Józef Świerczek: Całe życie poświęciłem raciborskim Wodociągom
Niczym nieustannie płynąca woda, jego kariera – od zwykłego pracownika po dyrektora – trwała nieprzerwanie 43 lata. Nie przez przypadek trafił do wodociągów miejskich.
Nie przez przypadek trafił do wodociągów miejskich. Józef Świerczek, rodowity brzezianin, wcześniej ukończył szkołę budowlaną o kierunku wodno-kanalizacyjnym w Raciborzu. Jednak nakazem pracy został skierowany do opolskich Wodociągów. – Rodzice byli w podeszłym wieku i prosili, abym nie zostawiał ich samych na gospodarstwie. Napisałem więc do ministerstwa i uzyskałem przeniesienie do Wodociągów w Raciborzu – wspomina początki swej kariery zawodowej.
Zwykły pracownik otwarty na wiedzę
Pracę rozpoczął 8 sierpnia 1954 r., a więc wtedy, kiedy powstały wodociągi miejskie w Raciborzu. – W marcu 1954 r. na sesji miejskiej rady zapadła decyzja o powstaniu naszego zakładu. Wcześniej dyrekcja wszystkich przedsiębiorstw gospodarki komunalnej mieściła się w budynku gazowni przy ul. Piaskowej. Kiedy zostałem zatrudniony, pobierałem stamtąd naszą dokumentację i przenosiłem do obecnej siedziby wodociągów – opowiada.
Początkowo pan Józef pracował w Wodociągach jako zwykły pracownik. Zatrudnieni tam byli przeważnie Niemcy, od których dużo się nauczył. W pamięć szczególnie zapadł mu Franciszek Rudek, który podczas wojny zaciągnięty do wojska trafił na Ukrainę. Ponieważ jednak doskonale znał sieć wodociągową Raciborza, władze miasta ściągnęły go z frontu. – Na nim warto było się wzorować, o sieci wodociągowej wiedział dosłownie wszystko – wspomina pan Józef.
Już jako pracownik raciborskich Wodociągów poznał swoją przyszłą żonę Hildegardę, na jednej z zabaw weselnych w sali pana Proskiego w Brzeziu. Pobrali się po roku znajomości, 7 października 1962 r. Połączyła ich nie tylko miłość, ale też przywiązanie do rodzinnego Brzezia.
Inspektor awansujący na mistrza produkcji wody
Po kilku latach, Józef Świerczek już jako inspektor w dziale technicznym, sprawdzał w mieście sieć wodociągową oraz nadzorował pracujących przy niej ludzi. Awansował następnie na mistrza produkcji wody, co pozwoliło mu zgłębić wiedzę na temat urządzeń wodociągowych i ujęcia wody. – Jako mistrzowi produkcji wody podlegało mi wtenczas jedyne w mieście ujęcie wody w Studziennej. A ponieważ rosło zapotrzebowanie na wodę wybudowaliśmy kolejne trzy studnie w Sudole. Przypomina też, że za czasów niemieckich wodociąg zasilany był z Odry. Pogarszająca się jakość wody w rzece sprawiła, że rozpoczęto poszukiwania wody podziemnej. W 1905 r. wybudowano szereg studni do głębokości 14 m. Opadające jednak lustro wody sprawiło, że w 1933 r. powstały kolejne trzy studnie do głębokości ponad 40 metrów.
Do obowiązków pana Józefa należało m.in. odpowietrzanie studni. – Rurociąg, którym woda lewarowo wpływała do zakładu uzdatniania wody zapowietrzał się. Musiałem co niedziela jechać na ujęcie, aby odpowietrzyć studnię zbiorczą, do której podłączone były wszystkie pozostałe – tłumaczy. Potem, już jako głównemu mechanikowi, panu Józefowi podlegały warsztaty, gdzie pracowało ośmiu ludzi. Byli to głównie elektrycy i maszyniści obsługujący technicznie urządzenia na terenie wodociągów, m.in. na stacji przekazu wody czy też uzdatniania wody.
