środa, 16 października 2024

imieniny: Gawła, Florentyny, Grzegorza

RSS

Burza wokół złomowiska

05.04.2017 07:00 | 3 komentarze | juk

Mieszkańcy walczą o zamknięcie złomowiska. Sprawa jednak jest skomplikowana z powodu sprzecznych ze sobą decyzji wodzisławskiego starostwa i Urzędu Miasta w Radlinie.

Burza wokół złomowiska
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Od 2013 r. przy ul. Gabriela Narutowicza na granicy Radlina i Rydułtów działa skup złomu. W opinii sąsiadów działa nielegalnie. – Nie wiedzieliśmy, że powstanie tu złomowisko. Ale jak zauważyliśmy, że obok nas coś takiego powstaje, to zaczęliśmy interweniować – mówią mieszkańcy Radlina i Rydułtów.

Mieszkańcy sąsiadujący ze złomowiskiem wystosowali wiele pism, m.in. do radlińskiego magistratu i Starostwa Powiatowego w Wodzisławiu Śl. W dokumentach piszą o niezgodności działalności z przeznaczeniem działki w miejscowym planem zagospodarowania. Dlatego twierdzą, że złomowisko działa nielegalnie. Ponadto mieszkańcy uważają, że utwardzenie ziemi wykonane przez właścicielkę złomowiska było wykonane niewłaściwe. A w efekcie dochodzi do zatruwania również ich gleby. Przez to, jak twierdzą, musieli zrezygnować z prowadzenia warzywniaków. Mieszkańcy dodają, że również hałas dobiegający ze skupu złomu jest nieznośny. A prace są prowadzone także w niedziele. – Nie jesteśmy złośliwi i nie działamy w złej wierze, ale chyba prawo jest prawem. Urząd Miasta z Radlina mówi, że złomowiska tutaj być nie może. My również go nie chcemy – mówią zgodnie mieszkańcy.

Praca na złomowisku to nie wakacje

Właścicielka złomowiska nie zgadza się z zarzutami sąsiadów. Jej brat Rafał Bilor zauważa, że wielu mieszkańców ul. Narutowicza odwiedza złomowisko, by sprzedać złom. Twierdzi, że tylko kilku sąsiadom nie podoba się złomowisko w tym miejscu. Dodaje, że sąsiedzi nie podejmują z nimi żadnych rozmów. Mężczyzna ubolewa nad tym stanem rzeczy, ponieważ uważa, że gdyby sąsiedzi przyszli i porozmawiali z nimi, powiedzieli co dokładnie im przeszkadza, to można by wypracować jakiś kompromis. Przyznaje, że faktycznie sąsiedzi mogą mieć rację w niektórych kwestiach, np. nieporządku na działce. Potwierdza, że zdarzają się prace również w niedziele. Jak twierdzi okazjonalnie, jednak wówczas nie jest to długotrwały hałas. Rodzeństwo kategorycznie nie zgadza się z oskarżeniami sąsiadów o zatruwaniu gleby.