Poniedziałek, 23 grudnia 2024

imieniny: Sławomiry, Wiktorii, Iwona

RSS

Fabryka manekinów braci Zająców

28.06.2024 07:40 | 0 komentarzy | (q)

Bracia Zającowie byli pełnymi pasji samoukami. Postanowili sami stworzyć coś, czego przed wojną w Polsce właściwie nie było: fabrykę lekkich manekinów wystawowych na wzór tych, które robili Niemcy, Francuzi czy Włosi.

Fabryka manekinów braci Zająców
Ekspozycja manekinów braci Zająców podczas Targów Poznańskich w 1939 roku
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Bracia odważnie spojrzeli w twarz europejskiej konkurencji i dzięki swojej ciężkiej pracy odnieśli wielki sukces. Niestety, wojna zniszczyła ich dorobek. 13 stycznia 2007 roku Jan Zając z Zamysłowa obchodził swoje 91 urodziny. Był żywą historią zakładu, który przed wojną rozsławiał Zamysłów nie tylko w Polsce, ale także w Europie. Wraz ze swoim starszym o sześć lat bratem Józefem, który zmarł w 1984 roku, zaczęli produkować w 1934 roku manekiny.

Lekkie, z fascynującymi, zindywidualizowanymi rysami twarzy – takie same jak Włosi, Francuzi czy Niemcy. Nie mieli się czego wstydzić. Manekiny z Zamysłowa były tak samo dobrej jakości, jak te europejskie. – Dawniej Polska sprowadzała manekiny z zagranicy. Zastanawialiśmy się, dlaczego my nie możemy robić takich? Spróbowaliśmy i udało się – wspominał w 2007 roku dzisiaj Jan Zając, dodając, że sukces okupiony był ciężką pracą, a początki wcale nie były łatwe. – Pracowaliśmy całymi dniami, nawet w niedzielę. Robiliśmy to z pasją i zapałem, bo kochaliśmy tę pracę i nie męczyło nas to nigdy – opowiadał współtwórca niezapomnianego zakładu.

Ukoronowaniem ich twórczej pracy była ekspozycja na Targach Poznańskich w kwietniu i maju 1939 roku, czyli na krótko przed wybuchem wojny. Zakład braci Zająców prosperował właściwie tylko kilka lat, ale pozostawił po sobie fascynujący ślad. Manekiny z Zamysłowa stoją dzisiaj na wystawach w muzeach. Są prezentowane przy szczególnych okazjach. Stanowią ciekawostkę i perełkę w historii Zamysłowa. O braciach Zającach wiele razy pisały gazety, byli bohaterami telewizyjnych i radiowych reportaży. Jan Zając żałował, że żadne z dzieci nie przejęło rodzinnej pasji. Wiekowy rybniczanin z sentymentem i radością spoglądał na stare zdjęcia z warsztatu, na dziesiątki wzorów w przedwojennym katalogu. Po fabryce braci Zająców pozostały piękne wspomnienia, archiwalne fotografie i część manekinów, które mają muzealną wartość.

Iza Salamon “Tygodnik Rybnicki” 6 lutego 2007 roku