Piątek, 15 listopada 2024

imieniny: Alberta, Leopolda, Odalii

RSS

Błąd przy rozkładaniu motolotni kosztował życie dwóch osób

11.09.2013 10:07 | 1 komentarz | acz

Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych ustaliła, że przyczyną sierpniowej tragedii pod lotniskiem w Gotartowicach mógł być błąd popełniony przy rozkładaniu motolotni. Najprawdopodobniej maszyna nie była również dopuszczona do lotów.

Błąd przy rozkładaniu motolotni kosztował życie dwóch osób
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Przypomnijmy, do tragedii doszło 6 sierpnia około godziny 19.30. Motolotnia wystartowała z lotniska w Rybniku-Gotartowicach i poleciała w stronę Żor. Jak wynika z relacji świadków w pewnym momencie doszło do awarii i motolotnia spadła do pobliskiego lasu. W wypadku zginęli dwaj mężczyźni. 52-letni mieszkaniec Chybia i 47-letni rybniczanin.

Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych opublikowała wstępny raport w sprawie wypadku. - Świadkowie  zdarzenia  usłyszeli  głośny  dźwięk,  podobny  do  trzasku  i zobaczyli spadającą motolotnię, obracającą się względem osi pionowej, która następnie przeszła w nurkowanie.  Motolotnia spadła do lasu, w pobliżu lotniska. Pilot i pasażer motolotni ponieśli śmierć na miejscu wypadku - czytamy w raporcie komisji.
W  trakcie  oględzin  miejsca  wypadku  i  wraku  motolotni  stwierdzono  między  innymi,  że  szekla  linek  naciągu  dźwigara  nie  była  zaczepiona  na  haku  (zaczepie) mocowania  linek  dźwigara,  a  taśma  stylonowa  służąca  jako  uchwyt przy naciąganiu linek była urwana z jednej strony przy szekli.

- Elementy haka oraz sama szekla nie nosiły  śladów uszkodzeń, natomiast na taśmie stwierdzono charakterystyczny odcisk wskazujący, iż to ona właśnie, a  nie szekla była zaczepiona na haku.  Powyższe   ustalenie   wskazuje   na   błąd   popełniony   podczas   rozkładania  skrzydła.  Błąd   ten   polegał   na  niewłaściwym  zamocowaniu  linek  naciągu  dźwigara  do  haka  znajdującego  się  na  końcówce  rury  kilowej.  Najprawdopodobniej przez nieuwagę, na hak został założony uchwyt z taśmy, a nie metalowa szekla. W wyniku  normalnych obciążeń, występujących w czasie lotu taśma uległa zerwaniu. Ten błąd na obecnym etapie badania  wskazuje na najbardziej prawdopodobną przyczynę wypadku - piszą specjaliści.

Pilot  posiadał  aktualne  uprawnienie  do  wykonywania  lotów  na  motolotni,  wydane  przez  Letecká  amatérská asociace ČR.  Motolotnia  nie  była  zarejestrowana  w  Republice  Czeskiej.  Najprawdopodobniej  nie  było  też  wystawione  dopuszczenie tej motolotni do lotów.
(acz)