Twarda baba w karetce pogotowia
Zuzanna Mikołajczyk z Pszowa była pierwszą kobietą zatrudnioną przez raciborskie pogotowie na stanowisku kierowcy karetki. Dziś za kółkiem pracuje tam 12 pań.
Wystarczyło, że raz przejechała się karetką pogotowia na sygnale i stwierdziła, że to praca wprost dla niej wymarzona. - Podczas zajęć na studium z ratownictwa medycznego, na zajęciach praktycznych miałam okazję jechać karetką. Pomyślałam: fajnie, ale o wiele fajniej byłoby samemu prowadzić taki samochód – wspomina 30-letnia Zuzanna Mikołajczyk z Pszowa. A ponieważ pani Zuzia to silny charakter, dopięła swego. Jak burza przeszła psychotesty (żeby prowadzić karetkę nie trzeba robić specjalnego kursu, wystarczy prawo jazdy kategorii „B”) i badania: neurologiczne, okulistyczne oraz laryngologiczne. Dziś mija 5 lat od kiedy po raz pierwszy usiadła za kółkiem karetki pogotowia.
Wszyscy się bali
Nie bała się, że nie podoła. Duże samochody nie były jej straszne, bo już wcześniej w firmie transportowej ojca kierowała towarowymi busami. Ale żeby móc poprowadzić karetkę musiała swoje odczekać. Przez kilka lat w różnych placówkach medycznych w regionie pracowała jako ratownik medyczny, starając się jednocześnie o posadę kierowcy karetki. – Nikt nie chciał się na to zgodzić, „no, bo wie pani – kobieta?”– uśmiecha się pani Zuzia. – Słyszałam, że a to ciężkie nosze z chorymi trzeba dźwigać, a to że nie dam rady, itp. Po prostu wszyscy się tego bali.
Dlatego, gdy przed 5. laty zadzwonili do niej z pogotowia ratunkowego w Raciborzu, (pierwsze na Śląsku, które zdecydowało się zatrudnić kobietę na stanowisku kierowcy karetki) że czeka na nią praca kierowcy karetki, nie zwlekała ani chwili. - Była wtedy ratownikiem medycznym w Mysłowicach. Od razu rzuciłam wszystko i pojechałam do Raciborza – wspomina pszowianka.
Dziś w raciborskim pogotowiu pracuje 14 kobiet, (i 14 mężczyzn) z których 12 oprócz funkcji ratownika medycznego ma także uprawnienia do prowadzenia karetki pogotowia. – Zuzia była pierwsza, przetarła nam szlaki – mówi jej koleżanka po fachu, 26-letnia Justyna Oszust. - Na ogólnopolskich szkoleniach pracowników pogotowia jesteśmy tam jedynymi kobietami. Początkowo mężczyźni nie mogli uwierzyć, że możemy prowadzić karetki.
Szef się przeżegnał
Podczas jednej z pierwszych szycht, nowej pracownicy towarzyszył sam szef raciborskiego pogotowia. – Jechaliśmy na sygnale - wspomina pani Zuzia. - Osobówki schodzą mi z drogi. Na drodze tir – włącza prawy migacz. Myślałam, że mnie puszcza, że droga wolna. No to jadę, patrzę, a z naprzeciwka następny tir. Decyzja: albo się wycofać, albo docisnąć pedał gazu i zmieścić się między dwoma tirami. Adrenalina podskoczyła, przyspieszyłam i tak na milimetry zmieściłam się między ciężarówkami. Mój szef się przeżegnał i… pochwalił za niesamowite wyczucie szerokości samochodu – śmieje się pani Zuzia.
A jak kierowcy osobówek reagują, widząc kobietę za kółkiem karetki? – Dziwnie – śmieje się Zuzia. – Teraz troszkę się już z tym oswoili, ale i tak nieraz patrzą z niedowierzaniem, co chwilę odwracając głowy w moją stronę.
