Rodzina i dom Jojków
W mych peregrynacjach po przedwojennym Rybniku ten dom stał się jednym z pierwszych, jakie nawiedziłem. Jego i swej rodziny historię przybliżyły mi matka i córka.
Matka – pani Elżbieta Jojko z domu Haida, urodzona w 1935 roku, ukończyła farmację we Wrocławiu. Obecnie jest wdową, jej mąż Eugeniusz Jojko zmarł 10 czerwca 1993 roku. Ojciec pani Elżbiety był bankowcem w Radzionkowie, skąd pochodziła i jego rodzina. Zatrudniony był w poznańskim Banku Przemysłowców, który miał swą siedzibę w Rybniku na ulicy Sobieskiego.
Komfortowy dom
Od 1901 roku działał w Rybniku Bank Ludowy z siedzibą na ul. św. Jana. Pan Haida pracował w swym banku do 1922 roku. Ponieważ bank splajtował, znalazł kierownicze stanowisko w Banku Ludowym – Gminna Kasa Spółdzielcza. Wkrótce awansował na fotel dyrektorski, a bank zdobył swą stałą siedzibę w rynkowej kamienicy. Nawiasem mówiąc dyrektorował w Rybniku znanemu do dziś Bankowi Spółdzielczemu długo po wojnie. Pan Haida miał 32 lata, a jego wybranka 27 lat, gdy wzięli ślub. Po wojnie ich córka Elżbieta poznała Eugeniusza Jojkę. Po ślubie pozostali w Rybniku. Brat pani Elżbiety mieszkał przy ulicy Orzeszkowej w domu, który wybudowali ich rodzice przed wojną po swym ślubie. Pan Norbert Haida – także mający wykształcenie ekonomiczne – opowiadał mi o tym dwurodzinnym domu. Od początku był komfortowy. Na jego utrzymanie wynajmowano mieszkanie na piętrze. Często jednak lokatorzy się zmieniali, bo warunki życia w kraju czasami nie pozwalały na opłacanie dość wysokiego czynszu. Mówił mi też o przygodzie swego ojca z czasów powstań śląskich. Jako bankowiec nosił przy sobie broń. Kiedyś zapomniał zdać ją przed opuszczeniem miejsca pracy i został zrewidowany przez powstańców. W końcu wszystko się wyjaśniło i zakończyło szczęśliwie. Ale mogło mieć tragiczny finał.
Niemowlę ważyło 5 kg
Z opowiadania pani Elżbiety wiem, że Eugeniusz Jojko, gdy się urodził ważył... 5 kg. A miało to miejsce 5 sierpnia 1930 roku. Jego ojciec Jan, syn Franciszka i Albiny z domu Plaszczyk, urodził się 18 lutego 1895 roku i, jak opowiadała mi córka państwa Jojków, pani Ewa Chlebik, miał liczne rodzeństwo. A że pani Ewa ma świetną pamięć, jednym tchem wymieniała imiona swych stryjów i stryjenek razem z datami do nich przynależnymi. Brat Jana, Teodor, pozostał związany z Tarnowskimi Górami, Józef z Katowicami, Alojzy z Knurowem, podobnie jak jego siostra Matylda (ur. 1911 zmarła w 2007 roku, 30 października, dożywszy sędziwego wieku). Była jeszcze Hanna oraz Amabylis i Salutaria – ale to już ich imiona zakonne.
