Rocznica górnośląskiego plebiscytu
Plebiscyt, poprzedzony dwoma powstaniami części ludności Górnego Śląska domagającej się przyłączenia regionu do Polski, odbył się 20 marca 1921 roku.
Po I wojnie światowej Polska uzyskała niepodległość. Terytorium państwa i jego granice nie zostały jednak określone. Rozwiązaniem tej trudnej kwestii, zająć się miała Rada Najwyższa konferencji wersalskiej. 12 lutego 1919 r. powołana została specjalna komisja pod przewodnictwem byłego ambasadora francuskiego w Niemczech – Julesa Cambona, której zadaniem było wyznaczeniem granic Polski.
Delegacja polska uczestnicząca w konferencji wysłała jeszcze w lutym 1919 r. kilka not do komisji Cambona, poruszających także sprawę zachodniej granicy Polski. Postulowano w nich o przyłączenie Górnego Śląska do Polski, argumentując to względami ekonomicznymi, etnicznymi, geograficznymi i historycznymi. Komisja Cambona opracowała projekt zachodniej granicy Polski, przyjęty przez Radę Najwyższą w marcu 1919 r. Przyznawał on Górny Śląsk Polsce, ale jeszcze przed przekazaniem projektu traktatu pokojowego Niemcom, zawierającego m.in. postanowienia w sprawie górnośląskiej, Anglicy i Amerykanie zaczęli te postanowienia głośno krytykować.
Projekt ten wywołał też falę protestów w Niemczech. Delegacja niemiecka w swych uwagach o Traktacie Pokojowym podnosiła stanowczo niezbędność Górnego Śląska dla Niemiec, niepotrzebność zaś tego regionu Polsce, motywując swoje zastrzeżenia względami ekonomicznymi. Także prasa amerykańska zaczęła od końca kwietnia lansować projekt plebiscytu na Górnym Śląsku. Nie bez znaczenia była tu postawa prezydenta USA Wilsona, który opowiadał się jednoznacznie za plebiscytem. Wydaje się, że już przed wspomnianym 7 maja Wilson i Lloyd- George doszli do porozumienia w sprawie plebiscytu, a część postanowień (te dotyczące Górnego Śląska) projektu traktatu pokojowego przedstawionego w tym dniu Niemcom była po prostu makulaturą.
Po wielu debatach Rada Najwyższa powołała nową Komisję Wschodnich Granic Niemiec. Sprawa wprowadzenia plebiscytu, pomimo sprzeciwów polskich, została przesądzona. Nowa komisja nie była zgodna co do terminu i obszaru plebiscytowego. Po wielu posiedzeniach uzyskano kompromis. W zamian za przedłużenie czasu na przygotowania do plebiscytu powiększono, ze szkodą dla Polski, teren plebiscytowy o ziemie przyznane pierwotnie Polsce. Były to powiaty: bytomski, katowicki, królewsko-hucki, lubliniecki, opolski, pszczyński, rybnicki, tarnogórski, toszecko-gliwicki i zabrski.
Obszar plebiscytowy obejmować miał 22 powiaty Górnego Śląska, wchodzące wg. niemieckiego podziału administracyjnego do rejencji opolskiej zamieszkałe przez 2.112.700 osób. Na terenach położonych po prawej stronie Odry ludność polska stanowiła większość, na terenach lewobrzeżnych sprawa wyglądała nieco inaczej. Skupiska ludności polskiej były tam otoczone ludnością niemiecką, czy też deklarującą swoją niemieckość. Wbrew zastrzeżeniom wielu działaczy lokalnych, m.in. dra J. Rostka z Raciborza, który sugerował nie włączanie do terenu plebiscytowego obszarów ze znikomą liczbą ludności polskiej lub nastawionej proniemiecko (np. południowa część powiatu raciborskiego zamieszkała prawie wyłącznie przez ludność czeską, która była prawie w 100 proc. za pozostaniem w Niemczech), oficjalni przedstawiciele polscy m.in. także Wojciech Korfanty, kierujący się zasadą “brać co dają“, doprowadzili do tego, że w obszarze plebiscytowym znalazły się tereny wybitnie niepolskie. Zapowiadało to z góry niepomyślny wynik głosowania dla Polski w tych gminach, a co gorsza, miało rzutować ujemnie na ogólny wynik głosowania.
