Wtorek, 24 grudnia 2024

imieniny: Adama, Ewy, Zenobiusza

RSS

Policjanci zabrali prawo jazdy. Sąd zmienił decyzję, a system nie odblokował

21.03.2023 07:00 | 21 komentarzy | FK

25 grudnia policja zatrzymała prawo jazdy panu Andrzejowi, sąd nie zgodził się z argumentacją funkcjonariuszy, ale system nie przywrócił uprawnień. 

Policjanci zabrali prawo jazdy. Sąd zmienił decyzję, a system nie odblokował
Andrzej Gołąbek nie potrafi zrozumieć argumentów, na podstawie których nie było możliwości przywrócenia prawa jazdy
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Andrzej Gołąbek jest mieszkańcem gminy Lubomia. 25 grudnia 2022 roku wraz z partnerką wracał z wigilijnej wieczerzy, którą spędził w Szczyrku. Włączając się do ruchu na drodze wojewódzkiej 936, pomiędzy Syrynią a Bukowem, wpadł w lekki poślizg. Auto zsunęło się na pobocze i zatrzymało na polu.

- Droga była mokra, ze względu na wcześniejsze opady deszczu, czasem jest też brudna, ze względu na błoto, które opada z kół ciężarówek jeżdżących z pobliskich zakładów. Jechałem z Odry do Bukowa. Nie wiem jakim cudem, może przez to, że lekko przyhamowałem, skręcając w lewo wypadłem z drogi i znalazłem się, nie wiem jak, w polu. Całe szczęście nie przewróciliśmy się i nikt nie ucierpiał – relacjonuje pan Andrzej.

Mieszkaniec Bukowa wraz z pasażerką wyszli z samochodu i zabezpieczyli go na polu. Jak sam relacjonuje kilka przejeżdżających samochodów się zatrzymało, ale żaden nie miał ucha do zapięcia linki. W międzyczasie podjechał ambulans, który akurat przejeżdżał, ale nie zaistniała konieczność udzielenia pomocy medycznej. W związku z tym, pasażerowie skorzystali z możliwości podwiezienia ich przez mieszkańca Syryni do domu w Bukowie. Mieszkają bowiem dwa kilometry od miejsca, w którym wypadli z drogi. Wiedząc, że jest czas świąteczny, nasz rozmówca nie prosił nikogo z sąsiadów o pomoc, gdyż uznał, że do rana nic złego się nie stanie. Spokojnie rozpalił w kominku i piecu, delektując się piwem. Jakież było jego zdziwienie, gdy około 30 minut później zobaczył radiowóz pod swoim domem. Policjanci najpierw rozmawiali z partnerką, która przybiegła po pana Andrzeja.

- Byłem mocno zestresowany. Mało, że spotkała mnie taka sytuacja na drodze, to jeszcze w nocy odwiedza mnie policja. Funkcjonariusze zapytali o samochód i kierowcę. Przedstawiłem im sprawę i przyznałem, że ja prowadziłem. Właścicielką samochodu jest moja partnerka. Policjanci zapytali o czas, który minął od zdarzenia. Było to około 30 - 40 minut. Funkcjonariusze pytali czy coś piłem, więc wyjaśniłem im, że od pół godziny podczas rozpalania i czyszczenia pieca piję piwo. Oni stwierdzili, że muszą mnie zbadać. Miałem przed oczyma różne sytuacje, które widziałem, jak policja się zachowuje, ponadto dopadł mnie stres. Bałem się, że zastosują przymus bezpośredni i jeszcze kaleką zostanę na własnym podwórku. Dodatkowo była noc. Zgodziłem się na badanie i wydmuchałem 0,11 mg/l. Policjanci stwierdzili, że w tej sytuacji muszą mnie zabrać na komendę, bo tam mają dokładniejszy aparat. Jestem osobą niepełnosprawną, mam astmę, ledwo dmuchałem w urządzenie. Pojechałem zatem z nimi na komendę, gdyż stwierdzili, że działają zgodnie z prawem. Nie zgadzałem się z tym argumentem, ale cóż miałem zrobić – dodaje pan Gołąbek.

