Jakie prawa mają zwierzęta? Migalski chce być ich adwokatem
Politolog, były europoseł, komentator polityczny i profesor Uniwersytetu Śląskiego Marek Migalski chce założyć Raciborskie Centrum Obrony Praw Zwierząt. Do tematu zamierza podejść nie tylko jako naukowiec, ale i aktywista. Od lat jest reduktarianinem i ogranicza do minimum jedzenie mięsa. Wybrał Racibórz na kolebkę takiej inicjatywy, bo stąd się wywodzi i z rodzinnym miastem zamierza się teraz bliżej związać.
Materiał wideo:
NOWINY: Wiele osób kojarzy pana z protestami na kijowskim Majdanie, z ówczesną walką o prawa człowieka na Ukrainie, a tymczasem zabiera się pan za obronę praw "braci mniejszych". Skąd wzięło się to zainteresowanie?
MAREK MIGALSKI: Ludzie są częścią świata zwierząt, to wynika z nauki. Trzeba sobie uświadomić, że duża część naszych reakcji, o czym piszę w moich książkach, wynika z naszej biologicznej natury. Ja do praw zwierząt doszedłem poprzez analizę zachowań ludzi. Obserwuję też światowy trend - coraz więcej ludzi zwraca uwagę na sytuację praw zwierząt. Coś, co kilkaset, czy kilkadziesiąt lat temu nie szokowało, dziś jest nie do przyjęcia. Na przykład występy zwierząt w cyrku. Wielu uważa, że nie powinno się ich pokazywać dzieciom. Zwierzęta są tam tresowane, czyli także bite. Stosunek do zwierząt pociągowych, do psów na łańcuchach, do kar wobec zwierząt, do warunków hodowlanych - to wszystko zmienia się na przestrzeni lat z korzyścią dla samych zwierząt. Jeszcze 200 lat temu jedną z atrakcji było przywiązywanie kota ogonem do wbitego pala i zabijanie go przy radosnych okrzykach tłumu, w którym były także dzieci. Dziś to niemożliwe. To się zmienia, także w Polsce. Czujemy, że to musi się zmieniać. Bo zwierzęta nie zasługują na złe traktowanie.
To kwestia obyczajów, zmian kulturowych, ale pan - znany politolog, krytyk polityków z kręgów władzy nagle próbuje wcielić się w nowego doktora Dollitle? Dlaczego?
Moim zadaniem jako naukowca jest dać temu naukową podstawę. Chcę wiedzieć, skąd się bierze ta intuicja stawania w obronie zwierząt? Dlaczego kiedyś na hasło: babcia utopiła szczenięta, właściwie nikt nie reagował, a dziś są pretensje do babci. Tu potrzebna jest nauka, tu widzę swoją rolę. Ja nie przeskoczę innych aktywistów, mnóstwa fantastycznych, jacy są także w Raciborzu i działają na rzecz praw zwierząt. Ja zajmuje się tą tematyką naukową. Mam wykłady tematyczne na Uniwersytecie Śląskim. Dlatego pomyślałem, że skoro pochodzę z Raciborza, chcę się tutaj zestarzeć, to dlaczego nie mam tej wiedzy dać raciborzanom?
Reklamuje się pan chętnie jako reduktarianin. To także forma obrony zwierząt przed zagładą w imię wyżywienia ludzkości?
Od kilku lat postawiłem na reduktarianizm. To było stopniowe. Wybierałem w sklepie jajka od kur z wolnego wybiegu. Było dla mnie istotne, czy mięso, które mam zjeść zostało pozyskane w sposób humanitarny. Uznałem, że stać mnie na to, by wyeliminować mięso z mojego jadłospisu. Czasem zdarza mi się zjeść mięso, np. u mamy na obiedzie, czy na jakiejś imprezie. Sam jednak tego nie zamawiam. Lepiej się z tym czuję, że utrzymywanie mnie przy życiu nie kosztuje życia innych zwierząt. Dodatkowo to dobre dla mojego zdrowia. Przedłużam w ten sposób życie i podnoszę jakość tego życia. Obniżam prawdopodobieństwo zawału serca, zachorowania na choroby kardiologiczne i onkologiczne. Wiem, że wyeliminować całkowicie mięso z pożywienia jest bardzo ciężko. To się odbija też na portfelach. Jak ktoś całe życie je mięso, to ciężko zasmakować tylko w kapuście i sałacie. Każdy jednak może spróbować zredukować spożycie mięsa - o 20, 50 czy 70% na przykład. I to jest dobre dla wszystkich - dla nas, dla zwierząt, dla planety.
