Poniedziałek, 23 grudnia 2024

imieniny: Sławomiry, Wiktorii, Iwona

RSS

Tropem legend - Zagadkowy Kopiec w Lubomi (cz.2)

10.11.2024 16:47 | 0 komentarzy | ska

Ani o Kopcu, ani też o spoczywającym u jego podnóża głazie narzutowym z wyrytą inskrypcją, nie wspomina żadne źródło pisane. Nie znaczy to jednak, że jest on całkowicie anonimowym obiektem i że nikt dotąd w dalszej lub bliższej przeszłości nie interesował się nim i że nie ma na jego temat wzmianek literaturowych. Na pewno wzbudzał on od zawsze ciekawość przede wszystkim okolicznych mieszkańców, ale i intrygował też przyjezdnych.

Tropem legend - Zagadkowy Kopiec w Lubomi (cz.2)
Kopiec w szacie jesiennej.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Tropem legend - Zagadkowy Kopiec w Lubomi (cz.2)

Kopiec a literatura

Jako pierwszy bodaj zainteresował się nim już pod koniec lat 70. XIX wieku i próbował wyjaśnić jego pochodzenie Rudolf Stöckel (z Raciborza?) – podpułkownik w stanie spoczynku, amator różnego rodzaju historycznych znalezisk terenowych. Pisał on mianowicie o „naszym” Kopcu w swoim artykule na temat dokonanych w 1879 roku prehistorycznych odkryciach na Górnym Śląsku: Die prähistorischen Funde in Oberschlesien im Jahre 1879, zamieszczonym w wydawanym we Wrocławiu piśmie „Schlesiens Vorzeit in Bild und Schrift” (Bd. III, 1881). Oto fragment tego artykułu w tłumaczeniu na język polski:

„Swoje znaczenie wydają się też mieć dwa kopce na prawym brzegu Odry koło Lubomi, niedaleko Raciborza. Na jednym z nich, położonym między Lubomią i Zawadą tuż na skraju doliny, stoi stara lipa, zwana lipą Zofii. Drugi zaś kopiec, między Lubomią a folwarkiem Konatki, jeszcze tylko dwa metry wysoki, oddalony jest od skraju doliny mniej więcej do wysokości wielkiego grodu z wałami (tak zwanego Szańca Szwedów) [czyli wczesnośredniowiecznego grodziska przypisywanego plemieniu Golężyców]. Z obu kopców roztacza się rozległy widok na dolinę Odry i pagórki lewego brzegu Odry, jak również, zwłaszcza od lipy Zofii i jej kopca, wiele kilometrów w stronę przeciwną. Tu chyba należałoby szukać przejścia przez dolinę Odry, oznaczonego widocznie przez kopce i chronionego dawniej przez oba pobliskie grody otoczone wałem (koło Lubomi [jak wyżej] i na wzgórzu Kartufka [chodzi o wzgórze Kotówka]. Za tym poglądem przemawiają też nazwy pobliskich miejscowości: Zawada (za wodą) i Brzezie (brzeg, przymiotnik brzeźny). Całkiem podobną sytuację mamy koło Łubowic, gdzie przejście przez Odrę chronione jest rozległym starym umocnieniem (fortyfikacją) i gdzie wsie Zawada i Brzeźnica niewątpliwie już przez swe nazwy mają wskazywać kierunek drogi przez wodę na przeciwległy brzeg. Zdaje się, że Słowianie po przywędrowaniu do tutejszej okolicy oznaczali napotkane przejścia ogólnie w ten sposób” (Landesamt für Vorgeschichte Oberschlesien) .

Ta dość oryginalna teza sugeruje powstanie Kopca już we wczesnym średniowieczu, to jest w czasach pojawienia się na tutejszym terenie plemion słowiańskich, i przypisuje mu, wraz z jakimś innym kopcem mającym znajdować się gdzieś w pobliżu Lubomi, rolę znaków, wskazujących rzekomo drogę do miejsca przeprawy przez Odrę. Dawno temu miejsce to miałyby chronić dwa warowne obiekty położone w okolicy Lubomi, w odległości kilku czy kilkunastu kilometrów od Odry: duże grodzisko z VII-IX wieku i gródek na tzw. Kotówce (istniał jeszcze w latach 20. XV wieku). Do swojej hipotezy R. Stöckel włącza także dwie „pobliskie” (?) miejscowości dlatego tylko, że ich nazwy wydają się za nią przemawiać. Miejscowość Zawada (obecna dzielnica Wodzisławia Śl.) jest oddalona od Kopca około 5 km, zaś jej nazwa, która po raz pierwszy pojawia się w dokumentach pod koniec XIII wieku, oznacza raczej jakąś przeszkodę terenową, a nie położenie „za wodą”. Z kolei nazwa Brzezia (obecnej dzielnicy Raciborza), mniej więcej tyle samo też kilometrów oddalonego od Kopca, pochodzi – jak próbują to twierdzić niektórzy historycy – od brzegu, niedalekiego nurtu Odry. Inni specjaliści w zakresie nazewnictwa wywodzą ją od zagajnika brzozowego, stąd też pewnie na początku XX wieku miejscowość ta nosiła niemiecką nazwę Hohenbirken (wysokie brzozy).