Więcej problemów powodowała sprawa określenia osób, którym przysługiwało prawo do wzięcia udziału w głosowaniu. Stwierdzano, że w plebiscycie wezmą udział także emigranci, tzn. osoby urodzone albo też zamieszkałe przez pewien czas na Górnym Śląsku. Stwierdzić należy, że klauzula o udziale w plebiscycie emigrantów znalazła się w traktacie na wyraźne życzenie strony polskiej. Jej autorem był prof. Eugeniusz Romer, dobry naukowiec, ale kiepski polityk i analityk. Na posiedzeniu komisji Wschodnich Granic Niemiec prof. Romer udowodnił tezę konieczności dopuszczenia emigrantów do udziału w plebiscycie na Górnym śląsku tak dobitnie, że przeciwna temu większość członków komisji nie znalazła argumentów, aby ją odrzucić.
Poprawka ta satysfakcjonowała w początkowo obie strony (tzn. polską i niemiecką). Z biegiem czasu zaczęto zapis ten krytykować, głównie ze strony polskiej, dowodząc, że jest on obiektywnie dla Polski niekorzystny, co odpowiadało prawdzie i spowodowało w późniejszym plebiscycie duże straty dla Polski. Wielkie kontrowersje wywołała też kwestia trybu głosowania emigrantów. Strona polska, popierana przez Francuzów, chciała, by emigranci głosowali kilka tygodni później niż stała ludność obszaru plebiscytowego. Niemcy byli tej koncepcji przeciwni. Po wielu trudnych negocjacjach i sporach przeważyła koncepcja jednoczesnego głosowania wszystkich mających prawo głosu.
Traktat Wersalski wszedł w życie w styczniu 1920 r. Zgodnie z nim obszar plebiscytowy miał być okupowany przez wojska alianckie. Naczelnym organem nadzorującym przygotowania obu stron do plebiscytu była Międzysojusznicza Komisja Rządząca i Plebiscytowa na Górnym Śląsku. Miała ona sprawować rzeczywistą władzę na Górnym Śląsku.
Niezależnie od powstania Komisji zaczęto organizować polską i niemiecką organizację plebiscytową. Po rozwiązaniu 31 sierpnia 1919 r. poznańskiej Naczelnej Rady Ludowej utworzono Komisariat Rad Ludowych Śląskich w Sosnowcu, z podporządkowanym mu Generalnym Sekretariatem Plebiscytowym (dalej GSP). W lutym 1920 r. Naczelnik Państwa Józef Piłsudski podpisał nominację Wojciecha Korfantego na przewodniczącego Polskiego Komisariatu plebiscytowego (dalej PK pleb.). Proces kształtowania się struktur PK pleb.trwał aż do końca 1920 r. Od szczebla gminnego do powiatowego działalność ta miała charakter społeczny. W pracy tej dotkliwie odczuwalny był brak rodzimej, polskiej inteligencji.
Niemiecką akcją plebiscytową na Górnym Śląsku kierował oficjalnie Deutscher Schutzbund für das Grenz-und Auslandsdeutschtum (DS), utworzony 26 maja 1919 r. Był on ściśle powiązany i kierowany przez odpowiednie ministerstwa (spraw wewnętrznych i zagranicznych) i był niejako kamuflażem działalności państwowych organów niemieckich na tym terenie, które to ze względu na klauzulę Traktatu Wersalskiego nie mogły się oficjalnie angażować w akcję plebiscytową. Niejako przybudówkami Schutzbundu były 2 organizacje ziomkowskie: VVHO - Zjednoczenie Związków Wiernych Ojczyźnie Górnoślązaków i VHO - Związek Wiernych Ojczyźnie Górnoślązaków, których zadaniami były: działalnośc propagandowa, wywiadowcza, organizacyjna (m.in. transport emigrantów na teren plebiscytowy), samoobrona i wiele innych. Za pomocą subwencji rządu Rzeszy i Prus zorganizowano Niemiecki Komisariat Plebiscytowy z siedzibą w Katowicach.
Jak już wspomniałem, zasada głosowania emigrantów wzbudzała wiele kontrowersji. Problem ten był też jednym z najtrudniejszych, z którymi musiała się uporać MK w trakcie opracowania regulaminu głosowania. Pomysł odrębnego głosowania autochtonów i emigrantów został przez MK ostatecznie odrzucony. Ostatecznie uprawnionych do głosowania podzielono na cztery kategorie: rodowitych mieszkańców; emigrantów tzn. osoby urodzone, ale nie zamieszkałe na terenie plebiscytowym; imigrantów, czyli osoby nie urodzone, ale zamieszkałe na tym terenie od 1904 r, oraz osoby wydalone, tzn. urodzone lub zamieszkałe na terenie plebiscytowym od 1904 r., które nie z własnej winy opuściły ten teren. W głosowaniu miały uczestniczyć osoby obojga płci, spełniające powyższe warunki, które miały ukończone 21 lat. Regulamin nie uwzględniał wielu postulatów polskich. Utworzone okręgi głosowania, m.in. utworzenie z tzw. obszarów dworskich liczących powyżej 600 mieszkańców osobnych gmin, zmniejszały szanse polskie. Termin głosowania wyznaczono na dzień 20.03.1921 r.