Na ogonie karetki
Prowadząc karetkę zawsze trzeba mieć oczy dookoła głowy. – Kierowcy, słysząc karetkę, często głupieją. Jedni zatrzymują się na środku drogi, inni próbują wyskakiwać nam przed maskę. Czasem piesi nie reagują na sygnał karetki, przechodząc jak gdyby nigdy nic przez ulicę. Osobną kategorię stanowią kierowcy, którzy lubią przykleić się karetce „do ogona”. – Lekko hamując daję wtedy znać takiemu delikwentowi, żeby się odczepił, albo włączam specjalne światła - „szperacze”, które działają jak długie światła. A jeśli i to nie pomaga, to po prostu dzwonię na policję.
Pani Zuzia wspomina, jak kiedyś, wraz z koleżanką jechała do chorego. Koleżanka, która tego dnia prowadziła karetkę, z braku wolnych miejsc na parkingu przed blokiem, zaparkowała auto w bocznej uliczce. – Poszłyśmy na wizytę, wracamy, a tam już korek. Z auta wyskakuje facet i krzyczy: „kto pani dał prawo jazdy! Dają babie karetkę, a potem nie wie, jak parkować!”. Poprosiłam, żeby się przedstawił. „A po co?” - odburknął. Bo jak będę jechała ratować życie komuś z pana rodziny, to najpierw poszukam miejsca parkingowego – wypaliłam.- „No, tak o tym nie pomyślałem” – stwierdził przepraszająco.
Trzeba być twardym
Codziennie pani Zuzia kilkakrotnie wyjeżdża do różnego typu wezwań. Bywa, że pracy jest tak dużo, że przez 12 godzin w ogóle nie wychodzi z karetki. Mówi, że po takiej dniówce, wracając do domu swoim samochodem osobowym trzeba się pilnować, by nie wjechać na skrzyżowanie na czerwonym świetle.
Bardzo często zgłoszenia wyjazdów do chorych pogotowie odnotowuje w godzinach nocnych. Wśród najczęstszych przypadków są problemy z nadciśnieniem, zawały, udary mózgu, wypadki drogowe, nieraz z udziałem dzieci. Często poszkodowanego trzeba reanimować. – W naszej pracy nie wolno zadawać sobie pytań: „dlaczego”. Trzeba być twardym. Nie możemy się roztkliwiać, panikować, bo wtedy nie moglibyśmy podejść do chorego profesjonalnie – mówi Zuzanna Mikołajczyk. – A my ratujemy przecież życie i zdrowie ludzkie. Ale czasem pojawiają się pytania: a może mogłam zrobić coś więcej, lepiej? Wtedy trzeba odreagować: pomaga rozmowa z koleżanką, z bliskimi, wyjście na aerobik, siłownię.
Zdarzają się sytuacje, że ekipa karetki jest obrzucana przekleństwami przez pijanych pacjentów, że ktoś rzuca się na ratowników z pięściami. – Mnie gonił kiedyś facet z nożem w ręku – mówi Justyna Oszust. – Na szczęście zdążyłam uciec. Bywa też, że ratownicy muszą się salwować ucieczką przed rozwścieczonymi psami. – Weszliśmy kiedyś na podwórko domu jednorodzinnego – wspomina Zuzanna Mikołajczyk. – Poprosiłam gospodarza, by zamknął biegającego tam psa. „A, on nic nie zrobi. Spokojnie można wejść” – usłyszeliśmy. – Kiedy byliśmy w połowie drogi zwierzę rzuciło się w naszym kierunku. Nigdy przedtem, ani potem nie zdarzyło mi się tak szybko przeskoczyć przez płot – śmieje się kobieta.
Adrenalina
Zajęcia na siłowni, to dla pani Zuzi nie tylko forma odreagowania stresu, ale i utrzymywania sprawności fizycznej, która w tym fachu jest niezbędna. Trzeba przecież położyć chorego na nosze, przenieść go do karetki. – Często pomaga nam rodzina, czy sąsiedzi pacjenta. Ale jak ktoś waży np. 150 kg, to nie ma wyjścia: musimy dzwonić po pomoc do strażaków – opowiada kobieta. – Przyjeżdża wtedy szóstka panów i sprawa załatwiona.
Kierowanie karetką pogotowia daje pani Zuzi to, co lubi najbardziej – adrenalinę i nietuzinkowe wyzwania, z którymi trzeba sobie dać radę. - Tego nie może mi dać żaden inny zawód, no chyba, że kierowałabym wozem strażackim i brała udział w gaszeniu pożarów. Policjantką nie mogłabym być, bo nie pasuje mi w niebieskim kolorze – śmieje się pszowianka. – No chyba, że pracowałabym w wydziale kryminalnym.
