Wtorek, 24 grudnia 2024

imieniny: Adama, Ewy, Zenobiusza

RSS

Gospodynie z Mszany zmiażdżyły radnych: czułyśmy się jak złodzieje

06.03.2017 07:00 | 29 komentarzy | art

Przewodniczące Kół Gospodyń Wiejskich dosadnie wyraziły swoją opinię o działaniach radnych.

Gospodynie z Mszany zmiażdżyły radnych: czułyśmy się jak złodzieje
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Sprawa ciągnie się od miesięcy. Kilku radnych: Piotr Kuczera, Jarosław Wala i Sebastian Berger docieka, czy podczas jednego z festynów zorganizowanych przez Gminę Mszana i Gminny Ośrodek Kultury i Rekreacji w Mszanie jesienią 2015 r. nie doszło do nieprawidłowości. Chodziło o „Mszańskie Smaki Jesieni”. Padły zarzuty m.in. o to, że na festynie część posiłków i napojów miała być sprzedawana odpłatnie, choć gmina pozyskała na organizację imprezy unijne środki, z kolei niektórych posiłków w ogóle miało nie być, choć faktury na ich zakup były. Chodziło o golonka, warte 1500 zł. Radni dopytywali o to wójta Mszany Mirosława Szymanka. Sprawą zainteresowali urząd marszałkowski w Katowicach, który przydzielił środki unijne na organizację festynu. Nie brakowało opinii, że cała sprawa ma charakter polityczny, a radni, którzy stoją w opozycji do wójta, używają jej do walki z Mirosławem Szymankiem i dyrektorem GOKiR Rafałem Jabłońskim. Sprawa nabrała nieoczekiwanego obrotu, kiedy zainteresowała się nią policja. Na komendę w Wodzisławiu Śl. wezwane zostały m.in. szefowe KGW, które brały udział w czasochłonnych przygotowaniach do festynu. Wójt oskarżył radnych, że swoją działalnością zniechęcają organizacje do działalności. Radni wszystkie te oskarżenia odrzucali i zapewniali, że nie mają żadnych wątpliwości co do uczciwości społeczników.

Czułam się jak przestępca gospodarczy

Sprawa miała swoją kontynuację na ostatniej sesji rady gminy 21 lutego. Przewodniczący rady Andrzej Kaperczak odczytał pismo Marii Trojan, szefowej KGW w Połomi. W piśmie poprosiła o wyjaśnienie, w jakim celu radni dopuścili się oskarżania jej o udział w aferze. Wspomniała, że nie przypomina sobie w swojej 48–letniej działalności takiej sytuacji. Podkreśla, że zarówno ona, jak i inne panie z KGW działają społecznie, poświęcając swój czas. – Czujemy się zniesmaczone takim przedstawianiem sprawy. Tak nam podziękowano za nasze zaangażowanie społeczne – podsumowała. Poprosiła radnych o ustosunkowanie się do pisma w ciągu dwóch tygodni. Pismo poparły szefowe pozostałych KGW z Mszany i Gogołowej. – Byłam przesłuchiwana na policji przez dwie godziny. Kiedy policjant zadawał mi pytania, czułam stres. Czułam się jak złodziej, jak przestępca gospodarczy – nie kryła zdenerwowania Danuta Michalik z KGW w Gogołowej.