Wtorek, 24 grudnia 2024

imieniny: Adama, Ewy, Zenobiusza

RSS

Nie wybrałem sobie zawodu za karę. Wywiad z dyrektorem I LO w Rybniku

12.10.2022 19:00 | 0 komentarzy | żet

O kluczowych momentach historii "Powstańców", wielkim entuzjazmie młodego nauczyciela i spojrzeniu doświadczonego dyrektora na problemy w systemie oświaty rozmawiamy z Tadeuszem Chrószczem - dyrektorem I LO w Rybniku.

Nie wybrałem sobie zawodu za karę. Wywiad z dyrektorem I LO w Rybniku
- Młodzież jest spontaniczna. Nie wymagajmy od młodzieży zanadto, żeby żyła przeszłością. Ale jednocześnie musimy tej młodzieży przeszłość pokazywać. Musimy młodzież zachęcać do tego, aby uczestniczyła w tej szkolnej tradycji - mówi dyrektor I LO w Rybniku Tadeusz Chrószcz.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Wywiad z dyrektorem I LO w Rybniku Tadeuszem Chrószczem na 100-lecie szkoły

- Świat zmienił się diametralnie w ciągu minionych stu lat. Wojny, przesunięcia granic, reżimy totalitarne. Przewrót technologiczny. Czy w tym huraganie dziejowym jest coś, co się nie zmieniło, jeśli chodzi o I Liceum Ogólnokształcące w Rybniku?

- Szkoła to przede wszystkim ludzie, ale ludzie się zmieniają. To jest ten element, który podlega ciągłej przemianie. Ludzie zmieniają się na dwóch polach - najbardziej dynamicznie zmieniają się oczywiście uczniowie, którzy w zależności od systemu edukacji byli w tej szkole albo osiem, albo cztery, albo sześć albo trzy lata. Zmieniają się też nauczyciele, którzy ze szkołą najczęściej wiążą się na trochę dłużej - w ich przypadku górną granicą jest około 40 lat. Jednak z tej zmienności rodzi się trwałość, dlatego że szkoła buduje swoją tradycję, poczynając od czasów sprzed I wojny światowej, kiedy tu była szkoła niemiecka - pruskie Gimnazjum Królewskie. Ta szkoła kończy działalność po wojnie i powstaniach śląskich w 1922 roku, gdy Rybnik po kilku wiekach wraca do Polski. Nowi gospodarze zastają budynek, w którym nie ma ludzi - nie ma nauczycieli i nie ma uczniów. Władze polskie budują szkołę od początku, poczynając od rekrutacji uczniów. W materialnej sferze czymś trwałym pozostaje jednak ten budynek, który trwa pomimo przesunięcia granic. Jednak dla mnie czynnik ludzki jest ważniejszy. Jak już wspomniałem, ludzie się zmieniają, ale ci zmieniający się ludzie wyznaczają coś, co jest trwałym elementem szkolnej tradycji, która wzrasta przez lata. Momenty traumatyczne w historii tej szkoły odegrały rolę decydującą w kształtowaniu tej tradycji.

- Pierwszym takim momentem traumatycznym była II wojna światowa.

- Doświadczenie II wojny światowej wiązało się ze śmiercią wielu przedwojennych profesorów i uczniów na frontach i w obozach. Jednak społeczność szkolna o nich nie zapomniała. Dziedziczymy tradycję, która formalnie została zbudowana w 1947 roku na 25-lecie szkoły. Wtedy odbyły się uroczystości pod kierownictwem ówczesnego dyrektora Edwarda Szymańskiego (bardzo zacnego człowieka, który odbudowywał szkołę ze zniszczeń II wojny światowej) i w tym 1947 roku zostało opublikowane pierwsze wydawnictwo okolicznościowego podsumowujące okres 25-lecia. Wtedy też została odsłonięta tablica dla upamiętnienia ofiar wojny związanych ze szkołą. Poświęcono również sztandar szkoły z wizerunkiem Matki Boskiej oraz słowami "Ojczyzna", "Nauka", "Cnota", "Praca". Te cztery rzeczowniki cementują szkolną społeczność i stanowią o trwałości pewnej wizji edukacyjnej tej szkoły.

- Rok-dwa lata później sztandar z wizerunkiem Matki Boski nie miałby prawa powstać.

- Rzeczywiście, kolejne lata to niestety mroczne czasy tzw. stalinizmu. Przełomowym momentem jest rok 1958, w którym szkole zostaje nadane imię Powstańców Śląskich. Pomysłodawczynią była bardzo zacna, ważna w historii naszej szkoły postać - nauczycielka języka polskiego, córka powstańca śląskiego, więźniarka obozu koncentracyjnego w Ravensbrück pani prof. Wanda Różańska. Jej pomysł został zaakceptowany przez ówczesne władze i całe szczęście, bo myślę, że szkole w tamtych latach groziło nadanie imienia jakiegoś komunistycznego działacza.

Coś znakomitego się w tych trudnych czasach stało. Tym bardziej, że wtedy żyło jeszcze wielu powstańców śląskich oraz ich potomków.

Wtedy też na attyce naszego budynku profesor Konarzewski stworzył okolicznościową grafikę nawiązującą do czynu powstańczego. Mówiąc o traumatycznych wydarzeniach w historii szkoły trzeba również wspomnieć o pożarze, który wybuchł 23 stycznia 1981 roku. Na szczęście obyło się bez ofiar, ale niestety pożar spowodował znaczne zniszczenia. Budynek przez pół roku nie nadawał się do eksploatacji. Szkoła korzystała wówczas z pomieszczeń II LO, wtedy imienia Hanki Sawickiej. Byłem wtedy uczniem i pamiętam te czasy. Nauka odbywała się po południu - na drugą zmianę. Przez pół roku było trochę bardziej luźno. Natomiast też pożar jest czymś, do czego całe pokolenie się odnosi. Przeżywaliśmy również stan wojenny - to było trudne doświadczenie dla nauczycieli i dla uczniów, a potem to już było na szczęście tylko lepiej. Moment odzyskania suwerenności przez Polskę był bardzo radosny dla wszystkich nauczycieli i dla młodzieży także. Można było zacząć kształtować szkołę bardziej otwartą na rzeczywistość. To trwa do dziś. Uczymy dwujęzycznie, uczestniczymy w wymianach międzynarodowych, należymy do Towarzystwa Szkół Twórczych. Tej otwartości uczniowie potrzebują i ona również jest - obok tradycji, do której się odwołujemy - czymś, co jest trwałe.