Piątek, 21 czerwca 2024

imieniny: Alicji, Alojzego, Rudolfa

RSS

Karol Buńczek: Ze słupów zszedłem do podziemnej pompowni

14.06.2024 07:50 | 0 komentarzy | OK

Tak wspomina swoje początki w Wodociągach Karol Buńczek. Przekwalifikował się z fachowca od prądu na specjalistę od ścieków. Zanim jednak podjął pracę w raciborskiej oczyszczalni, przepracował 28 lat jako elektromonter w firmie Eltor Opole.

Karol Buńczek: Ze słupów zszedłem do podziemnej pompowni
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Prąd to nie to samo co ścieki, ale dałem radę

– W Eltor Opole byłem zatrudniony przy montażu słupów energetycznych w liniach niskiego i średniego napięcia. Naszą bazę mieliśmy w Ocicach. Słupy stawialiśmy głównie na Raciborszczyźnie. Po latach działalności naszą bazę zlikwidowano, a jej siedzibę przeniesiono do Koźla. Roboty, które prowadziliśmy przesunęły się w kierunku Opola – opowiada pan Karol. Ponieważ musiał pracować coraz dalej od domu, postanowił zwolnić się z Eltoru.

Kolega, który wcześniej zatrudnił się w Wodociągach namówił go: – Karol przyjdź do naszego zakładu. Pracę rozpoczął w oczyszczalni ścieków. – Ze słupów zszedłem prawie do podziemia, gdzie znajdowała się pompownia oraz rury doprowadzające ścieki z miasta. Prąd to nie to samo co woda. Musiałem całkiem się przestawić, to zupełnie inna praca, ale pomyślałem: dam radę i szybko wkręciłem się w nowe obowiązki – wspomina.

Pan Karol z Ocic do pracy w Wodociągach zawsze dojeżdżał na rowerze

Pan Karol z Ocic do pracy w Wodociągach zawsze dojeżdżał na rowerze

Pomimo, że oczyszczalnia ścieków stanowi integralną część Wodociągów, pan Karol miał wrażenie, jakby pracował w innej firmie. – Tam woda, a tu ścieki. Z Wodociągów prawie nikt nie przyjeżdżał, a myśmy też nieczęsto tam bywali, bo i po co, skoro wszystkie nasze biura były na miejscu.

Wodociągi były po Eltorze drugim miejscem pracy pana Karola. Życie zawodowe rozpoczął już w wieku 15 lat. Zdecydował, że zostanie elektrykiem i rozpoczął praktykę w zakładzie w Brzeźnicy. – Przez dwa tygodnie miałem uczęszczać do szkoły, a dwa tygodnie pracować w Brzeźnicy. Majster przekonywał mnie, że nie muszę chodzić na zajęcia, a jedynie uczyć się fachu w jego zakładzie – opowiada pan Karol. Niestety, w trzecim roku pracy majster zmarł, a pan Karol nie otrzymał żadnego dokumentu potwierdzającego, że wykształcił się na elektryka. Na szczęście, kiedy przyjął się do Eltoru, oddelegowano go na kurs do Poznania, gdzie uzyskał uprawnienia czeladnika.

Muszkieterowie oczyszczalni ścieków

Pan Karol ma pogodne usposobienie, dlatego szybko zadomowił się w nowej pracy: – Mam taki charakter, że potrafię się dopasować i łagodzić wszystkie spory. Zawsze mówiłem kolegom, że jesteśmy, jak rodzina, jak muszkieterowie – jeden za wszystkich wszyscy za jednego.

Do obowiązków pana Karola, który pełnił funkcję maszynisty i operatora oczyszczalni ścieków należał nadzór nad pompowaniem i przepompowaniem ścieków, zajmował się przyłączaniem pomp oraz koszeniem trawników i przycinaniem drzew na terenie zakładu. Pracował w czteroosobowej brygadzie. Majstrem kierującym ich pracami był Wojciech Skibiński. W oczyszczalni ścieków były cztery takie brygady pracujące w systemie trzyzmianowym. – Wykonywaliśmy wiele robót. Byliśmy zawsze tam, gdzie pojawiała się jakaś awaria – tłumaczy.

Kobiety w rodzinie pana Karola: (od lewej): córka Agnieszka, synowa Patrycja, wnuczka Nadia, żona Sonia i najmłodsza wnuczka Karolina

Kobiety w rodzinie pana Karola: (od lewej): córka Agnieszka, synowa Patrycja, wnuczka Nadia, żona Sonia i najmłodsza wnuczka Karolina

Poważniejsze zdarzenia zwykle miały miejsce w przepompowni, która zatykała się a urządzenia wyłączały się. Czasem trzeba było zgarniać spiętrzone nieczystości i przerzucać do gęstej części ścieków. Pewnego razu trud pana Karola został nagrodzony. – W zbiorniku zauważyłem nietypowy rulon. Wyjąłem go i rozwinąłem ściągnięte gumką trzysta złotych. Miałem wtedy dobrze zapłaconą szychtę – żartuje.

Nowoczesna oczyszczalnia ścieków, w której podjął pracę pan Karol powstała krótko przed powodzią w 1997 r. i została całkowicie zalana. Pan Karol zatrudnił się w Wodociągach w 1998 r., niespełna rok po kataklizmie. Do wykonania było tam jeszcze wiele prac porządkowych, jak np. mycie zbiorników. Pamięta też modernizację zakładu, w czasie której m.in. został wymieniony zbiornik na ścieki.

Urodziny wnuczki pana Karola. Syn pana Karola Adam z żoną Patrycją oraz Nadia i Karolina

Urodziny wnuczki pana Karola. Syn pana Karola Adam z żoną Patrycją oraz Nadia i Karolina

Do odoru też się przyzwyczaiłem

Największą niedogodnością pracy w oczyszczalni jest fetor, który wydzielają nagromadzone nieczystości. Szczególnie intensywny, kiedy trzeba schodzić ok. 10 m w dół do pompowni, gdzie spływają ścieki z całego Raciborza. – Pracownicy czasem zwalniali się, gdy nie mogli przywyknąć do nieprzyjemnego zapachu. Na początku mnie też było trudno, ale szybko przyzwyczaiłem się – przyznaje. Opowiada też, jak po wstępnym oczyszczeniu, ścieki są przepompowywane do zbiorników i ponownie oczyszczane i napowietrzane. Tak oczyszczona mechanicznie i biologicznie woda trafia do Odry.

Do oczyszczalni czasem przychodziły szkolne wycieczki. Kończyły się zwykle szybko, jak tylko dzieci poczuły zapach ścieków. Kiedyś wizytę w zakładzie pana Karola złożył niespodziewany gość. – Po obchodzie usiedliśmy do jedzenia. Nagle ktoś puka do drzwi. Zupełnie zaskoczyła nas niespodziewana wizyta. W otwartych drzwiach stanęła 15 – 16-letnia dziewczynka. Przestraszona, mokra, w rozdartym ubraniu. Nie wiedziała, gdzie się znajduje. Przeszła przez ogrodzenie, kierując się światłem z naszego budynku. Dotarła do nas z Ostroga, aby trafić do oczyszczalni musiała przepłynąć Odrę… Powiadomiliśmy policję, przyjechali rodzice. Do dziś nie wiem, czym kierowało się to dziecko, wchodząc do rzeki? – zastanawia się pan Karol.

Pani Sonia i pan Karol na spacerze w lesie Obora z pieskami – Lusią (suczką córki Agnieszki) i Dżekim

Pani Sonia i pan Karol na spacerze w lesie Obora z pieskami – Lusią (suczką córki Agnieszki) i Dżekim

Pozostał po mnie płot w niebieskim kolorze

Pan Karol mając 60 lat – po 16 latach pracy w oczyszczalni ścieków – przeszedł na wcześniejszą emeryturę. Nie rozstał się jednak z Wodociągami, przez kolejnych pięć lat pracując na pół etatu jako gospodarz zakładu. Zajmował się utrzymaniem porządku i pielęgnacją zieleni. – Pozostał jeszcze po mnie pomalowany na niebiesko płot odgradzający zakład od ulicy. W pracach pomagali mi uczniowie, ale po godzinie malowania więcej farby było na ich ubraniach niż na ogrodzeniu – śmieje się.