Propaganda plebiscytowa prowadzona już od pewnego czasu wzmogła się od chwili podania terminu głosowania. Strona polska i niemiecka robiły wszystko, aby zniechęcić i zohydzić przeciwnika. Potężne sumy wadawane przez obie strony na propagandę powodowały zalewanie terenu plebiscytowego wszelkiego rodzaju wydawnictawami: gazetkami, drukami ulotnymi i okolicznościowymi. Organizowano masowe wiece i spotkania i wszelkiego rodzaju imprezy. Nie obywało się bez wielu aktów gwałtu, a nawet terroru do morderstw włącznie.
Propaganda niemiecka podnosiła nietrwałość i zaborczość państwa polskiego, jego słabość ekonomiczną. Głosiła też rychły jego upadek (szczególnie podczas wojny polsko-bolszewickiej). Twierdziła, że Ślązacy nie mają nic wspólnego z Polakami czy też z Polską. Propaganda polska wskazywała na historyczne dziedzictwo wspólnoty Polski ze Śląskiem, zwracała uwagę na to, że właśnie Niemcy są winne krwawej wojnie światowej, w której poległo 56 tys. Górnoślązaków, a 42 tys. zostało kalekami. Poruszała kwestię przyszłej, szerokiej autonomii Górnego Śląska w ramach państwa polskiego. Kościół (a w zasadzie jego hierarchia) stał oficjalnie po stronie niemieckiej.
Propaganda plebiscytowa sięgała nie tylko terenów Niemiec i Polski, ale także wielu krajów europejskich, a nawet Stanów Zjednoczonych. Obie strony starały się gorączkowo dotrzeć do wszystkich osób uprawnionych do głosowania. Należy stwierdzić, że strona niemiecka, dysponując nieporównywalnie większymi środkami finansowymi i bardziej rozbudowanymi strukturami organizacyjnymi, dotarła do prawie wszystkich tych osób. Po początkowych zadrażnieniach zawarto w Opolu umowę polsko-niemiecką o swobodnym prowadzeniu akcji propagandowej wśród emigrantów na terenie Polski i Niemiec.
Ostatni okres przedplebiscytowy cechował się szczególnym nasileniem akcji propagandowej. Obie strony czyniły przygotowania obronne na wypadek akcji zbrojnej przeciwnika. Komisja Międzysojusznicza przygotowywała się równie wytrwale. Tuż przed głosowaniem przybyły na teren plebiscytowy wojska angielskie. Nielegalnie przybywali na teren plebiscytowy członkowie bojówek niemieckich, a także, choć mniej licznie, osoby związane z akcją plebiscytową i wojskowo-wywiadowczą z Polski.
Już na dwa tygodnie przed dniem plebiscytu zaczęli przybywać na teren plebiscytu emigranci. Niemcy opracowali niemal do perfekcji akcję przewozową, uruchamiając setki pociągów specjalnych, którymi przewożono ich z najodleglejszych terenów Rzeszy. W związku z masowym przybywaniem emigrantów Komisja Sojusznicza podjęła decyzję o zakazie prowadzenia jakiejkolwiek propagandy na dwa tygodnie przed głosowaniem. Uchwalona w Polsce w marcu 1921 r. Konstytucja oraz zawarcie pokoju z Rosją nie wywarły spodziewanego wydźwięku wśród mas głosujących, gdyż wieści te przyszły zbyt późno.
Ostatnie dni przed plebiscytem przebiegły zdumiewająco spokojnie. Wstępne wyniki cząstkowe publiwowano już w nocy z 20 na 21 marca. Od razu, ku niemiłemu zaskoczeniu Polaków, a zadowoleniu Niemców, zaczęła się rysować przewaga niemiecka w bezwzględnej ilości oddanych głosów. Po podliczeniu wszystkich głosów wyniki przedstawiały się następująco: z ogólnej liczby uprawnionych do głosowania (1.028.588 stałych mieszkańców, z których 993.826 czyli 96,5 proc. wzięło udział w głosowaniu oraz 192.388 emigrantów, z czego 182.288 z Niemiec i 10.100 z Polski) głosów za Niemcami padło około 707 tys. tzn. 59,7 proc. Za Polską głosowało ponad 479 tys. ludności, tzn. 40,3 proc. Udział głosów emigrantów oddanych za Niemcami stanowił ponad 25 proc. sumy ogólnej.
