środa, 20 listopada 2024

imieniny: Anatola, Rafała, Edmunda

RSS

Niemoc w urzędzie: plac zabaw niczym pole minowe, ale zgodny z normą

02.07.2014 08:00 | 55 komentarzy | web

Plac zabaw w parku miejskim miał być wizytówką i swoistą perełką wśród placów zabaw w mieście. Pomimo masowej krytyki przez mieszkańców, a głównie rodziców urząd twardo trzymał się stanowiska, że plac jest zgodny z normą PL EN 1176 oraz 1177. W tej sytuacji nie pozostało nic innego jak powiedzieć "sprawdzam".

Niemoc w urzędzie: plac zabaw niczym pole minowe, ale zgodny z normą
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Sprawdzenie placu zabaw nie było zadaniem prostym jeśli nie dysponuje się łatwym dostępem do norm. Nie mniej jednak istnieje dokumentacja przetargowa i projekt. Przy założeniu, że projekt spełnia normy można było przyjąć, że sprawdzenia dokonam pomiędzy stanem faktycznym a projektem.

Nieszczęsny żwirek poszedł na dzień dobry. Pokusiłem się o sprawdzenie grubości warstwy, która wg dokumentacji powinna mieć w strefie "zabawowej" 25cm. Już pod huśtawką można było dostrzec ziemię. Dokonane pomiary w towarzystwie jednego z dziennikarzy wykazały grubość warstwy od 8 do 13 cm. To pierwsza wpadka zanotowana na niekorzyść urzędu. Po tym niewątpliwym "sukcesie" przyszła pora na sprawdzenie zielonej warstwy gąbki fachowo zwana warstwą EDPM. Formalnie grubość warstwy powinna wynieść 1cm. Realnie wg moich pomiarów warstwa ma od 3 do 4 mm w porywach do 5mm. Jeśli dla kogoś nie jest to straszne to napiszę tylko, że to 2-3 razy mniej niż określa dokumentacja. Kto korzystał z placu zabaw wie, że "zielona nawierzchnia" w połączeniu z piaskiem tworzy powierzchnię niebezpieczną. Można się na niej po prostu poślizgnąć uderzając np. głową o powierzchnię, która nie zamortyzuje upadku. Pod zieloną warstwą mamy beton. Jaki to może przynieść skutek polecam wyobrazić sobie każdemu.  Polecam również wziąć pod uwagę na jakiej nawierzchni powinna zostać położona bezpieczna nawierzchnia (pomarańczowa). Na placu zabaw położoną ją we fragmentach na żwirze co trudno raczej utwardzoną powierzchnią (link poniżej). Tylko te trzy przypadki pokazują jak bardzo wykonawca minął się z projektem. Czy zrobił to celowo czy nie trudno powiedzieć. Zawsze przecież można tłumaczyć się tym, ze to pracownicy "wycięli wałek". Jak będzie tłumaczył się kierownik budowy czy inspektor nadzoru, który kontrolował wykonanie inwestycji? Trudno na dziś odpowiedzieć.

Winnych jednak należy szukać również na kolejnych etapach kontroli placu zabaw.  Na miejskim profilu na facebooku możemy przeczytać:

"Po zakończeniu budowy placu ocenę końcową miejsca zabaw i orzeczenie techniczne ważne do 20 maja 2015 roku przeprowadziło Europejskie Centrum Bezpieczeństwa Sportu i Rekreacji, ul. W.S. Reymonta 17w Krakowie".

Najwyraźniej była to chyba kontrola polegająca na spotkaniu towarzyskim i zainkasowaniu należności bo plac zabaw został dopuszczony do użytku. Nie słyszałem by były jakieś uwagi co do wykonania i norm. Skoro jednak jest tak dobrze to dlaczego  miasto zamówiło kolejną kontrolę? Rzecz jasna zapewne w trosce o bezpieczeństwo dzieci. Wcale mnie nie zdziwi jak będziecie mogli Państwo taki "opiekuńczy" tekst przeczytać w najbliższym wydaniu Gazety Wodzisławskiej. W ramach propagandy sukcesu "to nie my (urzędnicy) jesteśmy winni". Paradoks polega na tym, że to Iwona Szypuła oraz Winnicjusz Kulej reprezentujący urząd odbierali plac zabaw od wykonawcy. Formalnie jednak są kryci kontrolą krakowskiej firmy. Czy w wyniku nowej kontroli miasto będzie domagało się zwrotu pieniędzy od krakowskiej firmy to czas pokaże. Urzędnicy zadecydowali również o braku ogrodzenia placu zabaw pomimo, że normy sugerują otoczenie placu zabaw w przypadku kiedy występują na nim piaskownika. Linia urzędniczej obrony jest prosta jak budowa cepa - konserwator zabytków nie zezwolił. Prawda jednak brzmi tak:

