Masarnia Starzyk z Turzy Śląskiej pod ścianą przez błędne decyzje. Co na to władze gminy?
Do redakcji Nowin Wodzisławskich zwrócił się mieszkaniec Gorzyc Mirosław Starzyk, który od 2005 roku prowadzi na terenie gminy, a konkretnie w Turzy Śląskiej działalność gospodarczą związaną z przetwórstwem mięsa.
Masarnia Starzyk z Turzy Śląskiej pod ścianą przez błędne decyzje. Co na to władze gminy?
Starzyk jest mistrzem w rzemiośle - rzeźnictwo i wędliniarstwo, uprawnienia otrzymał w 1996 roku. Firma, którą prowadzi zajmuje się przetwórstwem mięsnym i produkcją wyrobów wędliniarskich. Jak informuje Starzyk, zakład otworzył w znajdującym się na jego działce budynku gospodarczym, wówczas zakład składał się ze starego budynku z lat 80 XX wieku, pomieszczenia dostawy, rozbioru, przetwórstwa, sprzedaży i biura kierownika. W 2009 roku nastąpiło przekształcenie pomieszczeń w oparciu o decyzję Starosty Wodzisławskiego nr 1091/09 z dnia 28 grudnia 2009 r. W latach 2009 - 2019 Starzyk otrzymał szereg decyzji i pozwoleń, które umożliwiały mu prowadzenie działalności gospodarczej. Przedsiębiorca podjął również działania zmierzające do unowocześnienia masarni pod kątem wpływu na środowisko. Od 2007 r. zakład funkcjonuje jako działalność marginalna, lokalna i ograniczona, zgodnie z zapisami Rozporządzenia Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi w sprawie szczegółowych warunków uznania działalności marginalnej, lokalnej i ograniczonej. - Pan Starzyk wielokrotnie modernizował zakład i każdorazowo występował w tym zakresie o pozwolenia na budowę. Zawsze pozwolenie to otrzymywał. Ostatnia modernizacja miała miejsce w 2019r., i wówczas organy gminy i powiatu także zezwoliły na prace budowlane, uznając je za zgodne z prawem oraz planem miejscowym – wyjaśnia adwokat Natalia Skowrońska.
Mała zmiana, duży problem
Niestety w 2020 roku zaczęły się problemy, które ostatecznie mogą prowadzić nawet do zamknięcia działalności. Wobec Państwa Starzyk toczą się liczne postępowania administracyjne, które doprowadziły do unieważniania przez nadzór budowlany wszystkich decyzji o pozwoleniu na budowę i części decyzji o pozwolenie na użytkowanie. Sytuacja ta związana jest ze zmianą w miejscowym planie zagospodarowania gminy Gorzyce, do której doszło w 2013 roku. Podstawą unieważnienia decyzji jest niezgodność prowadzonej działalności gospodarczej z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego.
- Poprzednio obowiązujący plan miejscowy umożliwiał na terenie masarni lokalizację nieuciążliwego rzemiosła produkcyjnego z warsztatami wytwórczymi (w tym produkcja i usługi rolne). W 2013r. zapis ten został zmieniony, usunięto pojęcie produkcja i pozostawiono jedynie rzemiosło. Organy oraz sądy rozpoznające sprawy Pana Starzyk zakwalifikowały prowadzaną przez niego działalność jako produkcję, a taka działalność zgodnie z zapisami nowego miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego nie może być prowadzona na spornym terenie. Spowodowało to unieważnienie decyzji o pozwolenie na budowę i użytkowanie wydawanych na przestrzeni ponad 10 lat – tłumaczy prawniczka.
Decyzje były pozytywne
Podejmując decyzję o rozbudowie firmy, pan Starzyk opierał się na pozwoleniach, które były podstawą do rozpoczęcia inwestycji. - Pan Starzyk w przypadku każdej rozbudowy występował o pozwolenie na budowę. Jednym z dokumentów wymaganych do pozwolenia jest zaświadczenie o zgodności planem miejscowym, które wydaje gmina. Gmina zawsze takie zaświadczenie wydawała, a Starostwo powiatowe akceptowało projekt budowlany. Tym samym zarówno gmina jak i starostwo wskazywało, że inwestycja jest prawidłowa, zgodna z prawem oraz przepisami miejscowymi, natomiast aktualnie okazało się, że tak nie jest. Gdyby Pan Starzyk wiedział, że projekt jest niezgodny z prawem miejscowym, to nie podjąłby się inwestycji, a w szczególności nie powinien otrzymać pozwolenia na budowę – podkreśla Natalia Skowrońska.