W momencie kiedy kończymy rozmowę w dyżurce pogotowia dzwoni telefon. – Jedziemy. Do zasłabnięcia przed „Leclerkiem” – mówi pani Zuzia odbierając wezwanie.
Anna Burda-Szostek
Komentarze
54 komentarze
Pani "redaktor": Z artykułu wynika, że mała chłopczyca dostała duże zabawki i dobrze się bawi. Czy na pewno o to chodzi w ratownictwie medycznym? Gdzie jest wiedza, informacja, przesłanie? Dowiedziałem się, że Pani Zuzia została ratownikiem bo fajnie się jeździ karetką. Czyżby? Aby prowadzić karetkę nie trzeba robić specjalnego kursu, wystarczy prawo jazdy kategorii „B” - zmroziło mnie. Nic tylko czekać na pomoc ratownika, który aż pali się do wożenia mnie na sygnale między izbami przyjęć ...
no zuzia w niebieskim to by ci napewno nie pasowalo :)
dodatkowo zresztą powinna być weryfikacja i powinno zostawiać się tylko tych co jadą szybko i bezpiecznie bo nie każdy tak umie jeździć. Jakiś czas temu widziałem karetkę na sygnale w Wodzisławiu (kierowała kobieta), na światłach droga była zupełnie wolna wszystkie samochody stały a ona też stoi i długo nie może się zdecydować czy jechać czy nie, tak chyba z 15 sekund tak stała - naprawdę bardzo słaba reakcja z jej strony - albo po prostu zły dzień miała.
rat.med czy sobie pracuje u ojca czy dowozi kartofle na targ albo chleb do sklepu, na karetkę ratunkową S lub P nie powinno wsadzać się nikogo po uprzednim kilkuletnim jechaniu w budzie i zapoznaniu się jak to wygląda. A było i jest zupełnie inaczej, dlatego też mamy lawinę wypadków karetek w Polsce od 2010 r.
~rat.med.-kierowca ty chyba w stanach pracujesz jak pacjęci mają po 150kg hahha
Panowie w pogotowiu nie mogą podnieść o wiele więcej ciężarów niż kobieta w pracy ciągłej 12 godzinnej, wierzcie mi że jak pacjent waży ponad 150 kilo to i panowie wzywają na pomoc strażaków.
A jeśli chodzi o strażaków to to nie jest wysługiwanie się nimi ale pomoc z ich strony, my np. w zamian robimy im szkolenia i z nimi ćwiczymy, i to się nazywa wspólne pomaganie sobie!!!
Ten artykuł został napisany z okazji dnia kobiet, miał na celu pokazać że w świecie zdominowanym przez mężczyzn, kobieta daje rady wykonywać ciężką pracę!!!
Według mnie pani Zuzanna wcale się nie lansuje, pracuje w nietypowym zawodzie i warto o tym napisać, a to się chwali że lubi swoją pracę bo będzie robić to dobrze a i w artykule jest napisane że pani Zuzanna miała już doświadczenie w prowadzeniu takich wozów u ojca w firmie!!!
~blankiet rozkazywać to sobie można w wojsku, tutaj jest jeszcze ludzkie sumienie i chyba muszą rozróżniać kto sobie ze stanu podgorączkowego jaja robi, a kto ma zawał, bo chyba od zawałowców kasy nie biorą?
ja bym zrobił tak że tacy ratownicy jeździli by na akcje pojedyńczo, skoro są tacy dobrzy to dadzą radę a i oszczędności będą. Pani Zuzanna może spróbować czy da radę.