Absolutnie chybione natomiast jest porównywanie przez Stöckla sytuacji spod Lubomi do podobnej rzekomo sytuacji z okolic Łubowic w pow. raciborskim, gdzie istnieją dwie wsie: Zawada (Książęca) i Brzeźnica, których nazwy mają jakoby wskazywać też na drogę przeprawy przez Odrę. To bowiem, że znajdują się tam wsie o takich akurat nazwach jest po prostu zwykłym przypadkiem. O istnieniu jakichkolwiek kopców na tamtejszym terenie, mających pełnić rolę kierunkowskazów przy przejściu przez wodę, Stöckel już nie pisze.

Odnośnie drugiego ze wspomnianych przez Stöckla kopców, który miał znajdować się gdzieś pomiędzy Lubomią a folwarkiem Konatki i mieć już wówczas tylko dwa metry wysokości, niczego bliższego nie jesteśmy w stanie powiedzieć. Przypuszczamy jedynie, że chodzi tu o niezidentyfikowany dotąd obiekt, który na mapie topograficznej tego terenu z 1825 roku, autorstwa niejakiego Wolffa, leży mniej więcej we wskazanym przez Stöckla miejscu, i nazwany jest na niej „szwedzkim szańcem” (Schweden Schanze), czyli tak samo jak położone w pobliżu grodzisko Golężyców, a miejscowa ludność określała go w przeszłości mianem „Konocka kampa”. Dodajmy przy tym, że frazą „szwedzki szaniec” albo „stary szaniec” (Alte Schanze) niemieccy kartografowie oznaczali na swoich mapach miejsca, które wskazywały na ogół na prasłowiańskie pochodzenie.

A skoro mowa o mapie Wolffa z 1825 roku, to wypada od razu też podkreślić, że jest na niej widoczny również „nasz” Kopiec, naniesiony w postaci rysunku okrągłego kopczyka z drzewem i dodatkowym napisem „Sophien Linden” (Lipa Zofi). Napis taki jest wyryty, jak pisaliśmy na wstępie, na leżącym u stóp Kopca głazie narzutowym i odnosi się niewątpliwie do nie wiadomo od kiedy rosnącej niegdyś na szczycie Kopca potężnej lipy. Takim samym napisem lub tylko symbolem drzewa oznaczony jest Kopiec na późniejszych mapach XIX-wiecznych.

Szczególną natomiast uwagę pragniemy tu zwrócić na dwie dużo wcześniejsze mapy, bo pochodzące z około połowy XVIII wieku, na których uwzględniony jest również interesujący nas Kopiec. Chodzi przede wszystkim o jedną z najstarszych map Górnego Śląska, jaką jest mapa Christiana Friedricha von Wrede z około 1750 roku, na której Kopiec pokazany został za pomocą narysowanych cięć warstwicowych. Mapa ta jest fenomenalna w swojej dokładności, zważywszy na fakt upływu ponad ćwierć tysiąca lat od jej powstania, a sposób przedstawienia na niej Kopca można uznać za wręcz nowatorski. Stanowi ona przede wszystkim niepodważalny dowód na istnienie Kopca przynajmniej już w XVIII wieku.

Co więcej, istnieje jeszcze nieco starszy dowód kartograficzny na obecność Kopca na wzgórzu pomiędzy Syrynią i Lubomią, bo z lat czterdziestych XVIII wieku. Jest nim mapa z okresu tzw. wojen śląskich w latach 1740-1745 pomiędzy Austrią a Prusami, ukazująca stacjonowanie wtedy wspierających Austrię wojsk węgierskich na obszarze od Raciborza do Wodzisławia, konkretnie zaś stanowisk kawalerii, piechoty i artylerii węgierskiej. Na mapie tej wyraźnie zaznaczone są miejsca ulokowania w Grabówce oddziałów kawalerii węgierskiej, w tym także przy Kopcu, po jego północno-zachodniej stronie.

