środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Dramat w Gorzycach - Magdalena P. złożyła wyjaśnienia... wyszła na wolność [film]

08.02.2012 16:27 | 465 komentarzy | raj | art
Ostatnia aktualizacja: 09.02.2012 17:25

W czwartek przed południem w wodzisławskiej prokuraturze zakończyło się przesłuchanie 35-letniej Magdaleny P. Kobieta przyznała, że spaliła dziecko w piecu. Chciała je oddać do okna życia, jednak dziecko zmarło. Z jej zeznań wynika, że wiedziała co robi. Była w pełni świadoma swoich czynów. To nie był szok poporodowy.

Dramat w Gorzycach - Magdalena P. złożyła wyjaśnienia... wyszła na wolność [film]
Fot. ska
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Materiał wideo:

Magdalena P. przed godziną 10.00 została przywieziona na przesłuchanie nieoznakowanym radiowozem w asyście policjantów w kominiarkach  do Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu Śląskim. Jest to kobieta niska, drobna, o szczupłej sylwetce.

Prokurator postawił kobiecie dwa zarzuty. - Pierwszy dotyczy nieumyślnego spowodowania śmierci, natomiast drugi narażenia dziecka na bezpośrednie narażenie życia - mówi nam prokurator Wojciech Zieliński, który prowadzi sprawę. Kobieta przyznała, że urodziła w domu. Zdecydowała się na taki krok, gdyż jak tłumaczyła, po trzech porodach była pewna, że sobie poradzi z czwartym. Po urodzeniu dziewczynki poszła się wykąpać. W tym czasie zostawiła noworodka samego. Kiedy wróciła z łazienki dziecko już nie żyło. - Jak zeznała, nie wie dlaczego zdecydowała się spalić je w piecu. Nie chciała go wychowywać, jednak jak twierdzi zamierzała je oddać do kościelnego okna życia. Jej plany pokrzyżował nagły zgon dziecka - dodaje prokurator.

Kobieta zeznała, że o ciąży wiedział tylko jej mąż przebywający w Holandii. Choć mieszka ona ze szwagrem i z teściami, nikt miał jej zdaniem o ciąży nie wiedzieć. Sąsiedzi, z którymi rozmawialiśmy twierdzą, że ciąża była widoczna i nikt z nich nie miał wątpliwości, że Magdalena P. spodziewa sie dziecka.

Na tę chwilę śledczy nie planują przeprowadzania wizji lokalnej w domu matki. Wobec jej samej nie zastosowano aresztu. Po przesłuchaniu została zwolniona do domu.

Przypomnijmy, 7 lutego do Ośrodka Pomocy Społecznej w Gorzycach trafił anonim dotyczący jednej z mieszkanek tej gminy. Autor pisze, że była ona w ciąży. Po ciąży nie ma śladu. Nie ma także śladu dziecka. Nie wiadomo gdzie jest. - Nasi pracownicy od razu pojechali na miejsce. Po odwiedzinach na miejscu poinformowaliśmy policję. Ta rodzina nie była objęta naszą opieką. Mąż kobiety pracuje za granicą - mówi Janina Dąbrowa, kierownik OPS-u. - Do czasu wyjaśnienia sprawy kobieta została zatrzymana. Dla dobra śledztwa nie możemy ujawniać szczegółowych informacji - mówiła nam wczoraj st. sierż. Joanna Paszenda, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Wodzisławiu. 

Jak się dowiedzieliśmy, noworodek to dziewczynka. Policjanci podejrzewali, że matka mogła spalić dziecko w domowym kotle centralnego ogrzewania. Dlatego jeszcze wczoraj wodzisławscy strażacy na polecenie policji zebrali do pojemników zmarznięty popiół pod domem kobiety. Z naszych informacji wynika, że natrafili na ślady krwi.    

- Na dzisiaj nie dysponujemy informacjami procesowymi, które mógłbym ujawnić. Jutro zamierzamy przesłuchać kobietę w obecności biegłego z uwagi na fakt, że kobieta może znajdować się w tzw. szoku poporodowym - mówił nam wczoraj Witold Janiec szef Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu.   

Dziecko urodziło się 29 stycznia. Matka ma 35 lat, ma już troje dzieci, czwarte urodziła 29 stycznia w domu. Twierdziła, że nie było przy tym innych osób, a o ciąży nikt nie wiedział - nawet teściowie mieszkający na parterze tego samego domu. Mąż przebywa w Holandii, tam pracuje, w domu bywa rzadko.  

(art, raj), fot. Szymon Kamczyk