Racibórz rozbudowywał się i wzrastało zapotrzebowanie na wodę. Tymczasem jej lustro stale obniżało się. Już jako dyrektor raciborskich wodociągów, Józef Świerczek zdecydował o zamontowaniu w studniach pompy głębinowej. A ponieważ wodę trzeba było pompować, konieczna była – początkowo prowizoryczna – stacja transformatorowa. Ta właściwa została wybudowana parę lat później i zlokalizowana w budynku ujęcia wody w Studziennej. Pompownia raciborskich wodociągów znajdowała się natomiast na głębokości 3,5 m w budynku Wodociągów. – Na terenie zakładu znajduje się też stara zabytkowa wieża wodociągowa. Uznałem, że skoro powstała jeszcze w XIX wieku warto z tą datą powiązać początek naszych wodociągów – wspomina o swej inicjatywie pan Józef.
Wezbrana rzeka przerwała wały i karierę dyrektora
Pana Józefa do pracy przyjmował Jan Skiba – pierwszy kierownik w powojennych Wodociągach. Jego zastępcami byli: Georg Kinel, inż. Jan Wilk – absolwent politechniki opolskiej oraz przez krótki czas Andrzej Batora – następnie wiceprezydent Raciborza. Stanowisko wicedyrektora po awansującym na włodarza miasta Andrzeju Batorze objął inż. Franciszek Ćwik. – Tworzyliśmy młody i zgrany zespół. Wśród ok. 100 zatrudnionych w zakładzie, większość stanowili pracownicy techniczni – wylicza. Pan Józef doskonale pamięta współpracujących z nim ludzi, np.: głównego księgowego Henryka Cepoka, mistrza oczyszczalni ścieków – Henryka Szamarę, szefa zaopatrzenia – Waltera Jonasa, sekretarkę – Marię Werdin, kadrową – Wandę Kurowską, zaopatrzeniowca – Arnolda Rohowskiego, czy też pracującą w wodomierzowni Jadwigę Król.
Wspomnieniami wraca do miłych chwil: – Zawsze w maju obchodziliśmy Dzień Pracownika Gospodarki Komunalnej. A za kierownika Skiby jeździliśmy na wycieczki np. do Wisły i Zakopanego, gdzie zdobywaliśmy Giewont.
Po wyjeździe Franciszka Ćwika ówczesny dyrektor Jan Wilk awansował pana Józefa na stanowisko wicedyrektora. Raciborskie Wodociągi jeszcze wtenczas podlegały pod Wojewódzkie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Katowicach, jako zakład nr 17. – Kiedy mój szef zachorował, dyrektor Mieczysław Pikuła z Katowic mianował mnie jego zastępcą, pełniącym obowiązki dyrektora. A gdy dyrektor Wilk zmarł, awansowałem na stanowisko dyrektora zakładu – opowiada. Na swojego zastępcę pan Józef mianował Zygmunta Chrupałę, który wcześniej był kierownikiem działu technicznego. – To był bardzo dobry człowiek, pozostał ze mną do końca mojego dyrektorowania – dodaje.
Józef Świerczek jako dyrektor raciborskich Wodociągów pracował aż do powodzi w 1997 r. Za jego czasów powstała nowa stacja uzdatniania wody, chlorownia, stacja transformatorowa, a w wodomierzowni – stacja napraw i legalizacji wodomierzy, którą rozbudował na potrzeby naprawy i legalizacji wodomierzy do 150 mm. Obejmowała ona swym zasięgiem większą część województwa opolskiego.
Szczególnie trudnym okresem dla pana Józefa była powódź. Woda z wezbranej Odry zalała zakład 8 lipca 1997 r. Poziom jej podniósł się do 1,75 m. – Pompy były ponad 3 metry pod ziemią, a tym samym wszystkie napędzające je silniki zostały zatopione. Nie było prądu. Około 70 proc. mieszkańców Raciborza pozostało bez wody pitnej – opowiada o dramatycznych chwilach. Pan Józef pozostał w zakładzie i urzędował na pierwszym piętrze biurowca. Nocował u swojego współpracownika Arnolda Rohowskiego: – Przypływali po mnie łódką, zakładałem gumiaki i wsiadałem do łódki z dachu warsztatów. Przewożono mnie aż pod zakład karny skąd już suchą nogą mogłem iść na nocleg. Po dwóch – trzech dniach woda zaczęła opadać, ale wszystko były zalane. Nie byliśmy przygotowani na taki kataklizm. Pomocy udzieliły nam zaprzyjaźnione przedsiębiorstwa wodociągowe w Katowicach, Rybniku i Wodzisławiu – wspomina pan Józef, który jako dyrektor raciborskich Wodociągów należał do komitetu przeciwpowodziowego: – Byłem odpowiedzialny za zaopatrzenie miasta w wodę, którą dowoziliśmy beczkowozami z wodociągów w Rudniku.