Dla ciekawości można odnotować, że wojska węgierskie nie tylko wówczas broniły przed Prusakami rejonu Grabówki, Lubomi czy Syryni, ale przy okazji skutecznie plądrowały i demolowały domostwa mieszkańców tych wiosek. Znany jest bowiem ze źródeł fakt całkowitego między innymi zniszczenia przez nich w 1744 roku ponad dwudziestu uli z pasieki stojącej od ponad stu lat obok kościoła w Syryni.

Powracając jednak do artykułu R. Stöckla: wysuniętą przez niego tezę, dotyczącą powstania i znaczenia w przeszłości Kopca ze wzgórza pomiędzy Syrynią i Lubomią, trzeba bezwzględnie uznać za mało prawdopodobną czy wręcz „naciąganą”, ale twierdzenie o jego zaistnieniu już we wczesnym średniowieczu jest na pewno godne uwagi.

Sporo lat później Kopcem zainteresowało się, w krótkim odstępie czasu, dwóch archeologów: w 1936 roku jeden z najwybitniejszych naówczas polskich uczonych – Józef Kostrzewski z Poznania (profesor tamtejszego uniwersytetu, członek wpierw Polskiej Akademii Umiejętności a później Polskiej Akademii Nauk), a w 1940 roku znakomity także niemiecki uczony – dr Georg Raschke z Raciborza (kierownik tamtejszego Krajowego Urzędu Prehistorii Górnego Śląska – Landesamt für Vorgeschichte).

Fragment artykułu Stöckla na temat Kopca

Fragment artykułu Stöckla na temat Kopca

Kiedy w latach 30. XX wieku polscy naukowcy prowadzili prace wykopaliskowe na grodzisku lubomskim, ich wynikami interesował się również prof. J. Kostrzewski i sam podejmował też badania terenowe, a informacje o tym zamieszczał w publikowanych przez Polską Akademię Umiejętności w Krakowie „Śląskich Pracach Prehistorycznych”. W sprawozdaniu ze swoich badań w roku 1937 podał on taką wiadomość: „Na najwyższym punkcie pasma wzgórz oddzielających Grabówkę od Syryni, na obszarze majętności Grabówka leży widoczna z daleka mogiła o średnicy 12 m, do 2,5 m wysoka, na której rośnie potężna lipa z zawieszoną na niej kapliczką drewnianą. U stóp mogiły stoi głaz narzutowy z napisem >Sophienlinde 1822<. Według przekonania mieszkańców okolicznych kopiec mieli usypać Szwedzi. Zapewne jest to mogiła przedhistoryczna, która zasługiwałaby na zbadanie. Jedyną przeszkodę stanowią potężne korzenie drzewa, którego szkoda uszkodzić jako pięknego zabytku przyrody”. Notatkę J. Kostrzewskiego uzupełnia zdjęcie Kopca, widzianego od strony zachodniej, i podpisane „Kurhan”.

Trzy lata później, w kwietniu 1940 roku, obserwacje terenowe na wzgórzu rozciągającym się pomiędzy Syrynią i Lubomią prowadził inny archeolog – dr G. Raschke z Raciborza, i zwrócił uwagę na znajdujący się tam Kopiec, który określił jako „potężny pagórek” (mächtiger Hügel). W sporządzonym ze swoich obserwacji sprawozdaniu, przesłanym do ówczesnego Schlesisches Grenzlandmuseum (Muzeum Śląskiego Pogranicza) w Bytomiu, taki zamieścił opis Kopca: „Jego wysokość wynosi około 4 m, przekrój 15 m. Na środku stoi potężna lipa, której korzenie są częściowo widoczne i mają różnego rodzaju zadrapania. Wśród nich szczególną uwagę zwróciłem na krzyżyki. Na lipie wisi obrazek Maryjny, bezwartościowy jako dzieło sztuki. Na północnym podnóżu kopca znajduje się wielki głaz narzutowy z napisem »Sophienlinde 1822« oraz drugi mniejszy. Obydwa kamienie znalazły się tutaj w późniejszym terminie. Prehistoryczne pochodzenie kopca nie ulega wątpliwości”.

Nie wiadomo, jak w powyższym opisie Kopca należy rozumieć wzmiankę G. Raschke o zauważonych krzyżykach wśród czy na odsłoniętych korzeniach lipy (w oryg.: Die Wurzeln sind z.T. freiliegend und tragen allerlei Ritzungen. Darunter fielen mir besonders Kreuzchen auf). Czy pomiędzy korzeniami lipy znajdowały się jakieś krzyżyki [!], czy też owe korzenie miały zarysowania w kształcie krzyżyków? O wiele ważniejsze jednak jest jego stwierdzenie o prehistorycznym pochodzeniu Kopca. Cokolwiek bowiem by ono znaczyło, potwierdza opinię o tym zagadkowym zabytku J. Kostrzewskiego oraz wcześniej przytoczoną R. Stöckela, jako prehistorycznym obiekcie.