Badania na komendzie nie udało się wykonać, dlatego według policji zaistniała konieczność dokonania badań w szpitalu.

- Na komendzie nie dałem rady odpowiednio dmuchnąć, gdyż jak wcześniej powiedziałem, mam astmę, dlatego po kilku próbach przewieziono mnie radiowozem do szpitala w Żorach na badanie krwi. Na pytanie dlaczego jedziemy do Żor zostałem poinstruowany, że policja ma umowę z tamtejszym szpitalem na wykonywanie tego typu badań. Proszę sobie wyobrazić, ile to kilometrów. Wcześniej panowie policjanci poinformowali mnie, że całe te działania są spowodowane samym podejrzeniem, że jechałem pijany. Nie zostałem jednak zatrzymany podczas zdarzenia drogowego, więc owo podejrzenie moim zdaniem nie było uzasadnione – mówi Andrzej Gołąbek.

Prawo jazdy zatrzymane

Po wszystkim kierowca został przywieziony do domu i choć nie otrzymał mandatu, został poinformowany, że zatrzymano mu prawo jazdy w związku z podejrzeniem kierowania samochodem po spożyciu alkoholu.

- Od 25 grudnia znalazłem się w niebywałej, trudnej i niepojętej dla mnie w rzekomo praworządnym kraju sytuacji. Nie wiem jak mam określić działania policji. Jest to dla mnie tym bardziej trudne, że pochodzę z rodziny policyjnej z Katowic, mój dziadek został zamordowany w Miednoje. Zawsze mieliśmy obraz policji, jako tej, która szanuje prawo, dlatego ta sytuacja mnie przerosła, również jeżeli chodzi o styl i sposób podejmowania decyzji przez funkcjonariuszy – dodaje pan Andrzej.

Sąd Rejonowy w Wodzisławiu postanowieniem z 9 stycznia 2023 r. nie uwzględnił wniosku policji i nakazał zwrot dokumentu. W uzasadnieniu sądu czytamy, iż należy stwierdzić, że na tym etapie postępowania nie było uzasadnionego podejrzenia, że osoba podejrzana dopuściła się niniejszego czynu, za które obligatoryjnie musiał być orzeczony zakaz prowadzenia pojazdów. Wartość alkoholu w wydychanym powietrzu oscylował według sądu na granicy ustawowego minimum. Ponadto sąd stwierdził, iż dokument jest do odbioru w godzinach pracy sądu.

Odbiór dokumentu nie oznaczał jednak zakończenia sprawy i przywrócenia uprawnień.

- Od 17 stycznia br. ubiegałem się w Starostwie Wodzisławskim, najpierw osobiście u kierownika Wydziału Transportu i Komunikacji pani Moniki Penkały, następnie u naczelnika pana Arkadiusza Łuszczaka, jednocześnie również złożyłem i opłaciłem stosowny wniosek. Wstyd przytaczać pokrętne tłumaczenie przez wymienionych urzędników niemożności odblokowania w systemie mojego prawa jazdy. Prawo jazdy zostały mi jakimś cudem odblokowane dopiero 3 marca - dodaje pan Gołąbek.

W piśmie otrzymanym ze starostwa powiatowego stwierdzono, że pomimo prawnego obowiązku, wynikającego z ustawy Prawo o ruchu drogowym nie ma możliwości technicznych, by zwrócić zatrzymany dokument, gdyż oprogramowanie Centralnej Ewidencji Kierowców umożliwia zwrot elektronicznie zatrzymanego dokumentu tylko organowi, który dokonał zatrzymania, a w tym wypadku jest to policja. W piśmie zaznaczono, że starosta powołując się na prawomocne postanowienie sądu, zwrócił się do komendanta powiatowego policji z prośbą o zwrot zatrzymanego prawa jazdy poprzez wprowadzenie odpowiedniej informacji w CEK.

