Niedziela, 24 listopada 2024

imieniny: Emmy, Flory, Jana

RSS

Osiedla i sołectwa politycznym poligonem?

23.03.2023 21:52 | 10 komentarzy | KaBa

W marcu 2023 roku w Jastrzębiu-Zdroju odbywają się wybory do zarządów osiedli i rad sołeckich. To najniższy szczebel samorządności, szkoła demokracji.  W jednym z zebrań wzięło udział  13 (!) mieszkańców. Warto dodać, że osiedle zamieszkiwane jest przez ok. 6-8 tys. osób.  Jednak wybory te cieszą się zainteresowaniem poszczególnych partii politycznych, stając się poligonem walki między nimi. Swoistą próbą sił.

Osiedla i sołectwa politycznym poligonem?
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Frekwencja na osiedlowych i sołeckich zebraniach nie powala z nóg. Za sukces uważa się, jeśli weźmie w nim udział  100 osób. Jednak nie jest to powód do dumy, gdyż zamieszkują je tysiące ludzi. Kto więc wybiera zarządy osiedli i sołectw? Mieszkańcy, czy może „znajomi królika”?  Przy tak „dużej” frekwencji łatwo jest przewidzieć wynik wyborów. Ba! Można go nawet wcześniej ustawić. Wystarczy tylko skrzyknąć garstkę znajomych i już zarząd osiedla czy rada sołecka są wzięte. Poszczególne partie polityczne maczają w tym palce.

 Czym więc tłumaczyć tak nikłe zainteresowanie wyborami osiedlowymi i sołeckimi? Co tak naprawdę może zarząd osiedla czy rada sołecka? W zasadzie to niewiele. Jest wprawdzie organem pomocniczym magistratu, a dokładnie prezydenta. W czym ma pomagać?  Może oczywiście wskazać drogę do remontu, żądać większej liczby miejsc parkingowych, czy wymiany piasku na placu zabawach. Nie ma gwarancji, że władza wykonawcza miłym okiem spojrzy na przewodniczącego czy sołtysa i od razu spełni wszystkie jego oczekiwania. Jest też oczywiście prestiż funkcji. Przewodniczący powinien być osobą znaną na osiedlu, choć różnie z tym bywa. Pojawia się też decyzyjność. Otrzymuje się, na przykład drzewka i można wybrać miejsce ich zasadzenia.  Przynajmniej tyle, czy aż tyle?

 Może jednak chodzi o to, aby uczyć się samorządności i współdecydowania właśnie na takich podstawowych sprawach. Odpowiedzialność za najbliższe otoczenie zaczyna się od tego, w którym miejscu posadzić drzewko, a w którym ustawić ławkę. Jak często wymieniać piasek w piaskownicy dla dzieci? Gdzie zrobić wybieg dla psów, a gdzie boisko?

Można wprawdzie wyśmiać wszystko i stwierdzić, że to głupoty, rzeczy nieważne, niegodne naszej uwagi. Wtedy pojawiają się, wspomniani na wstępie „znajomi królika” i zaczynają meblować osiedle.  Dobrze, jeżeli są to zaangażowani społecznicy, a nie wykonawcy woli politycznych szefów.  W końcu ktoś zwraca uwagę na stare, bezpańskie wraki samochodowe, biegające samopas psy, chodniki z wyszczerbionymi płytami, o które można się potknąć.  Zarządy osiedli i rady sołeckie decydują o tym, gdzie założyć klomb czy zasadzić róże. Ludzie ci nie mają problemów z przyjściem na zebranie i oddaniem swojego głosu - po prostu ze współdecydowaniem o swojej części miasta. Która zatem postawa jest nam bliższa? Negowanie wszystkiego, co wymaga jakiegokolwiek wysiłku. Atakowaniem tych, którym (jeszcze) się coś chce?

 Niestety, coraz częściej osiedla i sołectwa stają się poligonem walki partii politycznych. Poszczególne ugrupowania chcą poszerzyć swoje wypływy w terenie i wydaje im się, że najlepszym sposobem jest wprowadzenie swoich przedstawicieli do zarządów. Nic bardziej mylnego. Ludzie, widząc, że rozgrywki polityczne wchodzą nawet na ten podstawowy szczebel samorządności, przestają się nim interesować.  Efektem tego jest znikoma frekwencja na zebraniach osiedlowych i sołeckich. Mieszkańcy mają dość takich sporów.

Co więc zrobić, aby jastrzębianie zaczęli interesować się tym, co bliskie? Tym, co dotyczy ich miejsca zamieszkania? Jak zachęcić do aktywności na tym najbliższym sobie podwórku?  Czy zarządy osiedli i sołectw są jeszcze do czegoś potrzebne? Kogo reprezentują? Garstkę osób, która ich wybrała, czy też są wykonawcami woli swoich politycznych mocodawców?