Po trzech miesiącach, w lipcu tego samego roku, dr G. Raschke ponownie zwiedzał Kopiec, towarzysząc ówczesnemu właścicielowi majątku Grabówka – księciu Lichnowskiemu (był nim prawdopodobnie Wilhelm, ostatni pan majoratu Grabówka). Podobnie jak poprzednio, powiadomił również o tym fakcie bytomskie muzeum, pisząc w krótkiej notatce, iż książę pragnie dowiedzieć się czegoś bliższego na temat tego „dużego grobu kurhanowego” (űber das große Hűgelgrab), przy którym kamień ma wyryty napis „Lipa Zofii i 1822”. Tym razem już G. Raschke nazwał Kopiec, podobnie jak wcześniej J. Kostrzewski, kurhanem.

W sprawie pochodzenia Kopca wypowiedziała się też urodzona w Syryni dr Anna Wróbel, nauczycielka i miłośniczka ziemi śląskiej, która w swojej wydanej pośmiertnie książce o dziejach tej i okolicznych miejscowości, stwierdziła autorytatywnie: „Sprawozdania gospodarcze z Grabówki mówią zaś, że jest to jeden z kopców granicznych, które dwór kazał usypać na nowo w 1793/94 roku” [Z przeszłości czterech wsi. Syrynia, Lubomia, Grabówka, Nieboczowy. Katowice 1991]. Nie ujawniła ona jednak nie tylko bliższych danych dotyczących źródła tej informacji – czyli owych sprawozdań gospodarczych, i miejscu ich przechowywania lub sygnatury archiwalnej, ale i nie przytoczyła jej brzmienia, co zdecydowanie utrudnia weryfikację. Nasuwa się bowiem pytanie, czy w tych „sprawozdaniach gospodarczych” jest faktycznie mowa o tym akurat Kopcu z wierzchołka wzgórza rozciągającego się pomiędzy Syrynią i Lubomią (a jeśli tak, to czego, lub granice jakiego terenu oznaczono wówczas kopcem o tak wielkich rozmiarach), i czy podana jest w nich również lokalizacja innych kopców, które pod koniec XVIII wieku dwór na Grabówce miał kazać usypać?

Faktem jest, że na Górnym Śląsku praktykowano oznaczanie granic określonego terenu sypanymi z ziemi kopcami. Były to jednak niewielkie kopczyki, zwane kopicami, a z niem. Kopitzen. Towarzyszył ich sypaniu ciekawy obyczaj, o którym wspomina ks. Augustyn Weltzel w kronice Żor z 1888 roku, a za nim przytacza go o. Emil Drobny SVD w artykule zatytułowanym Sypanie kopiców czyli kopców granicznych, zamieszczonym w redagowanym przez siebie w latach 30. XX wieku czasopiśmie „Ziemia Rybnicka” z 1934 roku. Kiedy mianowicie w 1833 roku regulowano dawną granicę między gruntami żorskimi i obszarem okolicznych wsi, to starym zwyczajem po usypaniu kopczyków granicznych i spisaniu protokołów pomiaru gruntu, pomagającym przy regulacji świadkom – dwóm młodym chłopcom, na każdym kopczyku wymierzano po trzy uderzenia łopatą, co miało zapewnić zapamiętanie przez nich do końca życia nowych granic.

Kopce, ustalające granicę jakiegoś terytorium, sypano również w majątku książąt von Lichnowskich (będących od 1730 roku właścicielami tzw. klucza grabowskiego, obejmującego Lubomię, Syrynię, Nieboczowy i Grabówkę) i rzeczywiście w latach 1793-1794 regulowano w ten sposób wcześniejszy podział, o czym A. Wróbel informuje też w innym miejscu swojej książki. Konieczne jest jednak zwrócenie uwagi na kontekst tej informacji. Otóż podczas sporządzania w 1798 roku nowego urbarza dla poddanych księciu Karolowi von Lichnowskiemu mieszkańców Syryni, pełnomocnik gminy, niejaki Hildebrandt, zauważył, iż przed czterema laty dwór odebrał im części lasu w kierunku Pszowa, Bluszczowa i Rogowa, które należy zwrócić. Na zarzut ten przedstawiciele dworu odpowiedzieli, że „w 1793 i 1794 roku odnowiono istniejące już stare granice, które przez królewskiego nadzorcę leśnego, Fischera, zostały wtedy potwierdzone. W obecności właścicieli tych lasów z Syryni usypano nowe kopce graniczne i wzniesienia (Kopitzen und Grenzhügel), co zresztą i protokół potwierdza, i mapa wówczas sporządzona”.