Pan Karol wspomina fajną atmosferę w pracy. – Świetnie dogadywaliśmy się, każdy z nas wiedział co ma robić. Spotykaliśmy się też na zakładowych imprezach m.in. w „Raciborskiej” i na terenie ujęcia wody w Studziennej. Pracownicy przychodzili tam z dziećmi, a ja z wnuczkami, bo były zjeżdżalnie, które dostarczały im wiele uciechy – opowiada. – Przez wiele lat z Wodociągami był też związany mój szwagier Józef Zamora, który pracował na sieci – dodaje.

Nie przeszkadzała mu praca na zmiany, nawet w czasie świąt. Przywykła do niej również rodzina. – Kiedy wszyscy zasiadali do wigilii, ja żegnałem się z nimi, mówiąc: „Będę jutro” – śmieje się.

Pan Karol jest świetnym tancerzem – w parze z wnuczką Nadią

Pan Karol jest świetnym tancerzem – w parze z wnuczką Nadią

Hanysku, mów po swojemu...

W Ocicach pan Karol mieszka od czwartej klasy szkoły podstawowej. Do Raciborza przeprowadził się z rodzicami z Grodkowa na Opolszczyźnie. Miał dwóch braci i siostrę, ale całe rodzeństwo już nie żyje. Ponieważ jednak mama pana Karola dożyła 89 lat, a jej siostra 92 lat żartuje, że ma mocne geny.

Z rozbawieniem wspomina też swoją służbę wojskową w Warszawskim Batalionie Saperów im. Tadeusza Kościuszki tzw. żółtych otokach. Jak przyjechałem do jednostki, po pierwszych słowach usłyszałem od warszawiaków: – Hanysku mów po swojemu, bo my i tak Cię nie rozumiemy.

Już po zakończeniu służby wojskowej, pan Karol poznał swoją żonę Sonię. Spotykali się na boisku sportowym i od słowa do słowa… Pan Karol zapalony kibic sportowy piłki nożnej, siatkówki i skoków narciarskich, sam grał „w nogę” w Rafako, Wojnowicach i Ocicach. Państwo Buńczkowie mają dwoje dzieci Agnieszkę i Adama oraz doczekali się dwóch wnuczek, Nadii i Karolinki. Pani Sonia pracowała w przedszkolu na Ocicach później w kiosku a następnie w Ochotniczym Hufcu Pracy na Ostrogu. Dziś również jest na emeryturze.

Pan Karol oprócz prac przy domu, pomaga swoje teściowej, którą regularnie odwiedza. – Żona gotuje, a ja zanoszę jej jedzenie. Ostatnio tak dobrze wygląda, że z trudem mieści się na wózku – śmieje się. Wiele czasu spędza też z wnuczką, którą czasem przyprowadza ze szkoły. – Bawimy się w chowanego i chodzimy na zakupy. Karolinka doskonale wie, ile możemy wydać. Ponieważ uprzedziłem ją, że jeśli przekroczy 50 zł, to już jej nie zabiorę do sklepu – żartuje. Oboje z żoną dbają też o swój ogród. – Żona sadzi kwiaty, a ja koszę trawę i przycinam krzewy i drzewa, tak jak kiedyś w Wodociągach – mówi pan Karol.

Ewa Osiecka


Karol Buńczek, 21 lat pracy

Zatrudniony w Wodociągach od 4 marca 1998 do 31 października 2016

maszynista maszyn i urządzeń przepompowni i oczyszczalni ścieków, operator urządzeń oczyszczalni ścieków, do 2019 roku gospodarz na terenie Wodociągów