Niech Kościół nas wszystkich połączy w miłości do Boga i siebie nawzajem
Nie ma chyba dnia, by na jakimś portalu internetowym, w prasie czy dyskusji publicznej nie podejmowano szeroko pojętej tematyki związanej z Kościołem. Z biegiem lat dostrzegam, jak dyskusja ta angażuje już nie tylko polityków i wielkich tego świata, ale bardzo mocno ożywia rozmowy wśród zwykłych zjadaczy chleba. I, niestety, dzieli. Każdy z nas zna kogoś, kto jasno deklaruje wiarę w Boga, ale z instytucją Kościoła i księżmi nie chce mieć nic wspólnego. Być może w jakimś stopniu sami podpisujemy się pod tym stwierdzeniem - pisze ks. Michał Siduniak.
Chodzi się tylko w swoich butach
Nadbużańskie doświadczenie Kościoła
Moje pierwsze doświadczenia Kościoła koncentrują się wokół domu, rodzinnej miejscowości i parafii. Urodziłem się i wychowałem w rodzinie rolniczej. Dorastałem w średniej wielkości wsi, w której obecni są również przedstawiciele prawosławia. Modliliśmy się w kościele wybudowanym w latach dziewięćdziesiątych. Podlasie. Nazwa regionu, która mówi bardzo wiele o stosunku do wiary, poczuciu patriotyzmu, poglądach społeczno-politycznych, ale też, przynajmniej dla nas, zwyczajnej gościnności, która w innych regionach kraju jest uważana za wyjątkową. Tutaj ekumenizm jest czymś zwyczajnym. Nie wypływa z dokumentów soborowych. Wypływa ze zgodnego sąsiedztwa i rodzin, które w dużym stopniu są też mieszane wyznaniowo. Mimo trudnej historii i wielu punktów spornych codzienność upływa spokojnie.
Już jako młody chłopak zawsze niedzielę kojarzyłem z uczestnictwem we Mszy Świętej. Maj był miesiącem, kiedy ze sporą grupą naszej wiejskiej społeczności uczęszczałem na nabożeństwo przy kapliczce, usytuowanej w centralnym punkcie naszej wsi. Mogę powiedzieć, że to pierwsza odsłona mojego doświadczenia Kościoła. Tradycyjne podejście do życia, które było wyznaczane przez pracę na gospodarstwie i okresy liturgiczne. Ważną częścią tego doświadczenia jest osoba proboszcza mojej rodzinnej parafii. Gdy w 1989 roku został do nas posłany, aby dokończyć wstrzymaną budowę kościoła, mnie nie było jeszcze na świecie. Odkąd sięgam pamięcią, określenie proboszcz i ksiądz były związane wyłącznie z nim. W naszej społeczności proboszcz cieszy się dużym szacunkiem zarówno parafian, jak również wyznawców prawosławia. Jeśli miałbym określić go jednym słowem, bez zawahania powiem „ludzki”. Wyrozumiały, otwarty, prosty, nie bojący się fizycznej pracy (wokół kościoła i cmentarza parafialnego co roku wysadza kilka tysięcy kwiatów, które wcześniej od przełomu lutego i marca uprawia w swoich przykościelnych foliach), a przy tym radosny. W tym roku ksiądz proboszcz, a od chwili moich święceń po prostu Józef, przechodzi na emeryturę.
Trzydzieści cztery lata pobytu na jednej parafii to okres, który w życiu naszej niewielkiej społeczności pozostawił po sobie bardzo wiele pozytywów. Jeśli miałbym powiedzieć, jaką rolę w moim życiu wiary i kapłaństwie odegrał ksiądz Józef, to nie przesadzę, jeśli powiem, że kluczową. Jako dziecko i młody chłopak wakacje zawsze spędzałem, pomagając w gospodarstwie i przy żniwach. Pamiętam, jak w piątej klasie ksiądz proboszcz zaproponował mi i moim rodzicom, żebym pojechał na oazę wakacyjną Ruchu Światło-Życie. Znałem już ten ruch, ponieważ nasza parafia często w dwóch turnusach gościła młodych ludzi, którzy w czasie niedzielnej Mszy Świętej klaskali i uderzali w bębny ku zdziwieniu, a nawet zgorszeniu niektórych parafian. Z czasem jednak się do tego przyzwyczailiśmy. Doświadczenie uczestnictwa w rekolekcjach oazowych poszerzyło moje spojrzenie na Kościół, uczyniło je bardziej ewangelicznym i radosnym, przede wszystkim nauczyło dzielić się wiarą z rówieśnikami. Doświadczenie tego czasu i poznani tam ludzie to pozytywne paliwo, które w jakieś mierze prowadzi mnie również dzisiaj. Ksiądz Józef był bardzo obecny w mojej formacji seminaryjnej i przygotowaniu do kapłaństwa. Dzięki jego staraniom zarówno sutannę, jak też święcenia diakonatu przyjmowałem w rodzinnej świątyni.
Poszerzanie horyzontów
Moje krótkie, liczące ledwie cztery lata kapłańskie życie odczytuję jako bardzo intensywny i dobry czas. Przydarzyło mi się szczęście przez dwa pierwsze lata pracować na dużej, prężnie działającej parafii. Ofiarność poprzednich duszpasterzy i wytrwała praca obecnych znalazły pozytywną odpowiedź u wiernych. Zderzyłem się z totalnie odmienną mentalnością ludzi, którzy codzienne dojeżdżali pociągiem do pracy w Warszawie, a przy tym byli bardzo świadomi swojej wiary i chętnie angażowali się w życie Kościoła. Tutaj również doświadczyłem bardzo dobrego przykładu kapłanów. Było to szczególnie ważne, kiedy podejmowałem posługę po moim koledze, który był już wówczas gwiazdą Internetu. Potrzebowałem sporo czasu, aby zrozumieć, że „chodzi się tylko w swoich butach”. W moje aktualne doświadczenie wspólnoty Kościoła wpisała się choroba, która pokazała, że w słabości ludzkiej doskonali się Boża moc (por. 2 Kor 12, 9).
Od października 2021 roku mieszkam w Konwikcie Księży Studentów KUL w Lublinie. Na początku śmiałem się, że po dwóch latach przerwy wracam do szkolnej ławki, żeby nadrobić zaległości z seminarium. Dzisiaj widzę, jak dużo daje mi ten wyjątkowy czas. Chociaż na początku nie było łatwo. Z jednej strony ciągłe myśli o duszpasterstwie, a z drugiej konkretne wyzwania. Gdy patrzę wstecz, widzę jak Pan Jezus za pomocą swojego Kościoła spokojnie, aczkolwiek stopniowo i konsekwentnie prowadził mnie coraz dalej od moich rodzinnych stron. Jestem człowiekiem, który związuje się z ludźmi i miejscem. Lublin otworzył mnie bardziej na Kościół w Polsce, który poznaję dzięki kolegom z innych diecezji. Studia dały możliwość poznania życia rodaków w Anglii czy poprowadzenia rekolekcji dla mężczyzn w górach. Z każdym rokiem Pan Jezus chce wyprowadzać mnie z utartych i bezpiecznych schematów. Chce, żebym szedł dalej.
Matka widząca odmienność swoich dzieci
Jeśli marzę o Kościele, to widzę go jako matkę, która zbiera wszystkie swoje dzieci. A jak mówi znane mi ludowe przysłowie: „Jednej matki nierówne dziatki”. Każdy z nas wyrósł z innego doświadczenia Kościoła i być może w całkowicie innym się dzisiaj realizuje. Widzę w sobie ogromne przywiązanie do tradycyjnych form modlitwy, co nie przeszkadza mi w tym, żeby uznać, że dopełniają się one i otrzymują nowy sens w uczestnictwie w konkretnych formach szeroko pojętego nurtu nowej ewangelizacji. Skoro tak ułomny człowiek jak ja potrafi to w sobie pogodzić i czerpać z tego duchowe korzyści, to co dopiero założony przez Jezusa Kościół. Niech Kościół nas wszystkich połączy w miłości do Boga i siebie nawzajem, mimo że każdy z nas porusza się z inną prędkością. O takim Kościele marzę.
ks. Michał Siduniak
O autorze nieobiektywnie
Michał Siduniak to ksiądz diecezji drohiczyńskiej. Poznaliśmy się kilka lat temu w czasie kursu dla osób duchownych na temat tego, jak wypowiadać się dla mediów; trafiliśmy do tej samej grupy, którą prowadziła Marta Kielczyk. Teraz mieszkamy z Michałem w tym samym domu. Jest Michał doktorantem teologii, który specjalizuje się w zakresie duszpasterstwa rodzin. Interesuje go tematyka małżeństw mieszanych. Prywatnie pasjonuje się historią Polski i swojego regionu oraz geografią. Jak się Państwo zapewne domyślają, mówi Michał z tym charakterystycznym podlaskim zaśpiewem, co bardzo, ale to bardzo mi się podoba, nieodmiennie wprawiając mnie w dobry nastrój.
ks. Łukasz Libowski
- Refleksje młodych księży o Kościele 22 wiadomości, 88 komentarzy w dyskusji
Komentarze
14 komentarzy
do zbawiony - ale do wypróżnienia ( z kaski) juz jest - dlatego wzorem Ewangelików powinien być podatek kościelny
Zawsze wobec kościoła katolickiego można zastosować bojkot konsumencki jak w stosunku do każdej innej korporacji świadczącej usługi, z których nie jesteśmy zadowoleni. Do zbawienia kościół potrzebny nie jest.
Tyle mówią o miłości - tylko że chodzi o ich miłość do kasy... W jednej parafii za to samo zapłacisz "co łaska" - 30-50 zł a w drugiej "nie mniej niż 500 dla księdza, kolejne 300 dla organisty". Katecheta po kursie (młody kleryk) za nauczanie religii bierze kasę większą od nauczyciela z 30-letnim stażem (do tego ma połowę godzin i nie obchodzi go opieka na przerwie). Nie wspomnę o innych przywilejach KK - kościoły oświetlone, chodniki przy kościołach eleganckie - a za rogiem - ciemność (bo brak kasy na oświetlenie) i dziurawy chodnik lub brak, pałacyki (często zabytkowe) - na remonty dostają kasę od państwa, a prywatna osoba, która też ma taki pałacyk - niech się o kasę martwi sama. Podatki - obniżone, kler płaci najniższą stawkę rentową - a ma dość wysokie penzyje... No i mieszanie się do polityki, gospodarki. Prawo karne ich nie dotyczy - jakby co - przenosimy na inną parafię, ukrywamy za murami zakonów, wysyłamy za granicę... Jak uzdrowić KK? - kasy fiskalne i jednolity cennik, zniesienie celibatu, renegocjacja konkordatu, jawność finansowa (większa rola rad parafialnych), całkowite wycofanie się z polityki, usunięcie religii ze szkół (przeniesienie do salek parafialnych), zakaz spowiedzi dzieci.
do Katolik: czy pisząc o obowiązku wielbienia papieża, jako warunku bycia katolikiem, masz też na myśli np. papieża Pawła III ?
..."Piotr zaś i apostołowie odpowiadając, rzekli: Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi." Dz.5.29
Taka drobna uwaga do katolika.
Papież jest najwyższym przedstawicielem Kościoła Katolickiego na Ziemi!
Jeśli ktoś nie słucha Papieża nie jest katolikiem! Nie wolno wam wybierać sobie co mi pasuje to stosuję a co mi nie pasuje to nie stosuję!!
Za najlepszy komentarz niech posłuży wypowiedź jednego z posłów lewicy nie możemy odpuścić kościołowi bo tego od nas oczekują nasi wyborcy ale trzeba to robić rozważnie bo atakami na JP2 wyborów się nie wygrywa. Jednym słowem nie mówmy co myślimy a rozsiewajmy wątpliwości podpierajmy się dziwnymi wypowiedziami papieża Franciszka a często mu się zdarzają, choćby sytuacja na Ukrainie gdzie papież modli się za Rosjan,prosi Putina o spotkanie a odmawia przyjęcia zaproszenia od Ukrainy, lub mówi wtedy wszystko było tuszowane as co miał na myśli to nikt nie wie. Lewica sączy jad tylko umiarkowanie taka taktyka.
