Wtorek, 8 października 2024

imieniny: Pelagii, Brygidy, Demetriusza

RSS

Pies może być wszędzie i to bez smyczy i kagańca

09.04.2018 01:54 | 40 komentarzy | kb

Wiosenna aura budzi się. Coraz częściej na jastrzębskich ulicach można zobaczyć mieszkańców ze swoimi pupilami - psami. Trzeba pamiętać o tym, że mogą one wejść wszędzie na skwery, trawniki, a nawet place zabaw i to bez smyczy i kagańca. Jednak pod warunkiem sprawowania nad nim skutecznej kontroli i sprzątania nieczystości.

Pies może być wszędzie i to bez smyczy i kagańca
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Pies przyjacielem człowieka. Także w mieście. Wbrew ogólnemu przekonaniu pies nie ma jakoś specjalnie ograniczonych stref, do których nie można z nim wejść. Nie trzeba również trzymać go na smyczy i w kagańcu. A już na pewno nie dostanie się z tego powodu mandatu.

- To prawda. Zgodnie z Ustawą o ochronie zwierząt nie ma przymusu prowadzenia psa na smyczy czy w kagańcu, o ile nie należy on do tak zwanych ras groźnych. Czworonóg może sobie swobodnie biegać. Jednak konieczna jest realna kontrola nad nim właściciela. Tak, aby zwierzę nie wyrządziło żadnej szkody, nie pogryzło człowieka. Nie ma też zakazu wejścia z psem na plac zabaw. Właściciel musi jednak zadbać o to, aby pupil nie był dla kogoś utrapieniem - mówi zastępca Komendanta Straży Miejskiej w Jastrzębiu-Zdroju Andrzej Salamon.

Czyli pies biegający luzem po Jarze Południowym czy innym terenie zielonym nie powinien oburzać innych mieszkańców. A co ze sprawą, która wraca co roku i co roku są prowadzone nad nią ożywione dyskusje? Chodzi oczywiście o nieczystości pozostawiane przez czworonogów.

Sezon rozpoczęty, czyli cykli?›ci kontra samochody

Sezon rozpoczęty, czyli cykli?›ci kontra samochody
fot. kb /jastrzebieonline.pl

- Tutaj nic się nie zmieniło. Właściciel musi posprzątać po swoim psie. Nie jest to na zasadzie dobrowolności, ale obowiązku, z którego trzeba się wywiązać. Za nieczystości pozostawione na podwórku przez zwierzę odpowiada jego właściciel i ponosi konsekwencje prawne. Strażnik miejski może, w przypadku uchylania się od tego obowiązku, nałożyć mandat karny do 500 zł - zapewnia Andrzej Salamon.

No dobrze, jednak mało co słychać o tym, aby Straż Miejska karała tych, którzy nie chcą sprzątać po swoich pupilach. Dlaczego tak się dzieje? Czy nie można bardziej dyscyplinować mieszkańców?

- Nałożenie mandatu karnego wiąże się z tym, że strażnik musi być świadkiem wykroczenia, w tym przypadku uchylania się od sprzątania po psie. Rzadko jest tak, aby właściciele psów widząc strażników nie wywiązywali się z tego obowiązku. Poza tym pewną trudnością jest ustalenie, kto jest właścicielem psa - argumentuje zastępca Komendanta Straży Miejskiej.

A może działania nieumundurowanych strażników przyniosłyby lepszy efekt? Andrzej Salamon mówi, że do Straży Miejskiej docierają takie głosy, ale funkcjonariusze nie mogą działać po cywilu. Straż Miejska dokonuje patroli tylko w pełnym umundurowaniu. Innej możliwości nie ma.

Mieszkańcy oczekują jednak bardziej zdecydowanego działania mundurowych. Trudno bowiem korzystać z trawników i to zarówno bawiącym się na nich dzieciom, jak i mieszkańców, którzy karnie sprzątają po swoich pupilach.

-  Po swoim psie sprzątam, jednak nie jest dla mnie przyjemnie, kiedy znajduję się na trawniku tak zanieczyszczonym, że trudno się na nim poruszać. Czasami lawirowanie pomiędzy tymi nieczystościami jest naprawdę trudne - mówi jeden z właścicieli czworonoga.

Co z tabliczkami, których wiele jest na terenie naszego miasta? Informują one, że na ogólnodostępny trawnik czy plac zabaw nie można wejść z psem pod karą administracyjną. Jaką karą, skoro ustawodawca nie przewiduje takich kar? W Straży Miejskiej przyznają, że zapisy na tych tabliczkach wprowadzają ludzi w błąd i wywołują niepotrzebne konflikty. Nie każdy przecież ma wiedzę na takim poziomie, aby samodzielnie stwierdzić, że hasła, które widnieją na tych tabliczkach nie mają mocy prawnej. Są ot, tak sobie napisane, ale na ich podstawie ani Straż Miejska, ani Policja nie może nikogo ukarać. Trudno przecież posądzać te służby o działania bezprawne.

Co zatem mogą zrobić mieszkańcy, aby bronić się przed tym, aby nasze trawniki nie były jednym wielkim wychodkiem? Wydaje się, że najlepszym sposobem jest systematyczne zwracanie uwagi tym wielbicielom czworonogów, którzy nie sprzątają po psie. Przy czym w skrajnym przypadku zawsze można zadzwonić na Straż Miejską, czy Policję, jeśli spotkamy się z agresywną odpowiedzą.

Jest też druga stron medalu - nierzadko właściciele psów wywiązujących się z obowiązków sprzątania po nich są atakowani za samo posiadanie psa. Trzeb jasno powiedzieć, że nikt na danym osiedlu w mieście nie ma prawa przeganiać innego mieszkańca tylko, dlatego, że wyszedł z psem na spacer, a ten załatwia swoje potrzeby. Oczywiście tylko wtedy, kiedy właściciel posprząta nieczystości. Także w takiej sytuacji osoba, która została bezpodstawnie zaatakowana może wezwać mundurowych, aby ostudzić emocje agresora.

Katarzyna Barczyńska-Łukasik