i omijać szpitale i lekarzy szerokim łukiem,czego wszystkim życzę
Ja nikomu nie dałem jeszcze. Inna sprawa, że lekarze podstawowej opieki tak lecą w kulki, że po wizycie u takiego i tak nieraz muszę iść do prywatnego gabinetu. I na prywatnych lekarzy wydałem w ubiegłym roku znacznie więcej niż te wyliczone 311 zł. Nie zgadzam się na płatną służbę zdrowia, choćby to miało być dodatkowe 10 zł za wizytę, co proponuje Arułkowicz.. Bo te 10 zł nie sprawi, że lekarz będzie się bardziej starał i że znikną kolejki. Zapłacę dodatkowe pieniądze, do tego co mi odciągają w ramach ubezpieczenia zdrowotnego, a i tak na końcu trafię na wizytę prywatną. Bo lekarze się już przyzwyczaili, że w przychodni odrabia się pańszczyznę, a w swoim gabinecie zarabia. Tu kolejne pieniądze niczego nie zmienią.. Cały ten nasz system opieki zdrowotnej to jedna wielka studnia bez dna.
widać po głosach, że ludzie nawet anonimowo boją sie przyznać że posmarowali
Dyskusja: