Poniedziałek, 23 grudnia 2024

imieniny: Sławomiry, Wiktorii, Iwona

RSS

Kto i dlaczego nie może wstać od wigilijnego stołu oraz inne świąteczne przesądy. Boże Narodzenie w dawnej Polsce i na Śląsku [cz. II]

24.12.2022 11:00 | 0 komentarzy | żet

Wróżenie z siana i szczekania psów, zszywanie wiernych podczas pasterki i... nadzwyczajna aktywność złodziei - między innymi o tym pisano w dawnych Nowinach przy okazji Świąt Bożego Narodzenia.

Kto i dlaczego nie może wstać od wigilijnego stołu oraz inne świąteczne przesądy. Boże Narodzenie w dawnej Polsce i na Śląsku [cz. II]
Przy wigilijnym stole - zdjęcie ilustracyjne z zasobów Narodowego Archiwum Cyfrowego.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Nieparzysta liczba osób przy stole

Wiadomym jest wszystkim przesąd, że jeżeli przy wieczerzy wilijnej zasiądzie nieparzysta liczba osób, jedna z nich niewątpliwie do roku umrzeć musi.

Kto i dlaczego nie może wstać od wigilijnego stołu?

Gospodyni domu, zasiadłszy do wieczerzy wilijnej, nie powinna przed jej ukończeniem ruszać się z miejsca, choćby jej nawet koniecznie po co wstawać wypadało, bo by jej tak samo gąski, kurki, kaczki i indyczki, mające na przyszłą wiosnę wysiadywać jaja, z jaj uciekały, przez co by naturalnie i mało drobiu nalęgły.

Opłatek jako poręczenie pomocy

Cała rodzina, nie wyłączając dzieci, które są na własnym chlebie, krewni i przyjaciele, którzy u siebie kuchni nie prowadzą, schodzą się w wigilijny wieczór do naczelnika rodu, wiekiem zwykle najpoważniejszego. Gdy się już wszyscy zebrali, zapalają światła, a gospodyni, wziąwszy w rękę opłatek, łamie się ze wszystkimi kolejno, bacząc troskliwie, aby nikt pominiętym nie został, dając przez to poznać, że gotowa jest przez cały rok dzielić się chlebem z ludźmi bliskimi jej sercu. Za jej przykładem idzie całe grono; każdy z obecnych musi od drugiego wziąć i nawzajem udzielić mu część opłatka, co jest symbolem poręczenia, że w razie potrzeby nie odmówią sobie pomocy.

Opłatków gospodyni nie kupuje, ale je dostaje w podarunku od sługi kościelnego z parafii, który je nosi za księdzem, przykryte serwetą na tacy.

Dosiego roku! po opłatku

Po rozłamaniu się powszechnem opłatkiem, życzą sobie obecni "Dosiego roku", tj. długoletniego życia, płynącego w wspólnej bratniej miłości i obfitości wszelakiej (w dawnych czasach Święta Bożego Narodzenia traktowano jako początek nowego roku - red.).

Figle przy stole i na pasterce

Parobcy i dziewki przez figle starają się coś sobie nawzajem zręcznie ukraść, aby szczęście rękom sprzyjało. Przytem zabielają często parobcy wapnem okno w chałupie, gdzie mieszka dorosła dziewczyna, aby przez całe Boże Narodzenie ciemno jej było, gdyż w dnie te żadnej roboty jąć się nie wolno (...)

Podczas mszy nocnej, pasterskiej, parobcy zeszywają zwykle w kościele kilka osób, z czego zabawne wynikają położenia.

Wigilia i... wróżby matrymonialne

Przy końcu wieczerzy panny i chłopcy wyciągali z pod obrusa źdźbła siana; jeśli zielone, weselne gody w zapusty, jeśli zwiędłe, dalsza zwłoka w godach, jeśli całkiem żółte, zła wróżba staropanieństwa lub kawalerstwa (...)

Wyciągano też kłosy ze snopów i liczono ziarenka. Parzyste wróżyły małżeństwo, nieparzyste samotność. Rzucano na ściel kutię, gdy przylgnęła, pomyślna wróżba, przeciwnie, zły prognostyk (...)

Dziewczęta zaś szczują psy na podwórzu, a gdy na ich szczekanie inne odpowiadać zaczną, nasłuchują, z której strony głos idzie, gdyż stamtąd ma do nich przybyć kawaler; patrzą też w niebo: jeżeli czyste, to kury będą niosły dużo jaj; jeśli chmurne, krowy dadzą dużo mleka. Zawsze więc wróżba pomyślnie wypadnie (...)

Parobcy wiejscy, zamyślający wkrótce w stan małżeński wstąpić, wychodzą po spożyciu wieczerzy wilijnej w miejsce takie, gdzie się echo odbijać zwykło, a wydawszy okrzyk głośny, a krótki, pilnie nadstawiają ucha, z której strony echo im odbije, przekonani, że w tamtą stronę swaty wysłać i im samym pójść wypadnie po dziewczynę, którą im Pan Bóg za żonę przeznaczył.

Lepsze polskie wróżby niż cudzoziemskie zwyczaje

Owe wróżby i przepowiednie są to oczywiście przesądy, pewnie z pogańskich jeszcze czasów pochodzące, a po przejęciu chrześcijaństwa do wiliji Bożego Narodzenia nie wiedzieć jakiem prawem przyczepione, do których dziś już i prości nawet ludzie wiary nie przywięzują, choć dla rozrywki i niewinnej uciechy nie tylko je wspominają, lecz nawet często i naśladują. Nie dlatego się też o nich wspomina i pisze, aby wiarę w nie na nowo odżywiać i jakieś religijne znaczenie do nich przywięzywać, tylko czyni się o nich wspomnienie jako o dawnych, drogich sercu każdego Polaka, bo przez przodków zachowanych zwyczajach, które wspominać, a choćby w niewinnej myśli i naśladować, lepiej zawsze, niż niemieckie lub inne cudzoziemskie zwyczaje, w miejsce nich, w domy polskie wprowadzać. Pótyśmy Polakami, póki i wiary i mowy trzymać się wiernie będziemy.

Zielone Boże Narodzenie a Wielkanoc biała

Święta Bożego Narodzenia lud nazywa Godami; jeśli są niemroźne, będzie mroźna Wielkanoc, stąd przysłowie: "Jeśli pola zielone, gdy się Chrystus rodzi, śnieg z mrozem kołaczom przeszkodzi"; inne przysłowie mówi: "Zielone Boże Narodzenie a Wielkanoc biała - z pola pociecha mała"; inne wreszcie: "Jakie święto Gód, takie i Ostatki, taka Wielkanoc i takie Świątki" (....)

Ogólne jest mniemanie (...), że jeśli powodzi się w Wilią, to cały rok już powodzić się będzie (...)

Złodzieje lubią też w ten dzień "próbować szczęścia", mówiąc, że gdy im się we wiliję uda co ukraść, to przez cały rok szczęście będą mieli. Dlatego w dniu tym szczególniej strzedz ich się powinniśmy.

źródło: "Nowiny Raciborskie" z 24 grudnia 1890 r., 23 grudnia 1909 r., 20 grudnia 1913 r., 23 grudnia 1918 r., 24 grudnia 1919 r., pisownia oryginalna, wybór i oprac. żet


Zobacz również: