Alarm: Pryszczyca w Raciborzu. Czy ktoś się tym przejął?
Przez kilka dni rozwieszone i rozprowadzane były w mieście kartki z informacją o pryszczycy zwierząt z cyrku, który dał występ przy Leklerku. W Cyrku Safari słyszymy, że „z tą pryszczycą to szczeniacki wygłup”, ale Powiatowy Lekarz Weterynarii twierdzi, że cyrk w ogóle nie zgłosił mu występu, choć prawo tak nakazuje. Tymczasem na przedstawieniu był komplet, ponad 1000 ludzi!
Informację o rzekomej pryszczycy (groźna choroba wirusowa, przenoszona drogą kropelkową) u zwierząt cyrkowych podała nam Czytelniczka. – Widziałam w piekarni kartki z informacją o chorobie zwierząt w cyrku i odwołanym z tego powodu przedstawieniu. Ostrzegłam córkę, która chodzi na wybieg z psem, martwiąc się, że jej sunia coś podłapała, bo namiot cyrkowy stał obok – dowiedzieliśmy się od raciborzanki. Z czterech innych źródeł dotarły do nas informacje o kartkach z informacją o pryszczycy w cyrku wywieszonych w różnych miejscach Raciborza. Dwie z nich udało nam się zlokalizować w czwartkowe, późne popołudnie. Jedna wisiała na słupie ogłoszeniowym pod urzędem miasta, a druga obok Raciborskiego Centrum Informacji przy ul. Długiej. Kartki wisiały tam od wtorkowego poranka, bo wtedy pojawiły się w mieście.
– Zrywaliśmy je do południa we wtorek. Szacuję, że było tego z kilkanaście sztuk. To szczeniacki wygłup. Nie przejmujemy się tym, bo mamy 271 występów w ciągu roku i zajmujemy się pracą – tłumaczy nam Daniel Słowik z Cyrku Safari. W Raciborzu jego program obejrzało ponad tysiąc osób. – Był komplet. Jeździmy tu co roku i jak na Racibórz to był wyjątkowy wynik – cieszy się organizator. Po Raciborzu cyrk kontynuował trasę po miastach Opolszczyzny. – Nasze zwierzęta są zdrowe. Gdyby zachorowały, w ogóle nie wjeżdżalibyśmy do miasta i nie jechali dalej z występami – zaznacza Słowik. Mówi o środowisku niechętnym artystom cyrkowym pracującym ze zwierzętami. – Jest teraz taki trend przeciwko cyrkom i ten „numer” się w to wpisuje. Nalepki o pryszczycy pojawiły się nawet na niektórych naszych plakatach. Kiedyś je sprejowano i niszczono, a z takim pomysłem jak w Raciborzu jeszcze się nie spotkaliśmy. Klienci podchodzili w ciągu dnia pod kasę i pytali się czy przedstawienie będzie. Kto ma trochę oleju w głowie, ten wie, że to nie mogła być prawda, bo ogłoszenie o odwołaniu miałoby inną, oficjalną formę – twierdzi D. Słowik.
Ludzie:
Leszek Szczasny
Podróżnik, były radny Gminy Racibórz.