Poniedziałek, 23 grudnia 2024

imieniny: Sławomiry, Wiktorii, Iwona

RSS

Spacer po przedwojennym rybnickim rynku. Czekoladowy sklep Koenigsfelda

23.02.2024 07:30 | 0 komentarzy | (q)

Sympatyczna żona Boehma rozdawała dzieciom cukierki i nikogo nie wypuściła bez zakupów. W sklepie Przegendzy można było kupić doskonałe masło z Gostynia i znakomite sałatki. A w powietrzu unosił się zapach palonej kawy.

Spacer po przedwojennym rybnickim rynku. Czekoladowy sklep Koenigsfelda
Jedna z uroczystości na rybnickim rynku. Zdjęcie zostało zrobione przed wojną
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Historia naszego rynku jest bardzo ciekawa. Wyodrębniono go w czasach lokacji grodu XIII / XIV w. w miejscu dawnego stawu, po którym została struga płynąca w poprzek rynku. Pierwsze murowane budynki pojawiły się tutaj z końcem XVIII w. Idzikowski informuje w swej Kronice z 1861, że wszystkie 22 domy rynkowe były już wówczas murowane. Warto dodać, że kamienice na rynku są dość zróżnicowane architektonicznie.

Inflacja kładła na łopatki

W okresie międzywojennym najemcy lokali i ich asortyment, jak wszędzie, podlegali zmianom. Stąd trudno czasami ustalić, w jakich latach, kto zajmował dany lokal przy rynku. Jeśli był to właściciel budynku i prowadził jakiś interes, to na ogół trwał on w jednym miejscu przez cały okres II RP. Musimy jednak przypomnieć o nieszczęściach i zamieszaniu, jakie przyniosła hiperinflacja w 1923 roku. W ciężkiej sytuacji nieraz zdarzało się, że jeszcze przez kilka lat dawni właściciele byli w stanie utrzymać stan posiadania, ale potem się poddawali i odsprzedawali swe domy tym, co się dorobili.

Sprzedawał buty i cygara

Ustalając lokalizację poszczególnych placówek, nieraz musiałem rybniczanom – seniorom udowodniać, że np. Maria Wilkowska, zanim otworzyła znany wszystkim sklep na ul. Łony, miała także punkt na rynku, co wiedziałem z mych domowych reklamówek. I oto szczęśliwie znalazłem zdjęcie, gdzie wyraźnie widać jej sklep na rynku. Podobnie Gawron przedwojennym rybniczanom kojarzył się wyłącznie z ul. Sobieskiego i z obuwiem, a przecież był także tytoniowy sklep Gawrona na rynku. Dopiero potem powstał obuwniczy. Starsi nie pamiętają tego, bo po prostu byli wtedy za mali.

Domy pamiętają swoich właścicieli

Rynek 1. Tutaj stała stara kamienica Urbańczyków, a potem Mateyków. Powstała w I poł. XIX w. Przebudowano ją w 1925 ze stylu klasycystycznego na klasycyzujący modernizm. Na tympanonie umieszczono inicjały OS czyli Oswald Mateyka. Na parterze częściowo zachowały się sklepienia z XIX w. Mateyka miał widać słuszne powody, aby dom przebudować, ale i dawny gmach był ciekawy. Czasem dziwimy się, że nawet przed wojną piękne, stare fasady zmieniano na proste kloce. Tym bardziej szkoda, bo po wojnie niektóre kamienice w ogóle zniknęły. W budynku numer 1 mieścił się skład towarów kolonialnych „Jan Urbańczyk’ Syn”, a jego właścicielem miał być Anton Dessner. Była tu też palarnia kawy. Inż. Szlesak mówił mi, że dom ten ma wielce ciekawe fundamenty wskazujące, iż jest jednym z najstarszych miejsc w Rybniku. Następny budynek należał do Nowaków, potem Scharlów i znajdowała się tu m.in. ich piekarnia.

Linoskoczek i skład kryształów

I oto dom z XIX w. Podobnie jak ten pod nr 4 Mateyków nosi znamiona stylu klasycystycznego. Pan Marian Nowak wspominał mi kiedyś, jak biegał tu w latach czterdziestych do swych krewnych, bo przez rynek przewieszano linę i mógł z okna dobrze obserwować linoskoczka. Tak jak dziś, rybnicki rynek był miejscem rozlicznych imprez. To tutaj zaczynały się wyścigi kolarskie czy motocyklowe, co uwieczniono na fotografiach. Dwa kolejne domy należały do Mateyków. Pod nr 3 Oswald Mateyka prowadził hurt mąki, a Kurt Vieveg miał piekarnię. Pod czwórką Franza Mateyki był jego sklep rzeźniczy, potem kaufhaus Willy Rahmera. W 1922 właścicielem był kupiec Juliusz Malik, a w tym samym roku – Górnośląski Bank Handlowy. Jeszcze w 1927 znajdował się tu skład porcelany i kryształów Józefa Przybyły. Po kupnie domu w 1927 (1929) przez Jana Nogę, Przybyła musiał opuścić lokal , a w jego miejsce powstał sklep z porcelaną , kryształami, szkłem i galanterią Jana Nogi.