Niewątpliwie ogromne znaczenie miał udział emigrantów. I znaczenia tego nie sposób przecenić. Wielu działaczy politycznych strony polskiej wyrażało w pierwszych dniach swój zawód z powodu wyników głosowania. Spodziewali się oni bowiem, biorąc pod uwagę ostatnie przedwojenne spisy ludności i wybory parlamentarne zwycięstwa polskiego. Okazało się tymczasem, że czym innym jest głosować na polskiego kandydata do parlamentu Prus lub Rzeszy, a zupełnie czym innym wybór panstwa, w którym się chce żyć.
W dwa dni po plebiscycie Wojciech Korfanty w odezwie do ludności polskiej nakreślił postulaty terytorialne, które zakładały przyznanie Polsce ok. 57 proc. terytorium plebiscytowego z ok. 20,1 proc. ludności. Niemcy ustosunkowali się do tzw. linii Korfantego sceptycznie, wyciągając całkowicie odmienne wnioski z wyników głosowania, żądając całego terenu plebiscytowego dla siebie, ale przyznać należy, że oficjalnie przynajmniej, ich kontrargumentacja była wyważona i uzasadniona. Jak już wielokrotnie w przeszłości miało to miejsce, argumenty polskie poparli Francuzi, natomiast Anglicy i Włosi brali raczej stronę Niemiec.
Międzysojusznicza Komisja, która pracowała intensywnie dwa miesiące, nie doszła do porozumienia w sprawie podziału terenu plebiscytowego. Informacje o projektach podziału, które dotarły do przywódców polskich na Górnym Śląsku, a które były dla Polski wielce niekorzystne doprowadziły do wybuchu III Powstania Śląskiego. Także tzw. “linia Sforzy”, włoskiego ministra spraw zagranicznych nie uzyskała całkowitej aprobaty. Rada Najwyższa stanęła więc przed nie byle jakich dylematem. Eksperci, do których się odwołano, stwierdzili, że z powodu podziału głosów plebiscyt nie może pociągnąć za sobą przyznania całego terytorium jednej lub też drugiej stronie. Przyznanie musi być oparte głównie na życzeniu mieszkańców wyrażonym poprzez wyniki głosowania w gminach.
12 sierpnia Rada Najwyższa postanowiła przekazać problem śląski do rozstrzygnięcia Radzie Ligi Narodów. 12 października doszło do porozumienia. Rada Ligi Narodów podjęła kompromisową uchwałę zaakceptowaną następnie 20 października przez Radę Ambasadorów. Polska otrzymała 29 proc. (3.214 km˛) terenu plebiscytowego z 46 proc. (996.000 ludności), z tego ok. 250 tys. Niemców. Po stronie niemieckiej pozostało ok. 530 tys. Polaków. Na terenie przyznanym Polsce znajdowało się ok. 2/3 przemysłu górnośląskiego. Wszelkie problemy gospodarcze, narodowościowe i inne uregulowała zawarta pomiędzy Niemcami a Polską w 1922 r. Konwencja Genewska.
W tym miejscu należy podkreślić, że powiat raciborski został ze wszystkich powiatów górnośląskich najbardziej dotknięty powojennymi podziałami. Podzielono go bowiem ostatecznie pomiędzy 3 państwa: Polskę, Czechosłowację (stało się to na mocy postanowień traktatu wersalskiego, przekazania terytorium dokonano zaś w lutym 1920 r.) i Niemcy. Przed wojną jego obszar wynosił 870 km kw. Polsce przypadło ostatecznie 135 km kw., Czechosłowacji 315 km kw., a przy Niemczech pozostało 420 km kw. Jak więc widać kordon graniczny podzielił na tym obszarze wiele rodzin, bliskich, znajomych, zlikwidował naturalne rynki zbytu dla wielu towarów, powodując zastój i regres przemysłu i handlu.
Jak ocenić plebiscyt i spowodowaną jego wynikami decyzję podziału Górnego Śląska? Racje historyczne, etnograficzne, demograficzne, gospodarcze, geograficzne i strategiczne nie przeważały za przyznaniem Górnego Śląska jednej ze stron w całości. W konkretnej jednak sytuacji historyczno-politycznej Polska miała pełne prawa ubiegać się o ten obszar, bez którego nowo powstałe Państwo Polskie nie mogłoby w zasadzie funkcjonować i rozwijać się. Dokonanego podziału nie można traktować jako porażki jednej ze stron. Był on próbą kompromisu, pogodzenia rozbieżnych aspiracji dwóch narodów i państw. Czy była to próba udana? O to można się spierać. Z polskiego punktu widzenia część Śląska przyznana Polsce była dla niej niezwykle cenna, głównie gospodarczo, umacniała bowiem znacznie potencjał gospodarczy II. Rzeczpospolitej.
Piotr Sput „Nowiny Raciborskie” 21 marca 2001 roku, fot. Wikipiedia, ipn.gov.pl