Wyraźnie w przytoczonym cytacie jest mowa o kopcach, niewielkich pewnie rozmiarów, usypanych faktycznie przez dwór w Grabówce w latach 1793-1794, lecz na krańcach wsi Syrynia, i wyznaczających jej granicę w tych miejscach z lasami dworskimi. W żadnym razie nie może tu chodzić o Kopiec, usytuowany na szczycie rozległego wzgórza pośród pól uprawnych. Jeśli zatem pod użytym przez A. Wróbel terminem „sprawozdania gospodarcze z Grabówki” kryje się wspomniany urbarz z 1798 roku (którego niestety nie udało się odnaleźć wśród źródeł archiwalnych dotyczących Grabówki), a cytowany wyżej ustęp pochodzi akurat z niego, i jako taki posłużył do sporządzenia informacji, jakoby Kopiec ten był jednym z tych kopców granicznych, które dwór kazał usypać na nowo w 1793/94 roku, to jest to informacja nie tylko nieprawdziwa, ale przede wszystkim niezrozumiała, bowiem sama autorka przyznaje, że w tym konkretnym czasie usypano kopce w zupełnie innych miejscach. Co gorsza, informacja ta stała się już oficjalną bez mała wersją zaistnienia tego zabytku, nieświadomie powielaną przy różnych okazjach i w różnych zgoła dokumentach, w tym także kartograficznych.

Wypada w tym miejscu również zauważyć, iż interesujący nas Kopiec – jako nomen omen „graniczny” właśnie i w dodatku z nie wiadomo skąd wziętą informacją o jego pochodzeniu z 1. poł. XIX wieku – zaliczany jest, na stojącej przed Urzędem Gminy Lubomia oszklonej gablocie, do grona istniejących na jej terenie „osobliwości”. Wprawdzie na zamieszczonym w owej gablocie zdjęciu z podpisem „Kopiec graniczny z 1 poł. XIX w. z głazem narzutowym” nie widać Kopca tylko znajdujący się u jego podnóża głaz, to informacja o metryce Kopca – na jakimkolwiek źródle czy przesłance została oparta – jest zgoła chybiona, bowiem przeczą jej nie tylko wspomniane tu mapy z lat 40. i 50. XVIII wieku, ale i wcześniej wzmiankowana mapa z 1825 roku.

Do powyższych wzmianek literaturowych na temat genezy tego zagadkowego Kopca można jeszcze dodać, nie licząc sporadycznych artykułów gazetowych o otaczających go głównie legendach, poświęcony mu rozdział w wymienionym na wstępie książkowym przewodniku, głównie zaś z uwagi na zawarte od razu na jego początku ciekawe spostrzeżenie. Powtarzając znaną informację o kopcu granicznym usypanym jakoby w latach 1793-1794, napisano tam mianowicie, że chociaż pozornie stanowi on widoczną i zwyczajną granicę między poszczególnymi miejscowościami, to jednak nikt z tutejszych mieszkańców „nie kojarzy Kopca z granicą, nikt też, zapytany czym jest, nie przedstawi faktycznego powodu jego powstania”, co „bynajmniej nie wynika z braku świadomości historycznej czy niewiedzy mieszkańców – my po prostu utożsamiamy Kopiec przede wszystkim z legendami, które przez lata powstawały wokół tego miejsca”. Pięknie napisane, ale przekornie można byłoby rzec, że to właśnie brak wiedzy historycznej o Kopcu powoduje patrzenie nań przez pryzmat związanych z nim legend. Ponieważ faktycznie nie dysponujemy żadnymi danymi źródłowymi, czy chociażby tylko przesłankami dotyczącymi Kopca, będziemy próbowali w tej sytuacji rozeznać, co na jego temat mówią właśnie zasłyszane bądź spisane legendy i podania, a następnie starać się skonfrontować je z realiami historycznymi, co pozwoli ewentualnie ustalić, ile zawartej jest w nich prawdy historycznej. Być może legendy te uchylą rąbka tak usilnie strzeżonej przez Kopiec tajemnicy i podpowiedzą, czym on w rzeczywistości jest.

Paweł Porwoł