- W odpowiedzi na moją skargę urząd wojewódzki odpisał, że pomimo prawnego obowiązku, wynikającego z ustawy, z powodu niewłaściwie działającego systemu do obsługi kierowców, nie było technicznych możliwości. Dodatkowo wyjaśniono, że problemy te były zgłoszone w infolinii wsparcia technicznego systemów dedykowanych wydziałom komunikacji. Te tłumaczenie są dla mnie dziwne i niezrozumiałe – podkreśla pan Gołąbek.

Ostatecznie uprawnienia do kierowania pojazdami zostały przywrócone, jednak pan Andrzej nie chce zakończyć na tym sprawy. Cała zaś sytuacja pokazuje skomplikowany sposób funkcjonowania administracji, dlatego zainteresowany chce dochodzić swoich spraw w sądzie.

O komentarz do sprawy poprosiliśmy policję

Policja potwierdza, iż po otrzymaniu zgłoszenia i ustaleniu właściciela, funkcjonariusze pojawili się u pana Andrzeja i przebadali go alkomatem, a następnie przewieźli do komendy i szpitala w Żorach.

- Z uwagi na zdarzenie drogowe, które spowodował policjanci skontrolowali jego stan trzeźwości urządzeniem AlcoSensor IV nr 074549, który dał wynik 0,11 mg/l. Przy czym policjanci dokonali tym urządzeniem testu manualnego z uwagi na to, iż mężczyzna oświadczył, iż choruje na astmę i nie był w stanie wdmuchać wystarczającej ilości powietrza do urządzenia, aby urządzenie dało wynik w trybie automatycznym. Konieczne było włączenie w urządzeniu trybu manualnego.

Kierowanie samochodem w takim stanie tj. 0,11 mg/l stanowi czyn zabroniony. W związku z uzasadnionym podejrzeniem kierowania pojazdem pod wpływem alkoholu mężczyznę przewieziono do Komendy Powiatowej Policji w Wodzisławiu Śląskim, w celu wykonania dalszych badań na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu, na urządzeniu Alkomat. Jest to typowa procedura weryfikacji stanu trzeźwości. Na miejscu badany jednak nie był w stanie wdmuchnąć wystarczającej ilości powietrza do urządzenia, aby uzyskać wynik. W związku z tym mężczyznę przewieziono do Szpitala Miejskiego w Żorach w celu pobrania krwi do badań.

Pan Gołąbek został przewieziony do Komendy Powiatowej Policji w Wodzisławiu Śląskim w celu poddania go badaniu na Alkomacie, zgodnie z procedurą postępowania w takim przypadku, tj. uzasadnione podejrzenie kierowania pojazdem pod wpływem alkoholu. Wykonuje się to badanie 3 razy w odstępach co 30 minut, następnie dołącza do materiałów sprawy, wydruki stanowią również podstawę do sporządzenia ewentualnej opinii przez biegłego. Badanie nie mogło być przeprowadzone na Alkomacie, zostało więc przeprowadzone w szpitalu, gdzie 3 razy w odstępach co 30 min została Panu pobrana krew. Alkomaty, których używa wodzisławska Policja są precyzyjne, posiadają świadectwa legalizacji – wyjaśnia asp. szt. Małgorzata Koniarska.

Problem systemu

Policjanci informują też, że starosta wodzisławski zwrócił się do komendanta policji w Wodzisławiu Śląskim poprzez wprowadzenie odpowiedniej informacji w centralnej ewidencji kierowców, argumentując to brakiem technicznych możliwości, by zwrócić zatrzymany dokument, ponieważ używane przez starostę wodzisławskiego oprogramowanie umożliwia zwrot elektronicznego zatrzymania dokumentu tylko organowi, który dokonał tej czynności.