Produkcja czy rzemiosło?
W odpowiedzi na nasze pytania w tej sprawie wójt Daniel Jakubczyk wyjaśnia, że wniosek o zmianę w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego (dalej MPZP) nie inicjuje postępowania w indywidualnej sprawie. - W omawianej sytuacji jest elementem próby „legalizacji” już istniejącego stanu faktycznego - zrealizowanej inwestycji. Przepisy prawa nie dają właścicielowi nieruchomości lub osobie wnoszącej o zmianę zapisów planu, prawa podmiotowego oraz roszczenia o dokonanie zmiany zgodnej z żądaniem. Na chwilę obecną wykonana została dogłębna, wielopłaszczyznowa analiza kilkuset wniosków złożonych do studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego oraz planu na przestrzeni ostatnich lat. Analiza jest podstawą do planowanych zmian studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego naszej gminy, a następnie do zmian w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego – wyjaśnia Daniel Jakubczyk.
Wójt potwierdza również, że we wcześniejszych zapisach planu zagospodarowania przestrzennego rzemiosło produkcyjne owszem istniało, ale jako działalność uzupełniająca przeznaczenie terenu pod zabudowę mieszkalną. - Gmina Gorzyce nie jest stroną prowadzonych wobec zainteresowanych mieszkańców Turzy ŚL. postępowań ws. stwierdzenia nieważności decyzji - pozwoleń na budowę lub pozwoleń na użytkowanie obiektu. W świetle informacji, które posiadamy i które były przedstawione Radnym Rady Gminy Gorzyce, przyczyną stwierdzenia nieważności decyzji nie były „zmiany” w planie przeprowadzone w 2013 r. „Zmiany” te polegały jedynie na doprecyzowaniu zapisów i obejmowały – jak ustaliłem - teren całej gminy (dodam, że urząd wójta objąłem w końcówce 2014 r.) Zarówno przed zmianą, jak i po zmianie planu na omawianym obszarze jako podstawowe przeznaczenie terenu przewidziana jest zabudowa mieszkaniowa; uzupełniające – usługi oraz rzemiosło – podkreśla wójt.
Doprecyzowanie z 2013 roku polegało na zastąpieniu terminu „rzemiosło produkcyjne”, terminem „rzemiosło”. W ocenie gminy pojęcie rzemiosło, jest pojęciem o szerszym znaczeniu, bo obejmuje zarówno rzemiosło produkcyjne jak i nieprodukcyjne.
Interwencja i Rzecznika MŚP
Znana w społeczności lokalnej z wyrobów mięsnych firma Starzyk może przestać istnieć, bo jak się okazuje zmiana zapisów pociągnęła za sobą wiele konsekwencji. Przedsiębiorca poniósł ogromne koszty, zaś w tej chwili zgodnie z decyzją urzędników będzie musiał zaprzestać prowadzenia działalności gospodarczej. W związku z tą sytuacją państwo Starzyk za pośrednictwem kancelarii adwokackiej złożyli wniosek z prośbą o podjęcie interwencji do Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorstw. Zamknięcie firmy na pewno nie pozostanie bez znaczenia dla wpływów do budżetu z tytułu podatku od nieruchomości pod działalność gospodarczą.
- W 2013r. Gmina jednym zapisem przekreśliła możliwość prowadzenia działalności gospodarczej przez Pana Starzyk. Przez ostatnie kilka lat, pomimo wielokrotnych próśb, gmina oraz wójt nie podjęli żadnych działań, by ratować masarnię Pana Starzyk, chociaż wielokrotnie występował on o zmianę planu miejscowego. Z uwagi na brak działań ze strony gminy oraz wójta, wystąpiliśmy do Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorstw, by ten wsparł Pana Starzyk i poprał jego wniosek o zmianę miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego – wyjaśnia adwokat Natalia Skowrońska.
Komentarze
17 komentarzy
Na Śląsku znane jest powiedzenie - " Nie chodzi o Irma, ale o jej Firma " .
Czy tylko ja mam wrażenie że niszczy się nasze co dobre bo Polskie???? Może tu też chodzi o zasadę po co nam dobre wyroby masarskie Starzyka z Turzy w Polsce jak mamy w ------- ????
