- Jastrzębie-Zdrój
- Pszów
- Racibórz
- Radlin
- Region
- Rybnik
- Rydułtowy
- Wodzisław Śląski
- Żory
- Powiat głubczycki
- Powiat raciborski
- Powiat rybnicki
- Powiat wodzisławski
- Wiadomości
- AgroNowiny
- Nie przegap
- Patrol
- Wiadomości
Zwierzęta nie znają znaków drogowych. Myśliwi ruszyli z kampanią społeczną
Polski Związek Łowiecki ruszył z kampanią społeczną pod hasłem „Noga z gazu! Zwierzęta nie znają znaków drogowych”, której głównym celem jest zwiększenie bezpieczeństwa na drogach, chroniąc życie ludzi i dzikich zwierząt.
Jak podkreśla PZŁ, kampanię wspiera nowo powstały spot reklamowy, który ma zwrócić uwagę kierowców na zagrożenie, jakie niesie nadmierna prędkość w obszarach migracji zwierząt.
- Kampania została objęta patronatem przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad oraz Krajową Radę Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, co dodatkowo podkreśla znaczenie inicjatywy i jej zasięg na poziomie krajowym. Co więcej, kampania „Noga z gazu. Zwierzęta nie znają znaków drogowych” wpisana jest w Strategię zrównoważonego łowiectwa w Polsce do roku 2030 z perspektywą do 2035. Celem tej strategii jest budowanie harmonijnych relacji między człowiekiem a przyrodą, uwzględniających potrzeby ochrony dzikiej fauny i zrównoważonego zarządzania środowiskiem naturalnym - czytamy na stronie PZŁ.
Kierowco, pamiętaj – zwierzęta nie znają przepisów!
- Jak podkreśla rzecznik PZŁ, zwierzęta nie są świadome ani znaków drogowych, ani zasad ruchu drogowego. W związku z tym, często pojawiają się na jezdniach nagle, stanowiąc zagrożenie zarówno dla siebie, jak i dla podróżujących. Kampania zachęca do zmniejszenia prędkości, szczególnie w obszarach migracji dzikich zwierząt, gdzie ryzyko kolizji jest największe. Spot reklamowy będzie emitowany w Internecie, by dotrzeć do jak najszerszej grupy odbiorców i przypominać o odpowiedzialnym zachowaniu na drodze - informuje PZŁ.
Odpowiedzialna jazda – korzyść dla wszystkich
- Zwolnienie na drogach leśnych i wiejskich może pomóc w ochronie nie tylko zwierząt, ale także pasażerów pojazdów. Zderzenie z dużym zwierzęciem, takim jak sarna czy dzik, może mieć tragiczne skutki. Dlatego PZŁ apeluje do kierowców: „Odpowiedzialna jazda to nie tylko szansa na uniknięcie wypadku, ale także szansa na ochronę dzikich zwierząt w ich naturalnym środowisku.” Na polskich drogach co roku giną dziesiątki tysięcy dzikich zwierząt, zarówno mniejszych gatunków, takich jak żaby, jeże czy wiewiórki, jak i większych, w tym saren, dzików, a czasami również wilków, rysi czy łosi. Dokładne statystyki są trudne do ustalenia, ponieważ wypadki drogowe ze zwierzętami często nie są systematycznie zgłaszane ani dokumentowane. Szacuje się jednak, że ofiarami kolizji drogowych padają tysiące zwierząt rocznie, zwłaszcza w okresach ich większej aktywności, takich jak wiosna i jesień, które są kluczowe dla migracji i okresów godowych wielu gatunków. W kontekście tych danych kampanie społeczne, takie jak „Noga z gazu”, mogą skutecznie wpływać na poprawę bezpieczeństwa na drogach i ochronę dzikiej fauny, zachęcając kierowców do redukcji prędkości w miejscach oznaczonych jako obszary migracji zwierząt (znak ostrzegawczy A-18b) - informuje Polski Związek Łowiecki.
Więcej informacji:
Komentarze
9 komentarzy
Myśliwi! Jacy troskliwi! Kochają naturę - powiedział nikt nigdy…
A nie myślałeś że to nie dzik „wbija” się w auto ale takie janusze szos jak Ty je po prostu przejezdzaja ? Prowadzisz pojazd który waży kilka ton, potrafi się rozpędzić ponad sto na godzinę , więc to Ty masz uważać a nie marudzić że ci się dziki „wbijają”. Jak dziecko wskoczy na jezdnię to też powiesz że się „wbiło”? Założę się że jeździsz autem którego nazwa zaczyna się na B, kończy na W a w środku ma traumę z dzieciństwa i problemy z erekcją…
Tak się zastanawiam: jaką teorię będą głosić obrońcy wszelkich "praw" zwierząt, gdy im się w samochód wbije dzik, sarna lub łoś?
Niestety miałem tę nieprzyjemność. I gdyby się dało, wzmocniłbym zderzaki, aby następnym razem nie narobił mi ten zwierzyniec szkód.
Dla myśliwych wszystko co się rusza jest dzikiem tylko nie dzik. Teraz zabiegają o troskę dla zwierząt wśród kierowców (a i sami dokarmiają) aby w lecie mogli postrzelać. Większość pieszych, hulajnogarzy i rowerzystów też nie zna znaków, przepisów i sygnałów, Kierowca aby się poruszać po drogach musi zdać państwowy egzamin a pieszy, hulajnogarz czy rowerzysta? Nic. Zero przepisów, zero egzaminów - "Bo ma pierwszeństwo". Potem zachowuje się jak sarna - wchodząc w ostatniej chwili przed maskę (powodując szkody jak dzik który najczęsciej ucieka zostawiając kierowcę z uszkodzonym autem - podobnie zachowują się piesi czy rowerzyści którzy doprowadzają kierowcę (ratującego jego pustą głowę) do wypadku). Co do zwierzyny - deweloperzy stawiają domy w "uroczych zakątkach", "blisko lasu" ograniczając zwierzynie szlaki migracyjne (zamknięte, ogrodzone osiedla), budując na ich ostojach, żerowiskach a potem ludzie się dziwią czemu zwierzyna pojawia się w miastach. Drogowcy budują ekrany dźwiękochłonne, barierki - potem zwierzęta szukając przejścia wchodzą na drogę i zdezorientowane plączą się między barierkami szukając wyścia. Dokarmiamy zwierzęta a w zasadzie dokarmiają się same w otwartych śmietnikach czy koszach na śmieci (nie mówiąc o myszach czy szczurach). Kierowcy - uważajcie, w okresie zimowym małe zwierzęta (zwłaszcza koty) będą szukać ciepła w waszych samochodach - szczególnie w komorze silnika.
Wzruszyłem się.Jacy dobrzy ludzie.
Jacy mili.A jeszcze dokarmiają swoje przyszłe ofiary.
To wzruszające, że myśliwi chcą ratować zwierzęta przed przejechaniem, żeby mieć więcej ofiar do mordowania.
Pora na decyzję ojrokratów: zakazać poruszania się pojazdami. Ratujmy zwierzynę.
Czerwonej głupoty c.d....
Ocieplają swój wizerunek