Autor widzi kościół jako matkę zbierająca wszystkie swoje dzieci. Mnie się natomiast kościół katolicki kojarzy z tym co powiedział Jezus o uczonych w piśmie oraz słowa. "Jeruzalem, Jeruzalem, które zabijasz proroków i kamieniujesz tych, którzy do ciebie byli posłani, ileż to razy chciałem zgromadzić dzieci swoje jak kokosz zgromadza pisklęta swoje pod skrzydła a nie chcieliście. Oto wasz dom pusty wam zostanie..."
co to jest? kompletny odlot od rzeczywistości i tego co się dzieje.. i jeszcze ta reklamowa fota mega paki czipsów... litości.
tak całkiem nieobiektywnie o Libowskim : ..to następca na redaktorskiej posadzie ks. Szywalskiego, co może był i fajny, póki nie zaczął w Nowinach tekstów broniących księży molestantów publikować ( a usłużna redakcja mu to umożliwiała). To jest wstyd.. Propagowanie obecnie w sposób taki sztuczny , cukierkowo łzawy wartości chrześcijańskich poprzez wynurzenia jakiś oderwanych od rzeczywistości młodych księży ,co to mieli coś z Libowskim w przeszłości,...wywołuje odruch wymiotny i raczej młodych do kościoła nie przyciągnie.
Libowski jakoś w temacie ukrywania przez kościół pedofili się nie wypowiada, przecież znacznie więcej miał do powiedzenia o stylu architektury Rzymu , z tekstów wynikało, że się na tym nie zna..
więc jest na najlepszej drodze do dalszych awansów i kościelnych i naukowych.
Ten pseudo katolicki bełkot ,coniedzielny, pasuje do nagrody jaką Nowiny odebrały?
i ciekawe z jaką prędkością ten wpis zostanie usunięty?bo przecież wspominanie tekstów ks Szywalskiego narusza regulamin i jest nie na temat....
maaaaat. podpisuje się pod twoimi słowami
coraz bliżej mi do kościoła ewangelickiego czy luterańskiego gdzie ściany są puste bez tego całego bogactwa, gdzie wiara się liczy a nie złote korony i tysiące figurek.
Polski kościół ma jeszcze z czego żyć przez kilka pokoleń bez dotacji państwa tylko każdy boi się zrobić ten pierwszy krok a tym bardziej pis i wcale mnie to nie dziwi bo pis bez pomocy kk nigdy nie wygrałby w Polsce wyborów
do gorzka prawda... Tu nawet nie chodzi o bratanie się z PIS'sem. WSZYSTKIE EKIPY POLITYCZNE są winne temu, jaką pozycję z PL ma kościół katolicki. Kto podpisał konkordat? Kwaśniewski, chociaż jego ekipa była przeciw. Żadna partia polityczna nie chciała zadzierać z kościołem, bo jak mówią "kościół to Polska", a wszyscy wiemy, że to nieprawda. Czy kościół tego chce czy nie, następuje laicyzacja życia w Polsce, ale niestety polska specyfika sprawia, że minie jeszcze kilka pokoleń, żeby kościół odszedł w niepamięć. W dużych miastach młodzież nie chodzi na religię, a rodzice nie chrzczą dzieci (chrzest dzieci to wymysł kościoła, Jezus ochrzcił się będąc dorosły), tylko w małych miastach i na wsiach presja społeczna (bo co powie babcia, mama, sąsiadka) sprawia, że proces ten będzie się wydłużał.
Wiara w Boga (niezależnie od tego czy istnieje czy nie), a polski kościół katolicki to nie jest to samo. Te drogi już dawno się rozeszły. I rzeczywiście, kościół ma to na własne życzenie. Już nawet nie mam na myśli ukrywanie pedofilii, ale mieszanie się do polityki, ogromne bogactwo i hipokryzję. Ludzi pouczają jak mają żyć, a sami prowadzą podwójne życie. Nawet oni nie żyją wg przykazań (w końcu też są grzesznikami). Cóż... usta pełne pustych frazesów, a rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej
droga ty moja gorzka prawdo - nie słuchasz słów Franciszka swego - o pedofili powiedział że kościół od zawsze musiał ukrywać i kłamać , a bez polityki to nie zdobył by tego materialnego bogactwa, a to co robi ten ksiądz to polityka przetrwania.
"I, niestety, dzieli" tu akurat ksiądz ma rację!
KK w Polsce zniszczył swoją instytucję na własne życzenie m.in. poprzez mieszanie się do polityki i brataniu z pis-em.
Powinni otworzyć się na młodych i odejść raz na zawsze od polityki!