Tylko Pytam ?????....
Nie znam nikogo z tego artykułu,ale jedno jest pewne taki Cyrk tylko w Polsce . Urzędy wydają decyzje a później 10 lat!!! w stecz anulują swoje decyzje !! Jak ??? Pozwalajmy urzędasom dalej na takie numery a do toalety będziemy chodzić tak jak będą chcieli .
Jestem zaskoczony usunięciem wpisu Kupca. Po szczegółowym zapoznaniu się z regulaminem nie znajduję podstaw do jego usunięcia – nikogo ten wpis nie obrażał ( a czytałem już takie w Nowinach), nie było w nim wulgaryzmów, zawierał samą prawdę: kilku moich znajomych zaopatrujących się w tej masarni w stu procentach potwierdza fakty, do których się wpis odnosił (też otrzymywali kiedyś takie paragony !).
Dlaczego nie można napisać w komentarzu prawdy? Gdzie jest wolność słowa i wypowiedzi? Uważam, że wpis ten powinien zostać przywrócony.
Komentarz został usunięty z powodu naruszenia regulaminu
Potwierdzam komentarz Zniesmaczonej,ja też to widziałam,cóż to było za wielkie bydlę chyba jakaś krowa albo wół ledwo mieściło się to na przyczepce,kopyta zwisały do samej ziemi,nogi się podemną ugięły nawet zdjęcia nie potrafiłam zrobić.Przez chwilę poczułam się jak na indiańskim festynie,rzeźnicy biegali z tasakami i ćwiartowali zwierza, ten widok krwi masakra,dostałam takiego urazu że do dzisiejszego dnia nie włożyłam kawałka mięsa do ust.
Prawda jest taka lokalna Platforma obywatelska chce chłopa wykończyć. Tak jak wszystko w regionie
Pyszne wyroby jeżdżę osobiście i kupuje dla całej rodziny najlepsze w okolicy
Wystarczy tylko wejść na teren posesji państwa S....to już śmierdzi korupcją,jak wogule jest możliwa produkcja żywności w takich warunkach, właściciel dostarcza wyroby do sklepów zwykłym blaszakiem bez termy i chłodni,ale najlepsze są przeładunki mięsa na pobliskim parkingu stadionu lks masakra gdzie sanepid.
Zaopatrywałam się w tym zakładzie do zeszłego roku kiedy robiąc zakupy w okolicach Wielkanocy bylam świadkiem takiej sytuacji . Gdy staliśmy w kolejce na podwórzu przed zakładem przyjechało czarne auto z odkryta przyczepką, taka budowlaną i przywiozło ubite duże zwierzę przykryte foliami. Był straszny wiatr i te folie rozwiało po całym podwórku. Właściciel i pracownicy próbowali to zwierzę ściągnąć i przenieść, ale bylo ono tak wielkie i ciężkie ze osuwalo się z tej brudnej przyczepy. Wtedy zaczęli je kroić i rozbierać na tej przyczepie i po kawałku przeciągać do zakładu.Widok przerażający. Co my jemy? Co oni nam sprzedają ??? W jakich warunkach dowożą tu mięso bez chłodni i skad ono pochodzi. Od tego momentu nie kupuje wyrobów tego mistrza rzemieślnika.
Ha, ha zawodowi przymykacze oczu to zapewne Ci którzy kasują"wuszty"pod biurko a papiery pociskają dalej.
Ktoś się ostro zdenerwował, że nawet zawodowi przymykacze oczu nie pomogli.
Urzędnicy narobili gnoju i teraz umywają ręce.
Na jakiej podstawie wszystkie instytucje wydały pozwolenia na działalność jeżeli ten pseudorzemieślnik wogule nie ma dojazdu do swojej przetwórni.Co to mięso drony miały wozić???
W Lubomi działają trzy zakłady i wszystko hula , może konkurencji coś nie pasi
Dziwna sytuacja.
W tym wypadku trzeba sobie zadać zasadnicze pytanie,czym się różni zakład rzemieślniczy od produkcyjnego??Dla mnie rzemiosło to naturalne wyroby na małą skalę a nie przerób ton mięsa wędzonego elektrycznie w Atmosie w sztucznie barwionych karmelowych zrembkach a dlaczego??-bo naturalne wędzenie ma pan S..ma zabronione przez sanepid z powodu ujawnienia substancji smolistych w wyrobach.smacznego