- Powyższe pismo wpłynęło do tut. KPP w dniu 17 lutego 2023 r. i zostało zadekretowane na Komisariat Policji w Gorzycach, gdzie wpłynęło w dniu 20 lutego 2023 roku. Funkcjonariusz, który prowadził czynności wyjaśniające w sprawie wykroczeń, których dopuścił się Pan Gołąbek w dniu 25 grudnia 2023 roku, jeszcze w tym samym dniu, tj. 20 lutego 2023 r. skontaktował się z pracownikiem Zespołu Łączności i Informatyki tut. KPP, aby zgodnie z prośbą Starosty Wodzisławskiego elektronicznie zwrócić Panu dokument, tj. prawo jazdy. Ma to swoje odzwierciedlenie w Potwierdzeniu Rejestracji Zwrotu Dokumentu Kierowcy, wprowadzonego przez pracownika KPP Wodzisław Śląski do systemu w dniu 20.02.2023 r. o godzinie 13.40 informacji o zwrocie prawa jazdy, data zwrotu: 9 stycznia 2023 r.

Kiedy funkcjonariusz Komisariatu Policji w Gorzycach uzyskał informację, iż dokument w dalszym ciągu widnieje w systemie Centralna Ewidencja Kierowców jako dokument zatrzymany, ponownie skontaktował się z pracownikiem Zespołu Łączności i Informatyki KPP Wodzisław Śląski i poinformował go o problemie. Uzyskał informację, iż występuje problem z synchronizacją danych pomiędzy systemem policyjnym i CEK. Ten sam funkcjonariusz nawiązał kontakt z przedstawicielem Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach i uzyskał informację, iż występuje problem z aktualizacją danych dotyczących zatrzymanych dokumentów, jednak trwają pilne prace, aby problem rozwiązać, o czym został telefonicznie poinformowany Pan Gołąbek. Mężczyzna został również zapewniony, iż dokument prawo jazdy został mu w policyjnym systemie zwrócony zgodnie z dniem zawartym w Postanowieniu Sądu.

Po otrzymaniu pisma od Starosty Wodzisławskiego policjanci niezwłocznie wykonali prośbę zawartą w piśmie, tzn. zarejestrowali zwrot prawa jazdy w policyjnych systemach, w dniu 20 lutego 2023 r. zwrot PJ z dniem 9 stycznia 2023r. Problem, który wystąpił, był spowodowany przyczyną niezależną od nas, o czym Komisariat Policji w Gorzycach, pismem z dnia 28 lutego 2023 r. poinformował również Starostę Powiatowego w Wodzisławiu Śląskim. Nie doszło tu więc do żadnego zaniedbania ani ze strony Starosty, ani ze strony policjantów tut. jednostki – informuje Koniarska.

Pan Andrzej chce sprawiedliwości

- Nie ukrywam, że nie zakończyłem sprawy z chwilą przywrócenia mi uprawnień. Postanowiłem o działaniach policji poinformować komendanta głównego, komendanta wojewódzkiego oraz biuro spraw wewnętrznych. Jest to dla mnie ważne, że jak już wcześniej wspomniałem, należę do rodziny policyjnej, a Policja ma dbać o dobro mieszkańców. Zastanawiają mnie również koszty, jakie poniósł podatnik przy całej tej sprawie. Proszę sobie wyobrazić jakie są koszty, jeżeli takich spraw jest więcej. Jestem osobą chorą, przypłaciłem całą sytuację dodatkowym stresem. Przejazd samochodem do szpitala w Żorach i pobyt mógł odbić się na moim zdrowiu. Po wszystkim zachorowałem na zapalenie oskrzeli, dlatego będę domagał się zadośćuczynienia od skarbu państwa. Nie jestem prawnikiem, dlatego proszę o pomoc. Chciałbym też zwrócić się z apelem do jakiejś fundacji czy prawnika, który podjąłby się mojej sprawy. Pieniądze przekazalibyśmy na szczytny cel – kończy Andrzej Gołąbek.