Szalejąca hiperinflacja
Jan Jojko ożenił się z Bronisławą z domu Polok (ur. 6 czerwca 1899 roku, zm. 17 lipca 1987 roku). Mieli czwórkę dzieci, przy czym Adela i Róża zmarły w dzieciństwie, a Alicja (po mężu Żurek) ma obecnie 82 lata. Jedynym synem był przyszły mąż pani Elżbiety – Eugeniusz, urodzony już w domu przy ulicy Sobieskiego. Dom ten wybudowany w 1905 roku był własnością rodziny Wilczoków. Jak się dowiedziałem z postronnych źródeł, Wilczokowie, którzy mieli sporo majątku w Rybniku, stracili dużo na hiperinflacji w 1923 roku. Teść pani Elżbiety, Jan Jojko, zakupił dom około1925–26 roku. W domu tym miał siedzibę Bank Przemysłowców (poznański bank założony w 1861 roku). Teść prowadził z bratem w Tarnowskich Górach spółkę zajmującą się branżą meblarską. W Rybniku w latach trzydziestych zakupił fabrykę mebli Ignacego Hergera, która mieściła się przy ulicy Chwałowickiej za wiaduktem.
Meble z medalem
Niemiecka rodzina Hergerów zamieszkiwała na Piasta za tzw. midaszowcem. Pani Ewa Chlebik ocenia, że w czasach koniunktury fabryczka mogła zatrudniać nawet 50 osób. W latach trzydziestych wyroby z rybnickiej fabryki mebli otrzymały nawet medal na wielkiej wystawie w Paryżu. Oprócz sklepu meblowego, który najpierw mieścił się na rynku, a potem przy ulicy Sobieskiego 3, Jojkowie mieli też sklep w Katowicach przy ulicy Młyńskiej 3, gdzie – co zrozumiałe – było dużo więcej klientów. Składy mebli firma miała w Rybniku, Tarnowskich Górach, Katowicach–Załężu, Siemianowicach i Knurowie. Z bardziej znanych w Rybniku sklepów meblowych wymienić jeszcze można sklep Winklerów przy ulicy Kościelnej. W latach dwudziestych minionego wieku działały: firma meblowa Kura (dawniej Solorz Brunon) czy Warszawski Skład Mebli przy placu Wolności. Dodajmy przy okazji, że w związku z branżą spółka „Bracia Jojko” zajmowała się także transportem ludzi – dodatkowo oprócz transportu mebli.
Mieszkali u siebie kątem
W czasie wojny fabrykę przyznano niemieckim osadnikom – braciom Thoener pochodzącym z Rumunii. Jojkowie w tym czasie mieszkali kątem we własnej wielkiej kamienicy. Nowi właściciele wywieźli wszystkie maszyny do Jarocina. Po wojnie więc fabryka była pusta, tym samym – szczęście w nieszczęściu – wymknęła się dekretowi o nacjonalizacji. Nie było maszyn, nie było zatrudnienia. Tylko gołe budynki. Tyle zostało po wielkiej firmie, która w latach trzydziestych nosiła nazwę Fabryka Mebli Artystycznych „Jan Jojko”. Oferowała po 300 kompletów mebli zależnie od przeznaczenia. Wyrabiane były one z dębu, orzecha bądź olchy. W czasie wojny pisano na Jana Jojkę donosy, np. zdun z Knurowa (w lutym 1942 roku) za słowa obrazy „przeciw naszemu kochanemu wodzowi”.
Nieugięty Polak
Po wojnie wpadł z deszczu pod rynnę. Oglądałem jego zwolnienie w 1947 roku z obozu wysiedleńczego dla Niemców w Gliwicach! UB łaskawie zrozumiało, że to Polak. Ale nieugięty Polak! Bo czytałem m.in. dokument o ukaraniu grzywną za nieposłuszeństwo w 1949 roku wobec władzy ludowej i wywieszenie flagi watykańskiej, mimo wyraźnego zakazu. Jan Jojko zmarł 21 marca 1979 roku. Mniej znaną kartą historii naszego miasta jest fakt, że zanim Ogórkowie stali się właścicielami Hotelu Świerklaniec, to właśnie Jojkowie zakupili go od mistrza rzeźnickiego Józefa Wilczoka w 1931 roku. Co prawda Świerklaniec był w ręku Jojków tylko 3 lata, ale już na zawsze pozostaną jako jedni z właścicieli tego znanego od kilku wieków miejsca w Rybniku.
Michał Palica „Tygodnik Rybnicki” 12 lutego 2008 roku