Pełnomocnik inwestora, czyli Miasta Wodzisław Śląski, na etapie przygotowania dokumentacji projektowej zwrócił się do inspektora ds. zabytkowych układów zieleni o ustne zaopiniowanie projektowanego ogrodzenia. Przedstawiona koncepcja (drewniana palisada o znacznej wysokości) została zaopiniowana negatywnie, jednocześnie jednak projektantowi zostały przedstawione dopuszczalne rozwiązania: ogrodzenie o ażurowej formie, o wysokości ok 1,2 m.  W dniu 21.10.2013 r. wpłynął do tut. Urzędu wniosek o wydanie pozwolenia konserwatorskiego na budowę placu zabaw w Parku Miejskim w Wodzisławiu Śląskim. Załącznikiem do wniosku był „Projekt budowlany budowy placu zabaw w Parku Miejskim w Wodzisławiu Śląskim działka nr 529/113”. Projekt ten nie przewidywał budowy ogrodzenia wokół placu zabaw. W związku z powyższym w wydanym pozwoleniu (nr 2225/2013 z dn. 07.11.2013r.)  nie rozstrzygano o budowie ogrodzenia.

Z konserwatorskiego punktu widzenia nie ma przeciwwskazań dla ogrodzenia placu zabaw na terenie Parku Miejskiego. Projektowane ogrodzenie nie może jednak zaburzać osi widokowych w parku. Dopuszczalne byłoby natomiast ogrodzenie o lekkiej, ażurowej formie i umiarkowanej wysokości. Jak zaznaczono powyżej, projektant został o takich wytycznych poinformowany, nie uwzględnił jednak ogrodzenia w projekcie.

Jest to kolejny przykład, że nie warto wierzyć w wszystko co wypisują urzędnicze kanały informacyjne.

Wydawać by się mogło, że większej wtopy już nie można popełnić ale to jednak nie koniec niespodzianek. Projekt jest ciekawostką z kilku względów. Z wyszukanych informacji wynika, że przy zastosowanym żwirze normą powinna być warstwa 30cm ( http://nawierzchnie.pl/pn-en1177.htm ) w dokumentacji jest 25cm. Gdzie podziało się 5cm? Jeśli ktoś ma jeszcze wątpliwości niech zajrzy na stronę http://placezabaw.org/info/placezabaw-lista-nieprawidlowosci w pkt 8 opisano jakie to grzechy popełniają wykonawcy, a w tym przypadku wygląda na to, że również projektant.

Podobne wątpliwości mam co do warstwy EPDM (zielonej) gdyż z informacji zawartej na stronie http://nawierzchnie.pl/nawierzchnia-syntetyczna.htm wynika, że warstwa ta powinna składać się z 2 warstw (SBR) która tak naprawdę amortyzuje upadek, a której po prostu nie ma. 100% pewności nie mam dlatego też powiadomiłem Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego. Ogólnie inspektor ma do sprawdzenia: grubość warstwy żwiru, zastosowana frakcja żwiru, grubość warstwy EDPM (zielonej) na wzniesieniach jak i to na ile jest bezpieczna w połączeniu z piaskiem, ostrość krawędzi rur tworzących tunele, element zabawowy 4 rury, koparka w piaskownicy, kamienie w piaskownicy, podłoże bezpiecznej nawierzchni (pomarańczowej), wystające geowłóknina i huśtawki - bardzo łatwo zahaczyć nogą i mówiąc dosadnie dziecko "leci na pysk" wprost na żwir, brak płotu.

Wisienka na torcie niech będzie fakt, że projekt został wykonany bez przetargu, bez opublikowania ogłoszenia, prawdopodobnie w formie złożenia ofert lub zapytania o cenę (póki co 5 dniach nie są w stanie odpowiedzieć na to pytanie). Formalnie takie działanie jest dopuszczalne, ale wygrała firma 10m2 Jonasza Kuleja syna naczelnika architektury Winnicujsza Kuleja. To działanie niestety zainspirowało mnie do sprawdzenia wszystkich zamówień poza przetargowych czy poza ogłoszeniem. Myślę, że od 2000 roku będzie w sam raz. Albo wyjdzie pewna powtarzalność firm albo nic nie wyjdzie. W każdym bądź razie może być ciekawie gdyż przy koncepcji jarów również pojawia się wspomniane nazwisko. Tym razem jako reprezentant firmy Wifrabud. Dociekliwym pozostawiam kto "rządzi" w tej firmie.

(mhl999)