Uroczysty przemarsz Bractwa Kurkowego przez rynek. Zdjęcie sprzed wojny

Uroczysty przemarsz Bractwa Kurkowego przez rynek. Zdjęcie sprzed wojny

Rozlewnia octu z Delicjami

W 1925 roku w kamienicy miało siedzibę „Towarzystwo na rzecz opieki nad uchodźcami z państwa niemieckiego i czeskiego” z centralą w Katowicach, a także sklep tekstylny „Piecha i synowie”, w którym każdy członek „Sokoła” otrzymywał 5% rabatu. Dom pochodzi z XIX w. Piekarnie były wizytówką tej ściany naszego rynku. Z północnej stronny przenosimy się teraz na wschodnią pierzeję rynku. Tu na pocztówkach z początku XX wieku widzimy niewielki dom, zaś po przebudowie przez firmę Martiny – Malinowski wczesnomodernistyczną budowlę, której widok związał się nieodłącznie z naszym rynkiem. Tu mieścił się przed wojną znany dom handlowy Pragera. Tuż przed wybuchem wojny kupiła go rodzina Dziwokich. Kolejny dom po tej stronie rynku był w początkach XX w. znacznie ciekawszą, niż dzisiejsza, neorenesansową budowlą. Tu mieściło się dawne przejście do fabryki cukierków „Delicje” i rozlewni octu. Ciągnęło się aż do placu Wolności. Zaś w samym budynku miała miejsce restauracja Adama Przybyły, który miał też wytwórnię wódek i likierów w Katowicach. Jeszcze o nim napiszemy.

Żona Boehma częstowała cukierkami

Następna klasycystyczna kamienica z XIX w. była własnością rodziny Buchalików. Tu, po prawej stronie, znajdował się delikatesowy sklep Przegendzy, gdzie m.in. kupowano znakomite masło z Gostynia. Przegendza znany z Bractwa Kurkowego, często chodził na polowania. Stąd w jego popularnych Delikatesach był duży wybór dziczyzny. Można było tutaj kupić także wspaniałe sałatki. Bruno Buchalik, który parał się handlem mąką, zajmował pomieszczenia z lewej strony budynku. W tym też domu w 1924 znajdujemy skład zegarów i warsztat naprawczy Ludwika Lukaszczyka. Wreszcie jesteśmy przy charakterystycznej kamienicy z balustradą i figurą. Należała ona do A. Boehma, który trudnił się dużym importem spożywczym. Dom został wybudowany w stylu neorenesansu. Znajdował się w nim kolonialny skład towarów właściciela i palarnia kawy. Rybniczanie wspominają jego sympatyczną żonę ,która tam sprzedawała. Dzieciakom rozdawała cukierki, świetnie zachwalała towar, nie wypuściła nikogo bez zakupów. Zginęła w obozie koncentracyjnym, podobnie jak jeden z jej synów. Pan Boehm cudem ocalał. Po wojnie pochowany został jako katolik.

Meble braci Jojko

Następna kamienica należała do Godowskich. W tym domu, w połowie lat sprzedawali meble bracia Jojko, potem był sklep porcelanowy J. Przybyły. W następnym domu, po lewej stronie, znajdował się Bank Ludowy, a po prawej – sklep z rowerami Leona Morawca, gdzie można było także kupić wózki dziecięce, był tutaj także punkt wulkanizacji. Dom ten był własnością banku. Około 1925 na rynku znajdował się też Konsum towarów delikatesowych i kolonialnych J. Hoffmanna, być może właśnie tu. Dom ten pochodzi z XIX w., podobny jest kształtem do „1”, w stylu klasycyzujacego modernizmu. Wreszcie ostatni dom po tej stronie rynku. Był własnością w 1/3 farmaceuty z Katowic Wacława Mrozińskiego i w 2/3 Pawła i Karola Mende. W tym domu znajdował się znany wszystkim łasuchom „czekoladowy” sklep Koenigsfelda , a obok apteka „Marjańska”. Przed przebudową była to ładna kamienica z małymi, okrągłymi okienkami na poddaszu. Ściana wschodnia jest najbardziej rozbudowaną częścią naszego rynku.

Michał Palica “Tygodnik Rybnicki” 27 listopada 2007 roku