bo taki rozkaz kierownika
a w 90% przypadków jak przyjadą to wypiszą kwit do zapłaty za przyjazd i nic do tego nie zrobią
Zawsze tak jest. Lapiom tylko tych którzy palom sobie a nie ktorzy zabijaja
DOKŁADNIE TAK ZGADZAM SIĘ, GDZIE BYŁĄ POLICJA
karedka
z całym szacunkiem do ratowników medycznych ta Pani Zuzanna lansuje się na celebrytkę. Pracę sobie wybrała i dostaje za to pieniądze i gdzie tu bohaterstwo ,chyba że w oczach Pani red Burda , która też pewnie się lansuje . Dwie baby dostały chcicy na lans
a ilu nie uratowali o tym też cisza
cała ta sprawa z 2 osobowymi zespołami ratunkowymi nadaje sie do PIP,jak ma taka ekipa transportować nawet sredniej wagi pacjenta? Najmniej to ekipa ratunkowa to 3 osoby,ale sami do tego doprowadzają,bo godzą się na takie szalone pomysły kierownictwa,czasami pewnie zmuszani,
Jeszcze jedno nikt tutaj nie chce robić przykrości np. pani Zuzannie, którą zresztą serdecznie pozdrawiam, wykonuje swoją pracę pewnie jak najlepiej umie i chwała jej za to. Trzeba jednak napiętnować system bo jest bardzo zły i jest znacznie gorszy niż dawniej kiedy funkcjonowały karetki R i W. W latach 2000-2009 pogotowie naprawdę działało najlepiej w historii, miało nowe samochody, zespoły były 3 lub 4 osobowe, przychodził nowy sprzęt, wystarczyło trochę udoskonaleń i modernizacji systemu. Przyszła fatalna ustawa o RM i napaleni bardzo młodzi ratownicy dla swoich marzeń czy dziecinnych pasji dali się wykorzystać przez szefów pogotowia bo dla nich nie liczył się pacjent a ekonomia. Dla ekonomi, zmniejszyli zespoły ratunkowe, wsadzili gówniarzy za kółko tym samym napaleni młodzi ratownicy niestety przyczynili się do zepsucia tego co było dobre i działało coraz lepiej. Teraz dwie biedne kobiety mają samotnie dzwigać 100 kg chłopa? A jeśli nie potrafią to mają dzwonić po straż i tracić cenny czas? po co więc te sygnały jak na straż trzeba czekać? w dwóch ratownicy mają ratować umierającego? młodzi bez doświadczenia mogą jeździć karetką na sygnale? czy to wszystko jest normalne? Sami do tego ratownicy doprowadziliście to teraz musicie niestety robić to we dwóch ciekawe jak sobie poradzicie na starość? Ciekaw jestem ilu niewinnych ludzi przez tą fatalną ustawę zmarło? Rząd powie- jest super wszystko działa jak należy!
"Prace wzbronione kobietom związane z wysiłkiem fizycznym i transportem ciężarów:
a) przy ręcznym podnoszeniu i przenoszeniu ciężarów (po powierzchni płaskiej) masa towarów nie może przekroczyć:
• 12 kg - przy pracy stałej,
• 20 kg - przy pracy dorywczej.
b) przy ręcznym przenoszeniu pod gorę (po pochylniach, schodach, itp.) ciężarów masa towarów nie może przekroczyć:
• 8 kg - przy pracy stałej,
• 15 kg - przy pracy dorywczej. " (Dz. U. Nr 114, poz. 545 z późn. zm.). "
dwie kobiety w karetce jak na zdjęciu powinny wzywać do każdego nieomal wezwania strażaków bo nie mogą dzwigać pacjenta, to zabronione przepisami kodeksu pracy w sprawie ciężaru jaki mogą dzwigać kobiety. Widać trzeba by PIP wysłać do pogotowia w Raciborzu.
prawdziwa cnota krytyki się nie boi i za cenzorem się nie chowa. Trochę to wstyd
ja pamiętam zajefajnego kierowcę b. miły, spontaniczny, szybko działał. Pozdrawiam p. Zbyszku :)
Dyskusja się nam tu wywiązała myślę że artykuł poruszył różne poglądy na temat kobiet w ZRM są ok ale nie we Dwie na różne często niebezpieczne wizyty nie dają sobie rady do końca a Kierownictwo oczy zamydla takimi artykułami. pozdr
czy to nie jest przypadkiem wasz obowiązek? Debilu?