Jako w praktyce ma funkcjonować nowe centrum?
Tak, jak będą sobie życzyli ci, którzy je utworzą. To od nich będzie zależało. Ja daję swoją wiedzę, swój czas i swoje zaangażowanie. Daję też swoje kontakty w Polsce. Jestem w stanie ściągnąć do Raciborza każdą osobę z Polski na dyskusję, debatę, do współpracy. Ja niczego nie zamierzam narzucać, o wszystkim zdecydujemy wspólnie, a zaczniemy na spotkaniu organizacyjnym. Zapraszam w piątek 22 października do Pizzerii Casagrande w Raciborzu przy ul. Długiej, o godz. 16.00. Osobiście myślę, że to powinno iść w dwóch kierunkach. Po pierwsze badanie procesu. Czyli spotykamy się na dyskusjach, debatach, panelach o tematyce praw zwierząt. My mamy ogólne pojęcie na ten temat, fajnie byłoby to uporządkować, ugruntować wiedzą. Do tego nadaję się najbardziej, bo się na tym właśnie znam. Druga sprawa, to wypływający z tego aktywizm. Bo rozumiem, że duża liczba osób będzie chciała nie tylko dyskutować, ale i na rzecz zwierząt aktywnie działać. Tu moglibyśmy "wyjść na miasto" we współpracy z już istniejącymi organizacjami. Bo mi nie chodzi o zastępowanie ich czy też alternatywę dla nich, ale o uzyskanie efektu synergii. Byłoby to kolejne środowisko, które działałoby na rzecz tej tematyki.
Ludzie:
Marek Migalski
politolog, wykładowca akademicki, komentator polityczny
Komentarze
12 komentarzy
@Tixx Do tego dodaj ludzi 7,8 mld https://nauka.uj.edu.pl/aktualnosci/-/journal_content/56_INSTANCE_Sz8leL0jYQen/74541952/147996970
Widzę, że już starość i przyzwyczajenie do braku wpływu na zmianę świata spowodowały zmiany w sposobie myślenia. Pamiętam jak 10 lat temu swoimi wykładami zmuszał studentów do myślenia. Dziś chyba trochę jak staruszek oklapł. Szkoda...
"Ludzie i gatunki hodowlane stanowią 96% wszystkich ptaków i ssaków"
Może warto podać źródło takiej statystyki. Kolejnym chwytem marketingowym jest wrzucenie do jednego worka ludzi i zwierząt oraz nieuwzględnienie w zestawieniu ryb, płazów i gadów. Jednym słowem: "Jest prawda, g.... prawda i statystyka"
Być "reduktarianinem" to znaczy jeść mięso, nieważne czy dużo czy mało. To "średnie" kwalifikacje aby być rzecznikiem zwierząt hodowlanych. Zwlaszcza jesli jest sie tym "reduktarianinem" od kilku lat, jak czytamy w tekście. Panie Marku, był czas żeby sensownie odejść od mięsa i skupić sie na diecie roslinnej. Ale spokojnie, zawsze może Pan nadrobić te braki :)
@Don_C dobrobyt w wersji PIS, radosna nowina https://cutt.ly/CRdM7x2
Z dobrobytu już mu się w głowie pomieszało. Biedny Racibórz miasto idzie na dno.
Czy to ten Migalski który w zeszłym roku uciekał przed restrykcjami związanymi z pandemią na Teneryfę ?
Czyżby już się nie bał Pisu,hmmmmm hipokryta i nic więcej.
Hołownia bis?
Tylko zwierzętami ? A co z drzewami ? Przecież to was oszołomów bracia i siostry
Skoro nasze ludzkie problemy już rozwiązał to teraz poświęci się zwierzakom, jak mu się uda to schabowy będzie tylko dla bogatej elity i to od święta
Komentarz został usunięty ponieważ nie jest związany z tematem