Wodociągi ponownie zaczęły dostarczać miastu wodę po dwóch tygodniach od powodzi. Pana Józefa na stanowisku dyrektora zastąpił jednak nowy dyrektor Michał Morzywołek. On sam pozostał jeszcze w wodociągach do końca 1997 r., a następnie po 43 latach pracy przeszedł na emeryturę. Jego nazwisko z Wodociągów jednak nie zniknęło. Wszystko za sprawą pracującej tam synowej Katarzyny, z której jest bardzo dumny.
Wierny żonie, Brzeziu i romantycznemu poecie
Pan Józef był wierny nie tylko swojej pracy. Znacznie dłużej niż staż zawodowy trwa jego związek małżeński. Z żoną Hildegardą – pielęgniarką raciborskiego szpitala, przeżyli już 62 lata. Państwo Świerczkowie mają dwóch synów – Arthura i Waldemara, a także doczekali się czterech wnuczek: Natalii, Melanii, Pauliny i Karoliny.
Angażował się w sprawy Raciborza, m.in. pełnił funkcję wiceprzewodniczącego Rady Powiatu Raciborskiego I kadencji. Całkowicie oddany rodzinnemu Brzeziu, chętnie włączał się w sprawy swojej dzielnicy. Jako przewodniczący Społecznego Komitetu Gazyfikacji postarał się o doprowadzenie gazu do Brzezia. Z jego inicjatywy powstał zbiornik na Lipkach, dzięki czemu woda popłynęła nie tylko do domów brzezian, ale i do Pogrzebienia. Postarał się też o wykonanie w czynie społecznym przyłącza wodnego, z którego w bieżącą wodę jest zasilany cmentarz na ul. Strażackiej.
Z satysfakcją wspomina o swoich zakończonych sukcesem staraniach przywrócenia Brzeziu pomnika Josepha von Eichendorffa, który został zniszczony w czasie wojny. Obecnie poeta – romantyczny piewca natury, tak jak dawniej, stoi na skraju lasu Widok. Pan Józef z sentymentem opowiada też o brzeskiej kapliczce upamiętniającej Kółko Teatralne „Zorza”. To w nim jeszcze jako kawaler występował w Brzeziu, Syryni i Kuźni Raciborskiej.
Jednak swoje Wodociągi zawsze stawiał na pierwszym miejscu. – Pracowałem bardzo długo, ale tego nie żałuję. W sumie poświęciłem zakładowi całe życie. Nie zmieniłem pracy nawet wtedy, kiedy mnie namawiano. Odpowiadałem: zacząłem w Wodociągach i tam będę pracować do końca – mówi z nostalgią 88-letni pan Józef.
Józef Świerczek, 43 lata pracy. Zatrudniony w Wodociągach od 10 sierpnia 1954 roku do 31 listopada 1997 roku. Inspektor sieci domowej, majster sieci domowej, majster stacji pomp, główny mechanik, starszy referent techniczny, kierownik działu głównego mechanicznego i energetyki, starszy mistrz produkcji wody, zastępca dyrektora ds. technicznych, dyrektor zakładu, tymczasowy kierownik Rejonowego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Raciborzu, likwidator Rejonowego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Raciborzu, p.o. dyrektora Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Raciborzu. Odznaczenia – m.in.: Złoty Krzyż Zasługi PRL, Medal „Zasłużony dla Miasta Raciborza”, Odznaka „Zasłużony Pracownik Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Katowicach”, Odznaka „Zasłużony Pracownik Gospodarki Terenowej i Ochrony Środowiska”
Ewa Osiecka