Taaaak wszyscy narzekajcie na to pogotowie... jacy to oni są źli nie kompetentni i najgorsi tylko wszyscy wytykać umieją ale ile ludzi uratują i ilu osobom pomogą to za to nawet Dziekuję głupiego nie usłyszą a wypadki są wszędzie i czy jedzie mlody czy stary... czy takie debile jak tu głupio komentują...
szacun dla pani Zuzi :)
najważniejsze że jest katoliczką
"Często pomaga nam rodzina, czy sąsiedzi pacjenta. Ale jak ktoś waży np. 150 kg, to nie ma wyjścia: musimy dzwonić po pomoc do strażaków – opowiada kobieta. – Przyjeżdża wtedy szóstka panów i sprawa załatwiona.'
Chyba strażacy nie są od takich spraw,zeby jeżdzić za karetkami i ludzi znosic? A swoja drogą co to za zespół ratowniczy 2 osobowy?
cos nie tak z tym naszym prawem,młodzi kierowcy do 25 lat muszą dopłacac do OC 30 procent stawki,a karetkami śmigają młodzi bez doświadczenia kierowcy,ciekawe czy ubezpieczyciel też kaze płacić firmie 30 procent za młodego kierowce?Jesli nie płacą wyższych stawek za młodych to o co chodzi?Chyba tylko o zarobek firm ubezpieczeniowych,bo młodych kierowców jest dużo i zyski firm też duże
"Adrenalina podskoczyła, przyspieszyłam i tak na milimetry zmieściłam się między ciężarówkami. Mój szef się przeżegnał i… pochwalił za niesamowite wyczucie szerokości samochodu " WIDAĆ ŻE ALBO SZEF NA BEZPIECZNEJ JEŹDZIE SIĘ NIE ZNA ALBO JEST NA TYLE GŁUPI?! "na zajęciach praktycznych miałam okazję jechać karetką. Pomyślałam: fajnie, ale o wiele fajniej byłoby samemu prowadzić taki samochód" "żeby prowadzić karetkę nie trzeba robić specjalnego kursu, wystarczy prawo jazdy kategorii „B” BRAWO!!! TERAZ KAŻDY MOŻE BYĆ DOŚWIADCZONYM KIEROWCĄ. MUSI TYLKO POMYŚLEĆ "FAJNIE" HEHE
Za kierowce karetki to pchają się młodzi bo powiedzmy szczerze lubią na gwizdkach jeździć- to takie małe dzieci z zabawkami, pchają się bo wyrzyć się dwudziestolatkom trzeba. U nas wzorowali się na zachodzie ale tam nikt gówniarza za kierownice nie puści wcześniej niż po kilku latach pracy w szpitalu i w "budzie" karetki. W Polsce byle gówniarz bez żadnego doświadczenia jeździ za kierownicą 150-170 konnej karetki bo napaleniec za darmo może robić a głupi przełożeni na to pozwalają bo mają zysk i na premie dla siebie. Żeby jeszcze choć te gówniarze umieli odpowiednio wycisnąć z tego auta żeby szybko i bezpiecznie jechać. Trochę śniegu, lodu albo deszczu i albo jadą 20 km/h albo lądują w rowie. lol . Wpiszcie sobie wypadek karetki to zobaczycie że co 2-3 dni jedna jest rozbijana w tym kraju. No cóż taki chory kraj. Szacunek dla doświadczonych kierowców i ratowników, a także dla młodych nie napalonych i pokornych ratowników - niestety takich jest mało- coraz mniej. Trzeba napisać prawdę aby system i waszych kierowników skrytykować zanim dojdzie do kolejnych tragedii.
jak w Rybniku nowego kraftera rozbili ratownicy to była cisza jak makiem zasiał
przyjezdza karetka do chorego ratownik medyczny nie umi stwierdzic co choremu jest kaze isc do lekarza rodzinnego czy to normalne?
