środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

29.04.2011 18:05 | 4 komentarze | acz

Mimo iż miesiącami nie przebywał w domu, płacił blisko trzy tysiące rocznie za prąd. Kiedy poprosił o wymianę licznika, zrobiono z niego oszusta. Mieszkaniec Raciborza jest zdumiony postawą firmy  Vattenfall, która domaga się od niego kolejnych tysięcy

Vattenfall mnie ściga
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

 

W ubiegłym tygodniu opisywaliśmy sprawę mieszkańca ulicy Chodkiewicza, który po trzech latach wygrał proces z energetycznym gigantem. Okazuje się, że osób posądzanych o kradzież prądu jest w naszym mieście więcej. 

Płacił cierpliwie

Pan Mariusz mieszka w bloku przy ulicy Słowackiego od 2006 roku. Przez cztery lata raciborzanin płacił bardzo duże rachunki za prąd, będąc przekonanym, że rzeczywiście zużywa tyle energii. – Rachunki były coraz większe a w rozliczeniu rocznym zawsze naliczano mi dużą niedopłatę. Co ciekawe, rachunki za gaz, centralne ogrzewanie i  wodę były o wiele niższe. W 2010 roku wyjechałem z rodziną na parę miesięcy nie używając zupełnie mediów mieszkaniowych – wyjaśnia lokator. Mimo nieobecności  w domu rok 2010 również zakończył się naliczeniem sporej niedopłaty. Mieszkaniec Raciborza już wiedział, że  rachunki nie mają nic wspólnego z rzeczywistym zużyciem prądu. – Postanowiłem oddać licznik do ekspertyzy. 8 lutego wymieniono mi urządzenie na nowe a rachunki gwałtownie spadły – wspomina pan Mariusz.

Jestem uczciwy

Również podczas kontroli pracownik Vattenfalla dokonał oględzin licznika. W protokole z kontroli wymienia się podwiniętą uszczelkę na obudowie oraz uszkodzenie plomby legalizacyjnej.  Licznik trafił do specjalnej torby a następnie do laboratorium kryminalistycznego w Elblągu. Biegli stwierdzili uszkodzenia mechaniczne na tarczy licznika wskazujące na to, że ktoś próbował ją zatrzymywać. 18 marca pan Mariusz w swojej skrzynce znalazł pismo z Vattenfall Distribution Poland S.A. a w nim notę obciążeniową na  kwotę 1902 złotych za nielegalny pobór prądu. Lokator po ochłonięciu odpisał. – Chciałem zapytać, dlaczego zostałem posądzony o kradzież prądu, którego nie ukradłem. Jestem zwykłym uczciwym obywatelem, który chciał wymienić zawyżający stary licznik na nowy, który by prawidłowo odmierzał zużycie mojego prądu – pyta w liście do Vattenfalla.

Przykro nam

7 kwietnia przyszła odpowiedź. – Niniejszym w imieniu Vattenfall Distribution Poland S.A., w odpowiedzi na pismo, z przykrością informuję, iż po merytorycznym przeanalizowaniu sprawy, podtrzymujemy stanowisko i nie widzimy podstaw do odstąpienia od wymagalności wystawionej noty obciążeniowej(…). (…) w  przypadku dalszego sporu w przedmiotowej sprawie skierowanie przedmiotowej sprawy na drogę postępowania sądowego celem rozstrzygnięcia przez niezależny i niezawisły sąd. Niezależnie od powyższego, informujemy, że istnieje możliwość spłaty zadłużenia w systemie ratalnym – zachęca w piśmie Elżbieta Grendysa, pełnomocnik Vattenfalla.

Takie są procedury

Pan Mariusz jest biznesmenem,  większość czasu poświęca pracy zawodowej, dzięki czemu nie narzeka na brak pieniędzy. Prądu nie kradł, bo nie musi, poza tym nie miałby nawet na to czasu. – Myślałem, że prędzej dostanę zwrot zawyżonych rachunków lub przeprosiny niż posądzenie o kradzież. Przez cztery lata płaciłem cierpliwie blisko 200 złotych rachunków za prąd plus roczne dopłaty rzędu 750 złotych. Kto mi to odda? – pyta mężczyzna. Łukasz Zimnoch, rzecznik Vattenfall Distribution Poland S.A wyjaśnia, że wystawienie noty obciążeniowej to standardowa procedura w takich przypadkach. – Jako firma nie mamy możliwości i narzędzi by prowadzić dochodzenie, kto manipulował przy licznikach. Od tego są sądy, które rozpatrują takie sprawy. Jeśli lokator uważa, że jego licznik został źle zabezpieczony, może sam wystąpić  z roszczeniem w stosunku w zarządcy budynku. W minionym roku odnotowaliśmy 6 tysięcy podobnych przypadków nielegalnego poboru prądu na 1,1 miliona klientów na Górnym Śląsku – wyjaśnia rzecznik.

(acz)