Niedziela, 29 września 2024

imieniny: Michała, Michaliny, Gabriela

RSS

Kto strzelał w okno dyrektora, kto podpalił odpady?

20.10.2011 10:27 | 78 komentarzy | raj

Najpierw przestrzelone szyby i porysowane samochody, wczoraj podpalenie. Czy ostatnie wydarzenia mają związek z atmosferą w Służbach Komunalnych Miasta?  

Kto strzelał w okno dyrektora, kto podpalił odpady?
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

 

Cztery okna uszkodzone, w tym jedno w biurze dyrektora Jacka Szkolnickiego. Nie ma wątpliwości, że szyby zostały przestrzelone. Kto strzelał nie wiadomo. – Prowadzimy czynności i dla dobra postępowania nie chcę zdradzać szczegółów – mówi st. sierż. Joanna Paszenda z Komendy Powiatowej Policji w Wodzisławiu. Z naszych informacji wynika, że na portierni znajdującej się na bazie SKM funkcjonariusze znaleźli pusty nabój po gazie i śrut. 

Dziurę w szybie dyrektor zauważył w poniedziałek 10 października. Dzień później sprawę zgłoszono policji. Funkcjonariusze ustalili, że uszkodzone są także trzy inne okna. W budynku magazynowym, w siedzibie związków zawodowych i samej portierni.

O sprawie pisaliśmy we wtorek w „Nowinach Wodzisławskich”. W środę przed godz. 18.00 ktoś podpalił odpady wielkogabarytowe składowane na bazie SKM przy ul. Marklowickiej. Ogień gasiło 20 strażaków z czterech jednostek. Akcja trwała prawie dwie godziny. – Wstępne ustalenia wskazują na podpalenie – potwierdza Jacek Filas z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Wodzisławiu.   Dyrektor prowadzi w tej sprawie wewnętrzne postępowanie. Sprawdza m.in. kto w tym czasie pracował w zakładzie. O pożarze nie poinformował policji, ponieważ jak mówi straty materialne były niewielkie.  

Czy ostatnie wydarzenia mają związek z atmosferą w zakładzie, gdzie od miesięcy trwa konflikt części załogi z dyrektorem? Atmosfera się zagęściła, gdy jeden z pracowników złożył w sądzie pozew o mobbing, nieznani sprawcy porysowali samochody zaparkowane przez siedzibą SKM, a dyrektor ogłosił listę osób do zwolnienia.

Strzały na terenie Służb Komunalnych Miasta przy ul. Marklowickiej zbiegły się w czasie z  narastającym konfliktem na linii załoga – dyrektor. Zarówno Jacek Szkolnicki, szef SKM jak i Dariusz Szymczak, wiceprezydent miasta odpowiedzialny za Służby nie chcą tej sprawy jednoznacznie oceniać. Czekają na ustalenia policji. Zdaniem samych pracowników kojarzenie tych wątków jest absurdalne. – Jesteśmy normalnymi ludźmi i potrafimy swoje sprawy załatwiać w cywilizowany sposób. Do głowy by nam nie przyszło, by strzelać dyrektorowi w okno czy podpalać odpady – mówi Kazimierz Piechaczek, szef zakładowej Solidarności. Dodaje, że gdyby ktoś z uporem chciał udowodnić, że za sprawą stoją członkowie załogi to on byłby pierwszym podejrzanym. Należy bowiem do grupy rekonstrukcyjno-historycznej Powstaniec Śląski, która organizuje pokazy historycznych bitem. Pasjonaci używają także wypożyczonej broni. – Ludzie którym przeszkadza moja działalność związkowa z pewnością chętnie by to wykorzystali. Nic z tego. Te strzały to nie moja sprawka  – dodaje Piechaczek.

Skąd ten konflikt ?

Jacek Szkolnicki objął posadę dyrektora SKM w marcu 2009 r.  Już po kilku miesiącach część pracowników negatywnie oceniała jego pracę. Twierdzą, że nie liczy się on z nimi i podejmuje decyzje dla nich krzywdzące. Dyrektor z kolei uważa, że dyscyplina to podstawa sprawnego funkcjonowania jednostki. Spór trwa prawie dwa lata. Prześledźmy najważniejsze sytuacje które doprowadziły do jego eskalacji. 

Starcie pierwsze

Natychmiast po objęciu stanowiska dyrektor zabrał się za oszczędności. Postanowił przede wszystkim kupować paliwo po cenach hurtowych. Na bazie pojawił się zbiornik, z którego napełnia się służbowe pojazdy. Na tym nie poprzestał. Postanowił sprawdzić ile faktycznie jego pracownicy spalają ropy. Po wprowadzeniu systemu kontroli okazało się, że rocznie wystarcza ponad 100 tys. litrów, czyli o prawie 10 tys. mniej niż dotychczas. Na kradzieży przyłapano jedną osobę. Została zwolniona. – Ten przypadek nie oznacza, że wszyscy kradną – oburza się Kazimierz Piechaczek, szef zakładowej Solidarności. – Te posądzania to paskudne spekulacje. Nie powinny mieć miejsca, ponieważ godzą a nasze dobre imię – dodaje Piechaczek. Dyrektor jest jednak nieugięty i nadal kontroluje ilość zużywanego paliwa. – Sprawę doprowadzę do końca. Do póki nie będę miał jasności co do tego ile nasze maszyny spalają nie dam temu spokoju - mówi Jacek Szkolnicki.   

Starcie drugie

Kolejne spięcie dotyczy bezpieczeństwa pracy. W tym roku Państwowa Inspekcja Pracy kontrolowała dyrektora SKM czterokrotnie. Po jednej z kontroli dyrektor zapłacił (z własnej kieszeni) karę w wysokości 1 tys. zł. Pracownik obsługujący urządzenie nie miał aktualnych uprawnień. Bezpieczeństwu w Służbach przygląda się także Dariusz Woźniczka, wybrany przez załogę społeczny inspektor pracy. Jacek Szkolnicki przypuszcza, że notoryczne kontrole to m.in. jego zasługa. – Nie mam z tym nic wspólnego – zarzeka się Woźniczka. Twierdzi ponadto, że uwziął się na niego kierownik działu utrzymania dróg. Woźniczka oskarżył go o mobbing. Sprawa trafiła do sądu.  

Starcie trzecie

We wrześniu Jacek Szkolnicki zdecydował o zwolnieniu kilku pracowników. Mowa była o 7 osobach. O swoich planach poinformował związki zawodowe do czego zobowiązują go przepisy. Na razie wypowiedzenia otrzymały dwie osoby. Kolejne mogą się z tym liczyć niebawem. Dlaczego dyrektor zwalnia?

- Nasz budżet jest coraz mniejszy. W przyszłym roku o kolejne 5%. Poza tym te osoby nie spełniają moich oczekiwań – mówi Jacek Szkolnicki. – Większość z nich notorycznie przebywa na zwolnieniu chorobowym. To dezorganizuje prace zakładu i powoduje, że cierpią na tym inni. Poza tym część maszyn i urządzeń stoi, ponieważ nie ma kto ich obsługiwać – mówi dyrektor.

Nie zgadza się z tym Kazimierz Piechaczek. Twierdzi, że osoby o których mowa nie są idealne, ale to nie znaczy, że należy ich zwalniać.  Dodaje, że dyrektor powinien odejść i wraz z częścią załogi zamierza do tego przekonać prezydenta i radnych.

Dariusz Szymczak, wiceprezydent miasta nie podziela tej opinii. Twierdzi, że nie utracił zaufania do dyrektora Szkolnickiego i obecnie nie zamierza go zwalniać.

Rafał Jabłoński