I tu się w pełni zgadzam, a na rynku potworzyło się tylu ratowników, że pracują za coraz niższą stawkę i dlatego coraz więcej jest żółtodziobów na karetkach, niedoświadczonych ani w fachu ratowniczym ani jako kierowca, ponieważ doświadczony ratownik nie będzie pracował za takie pieniądze i coraz częściej Ci najlepsi po prosu zmieniają fach!!!
dodam jeszcze że dawniej była rotacja, najpierw młody kierowca jeździł starą karetką transportową o słabym silniku i złych osiągach bez jazdy na sygnale, dopiero po kilkudziesięciu latach przechodził na karetki ratunkowe a jeśli był zły to nigdy nimi nie jeździł, teraz w regionie od Raciborza po Jastrzębie i od Rybnika po Wodzisław jest tak że jak ktoś ma prawo jazdy będzie jeździł za niską stawkę to może prowadzić zupełnie nowy i drogi za 300 tyś złotych ambulans nie mając odpowiedniego doświadczenia. A kierownicy na to pozwalają.
powiem tak, chwała doświadczonym ratownikom- kierowcom, którzy pracują nadal w pogotowiu, bo musieli robić kursy i grożono im zwolnieniami z pracy jeśli tego nie zrobią. Najgorsze jest to że powsadzali w całej Polsce 20, 21, 22 a nawet 19 latków za kierownice ambulansu. Rząd zamiast zrobić zapis że kierowcą może by tylko osoba po odpowiednim stażu pracy jako ratownik - nie kierowca oraz odpowiednim wieku powyżej 25 lat, ponadto powinna posiadać prawo jazdy od co najmniej 7 lat. Był proponowany taki zapis ale niestety rząd go nie uchwalił licząc na to że kierownicy pogotowia wykażą się rozsadkiem, ale nie wykazali się czego wynikiem jest olbrzymia liczba wypadków karetek przez młodych ratowników w ostatnich latach (2010-2013) i końca tej tragicznej serii nie widać. Karetki jeżdzą wolniej i mniej bezpiecznie, kiedyś było szybko i bezpiecznie.
A co do kierowców karetek to "paralityk" ma rację zatrudniają młodych niedoświadczonych kierowców i osób na karetce jest zdecydowanie za mało, ale to wynika tylko z oszczędności pracodawcy i z ustawy o rat. med. która określa wymagane mim. których prawie każdy pracodawca się uczepił!!!
TAK NA SZYBKO ZNALAZŁEM Z 10 WYPADKÓW Z OSTATNIEGO CZASU. TAK TO JEST JAK SIĘ WSADZA BYLE KOGO ZA KIEROWNICE AMBULANSU http://lukeblog.blox.pl/2013/02/24-letni-ratownik-medyczny-zginal-wypadku-karetki.html http://www.gazetakrakowska.pl/artykul/629213,ratownicy-w-szoku-po-tragicznym-wypadku-karetki-zdjecia,id,t.html?cookie=1 http://szczecin.gazeta.pl/szczecin/1,34959,11597070,Wypadek_karetki__Ratownik_w_szpitalu__Sikorskiego.html http://biala24.pl/?id=Informacje&x=12550 http://www.tvp.pl/rzeszow/aktualnosci/spoleczne/wypadek-karetki-na-krajowej-dziewiatce-kolo-glogowa-malopolskiego/10028372 http://krakow.naszemiasto.pl/artykul/1495927,borki-wypadek-krakowskiej-karetki-nie-zyja-dwie-osoby,id,t.html http://kwidzyn.naszemiasto.pl/artykul/galeria/1460807,prabuty-wypadek-karetki-pogotowia-ratunkowego-kierowca,id,t.html http://ratownik-med.pl/index.php/aktualnosci/wypadki-mainmenu-149/7592-wypadek-karetki-w-lodzi-sa-ranni.html
Różnica pomiędzy lekarzami a ratownikami jest taka, że lekarz leczy chorego a ratownik udziela pierwszej wykwalifikowanej pomocy, bo leczenie jest długotrwałe a karetki są do zdarzeń nagłych i dlatego są wyjazdowe POZ-ety gdzie jest lekarz i on wtedy jedzie i leczy!!! A problem jest w tym że ludzie często wzywają karetki do zachorowań a nie do stanów nagłych!!!
teraz mają cie tylko dowieźć do szpitala, ale jak masz atak serca albo coś poważnego to we dwóch (jeden kieruje) raczej cie nie dowiozą bo jeden ratownik nie jest ci w stanie pomóc. ale cóż takie reformy państwo przeprowadza.
ktos wzywa do chorego karetke i jak ratownik ma stwierdzic co choremu jest nierozumiem tego