Ks. Dębicki: Wiara nadaje sens ludzkiemu życiu
- Większość polityków powołuje się ciągle na naukę Jana Pawła II, nie przekłada się to jednak na ich czyny - stwierdził Józef Sadowski, prezes Stowarzyszenia Dobro Ojczyzny, które zorganizowało dziś w Strzesze spotkanie z ks. Eugeniuszem Dębickim.
"Rozdwojenie jaźni", jak określił postawę polityków Józef Sadowski, było jednym z powodów, dla którego zorganizowano prelekcję dotyczącą papieża Jana Pawła II. - Trzeba częściej powtarzać jego naukę, żeby ta jaźń i czyny stanowiły jedność - tłumaczył.
- Narzuca się dyskusja na temat tego, co się ostatnio dzieje - mam na myśli wzmożoną nagonkę na Kościół. Ja jako człowiek wierzący uważam, że Kościół jest potrzebną instytucją, potrzebną społeczeństwu, ponieważ zaprowadza ład społeczny. Gdyby całe polskie społeczeństwo znało poważnie religię i stosowałoby ją, żylibyśmy w lepszym, bezpieczniejszym państwie - mówił Sadowski.
Ksiądz Dębicki odniósł się m.in. do pomysłu usunięcia krzyża z sali obrad sejmu. - Tu nie chodzi o krzyż, o to czy wisi czy nie wisi. Za tym pójdą dalsze działania: usuwanie krzyży ze szkół, z przestrzeni publicznej - a najlepiej byłoby usunąć krzyż w ogóle, nawet ze świątyń - mówił. - Gdy Jan Paweł II wyjeżdżał po raz ostatni z Polski, wypowiedział słowa: "Brońcie krzyża", jakby przeczuwał, co się będzie działo w naszej ojczyźnie.
- W Polsce istnieje przyzwolenie na szydzenie z Kościoła i wiernych - stwierdził proboszcz Parafii Matki Bożej. - Jeśli ludzie odrzucą Boga i przykazania, zobaczą, jak ten świat będzie wyglądał. Wiara nadaje sens ludzkiemu życiu.
Ks. Dębicki poruszył również temat propozycji opodatkowania Kościoła. - Mówią, że nie płacę podatku. Kłamią - płacę. Płacę więcej niż przeciętny obywatel. Ludzie mówią, że Kościół jest bogaty, że księża mercedesami jeżdżą. W dekanacie raciborskim, mimo że jest najbogatszym dekanatem w diecezji opolskiej, ani jeden ksiądz nie ma mercedesa. Takie bzdury piszą, a ludzie w to wierzą.
Prelekcja nie spotkała się z dużym zainteresowaniem mieszkańców Raciborza - przybyło na nią około dziesięciu osób.
Ludzie:
Józef Sadowski
Prezes Stowarzyszenia "Dobro Ojczyzny".
Komentarze
35 komentarzy
cd3.
Mogłem się przecież urodzić buddystą, nigdy o chrześcijaństwie nie słyszeć i mieć światopogląd przepełniony filozofią buddyjską - który byłby wtedy obiektywnie lepszy chrześcijański, czy buddyjski? Kto do którego nieba by się dostał? Wszakże na świecie wyznaje się religię, która dominuje w danym państwie, a ich jest bardzo wiele, dla każdego ich religia jest jedyną prawdziwą. Dla katolików katolicka też. Ale, czy obiektywnie te wszystkie religie są prawdziwe, bazują na prawdzie?
Dlatego bezpieczniej jest mi pozostać agnostykiem z głową otwartą na świat. Nie wiem przecież, czy poza systemem nieskończonej ilości wszechświatów i pewnie tylu samo wymiarów jest miejsce dla jakiegoś Boga, którego poziomu skomplikowania nie możemy sobie nawet wyobrazić. Ale w tym wszechświecie jako człowiek nie potrzebuję takiej wiedzy, nigdy też nie dostanę na to pytanie żadnej odpowiedzi. Mogę tylko wierzyć, ale po co? Byłaby to dla mnie tylko ułuda, która bladłaby kiedy racjonalny umysł tłumaczyłby dane zjawiska, w które niektóre osoby wplatają Boga.
Pozdrawiam
cd2.
Wcale nie jest powiedziane, że wszechświat, który na bazie swoich praw nas stworzył umożliwi nam jakieś życie kiedy już umrzemy. Osobiście uważam, że czysty materializm upadnie, bo rozwój będzie wymagał tego żebyśmy przeskoczyli kiedyś tę barierę i być może okaże się, że świadomość jest czymś bliżej tego co postuluje Roger Penrose - ale ewentualną szansę na życie po śmierci da nam technika i skopiowanie świadomości do jakiegoś komputera, chociażby takiego, który symulowałby wszechświat - ale to moja ułuda, założenie, dzisiaj fantastyka, a kto wie, jeśli rozwój jest wykładniczy to kiedyś będzie to rzeczywistość. W każdym razie dla mnie wierzenie w jakiś świat duchowy, Boga, tego samego, który niby stworzył wszechświat i który jeszcze ingerował czego wynikiem są religie, które znamy jest niewiarygodny. Tutaj mógłbym podać szereg argumentów za tym, co jest nie tak, że teologia to pokrętny, nielogiczny twór, że religie poza tym, że np chrześcijaństwo przyczyniało się do kształcenia jako instytucja to tak naprawdę ma wiele "grzechów" na sumieniu, co niemożliwe byłoby gdyby tak chciał Bóg etc... - czasami człowiek pozbywa się złudzeń i zamiast wierzyć w coś, po prostu przestaje, bo nie jest to mu do niczego potrzebne. Wszakże dziwny byłby to Bóg, który oceniałby nas tylko za wiarę, a nie za to jak żyjemy - zakład Pascala jest cyniczny.
cd1.
Wzory matematyczne są nam dane przez wszechświat lub jak kto woli przez Boga Spinozy (Einstein był panteistą) abyśmy mogli ten wszechświat poznawać obiektywnym narzędziem. To zarazem niezwykłe, że kiedy nocą patrzymy w gwiazdy to tak naprawdę wszechświat patrzy nocą sam na siebie, bo wytworzył świadomość samego siebie, coś dzięki czemu mógł siebie zobaczyć. Podsumowując cały problem sprowadza się do światopoglądu, który jest wyznacznikiem naszego postępowania. Może być on dążyć do poznania prawdy w świecie materialnym (bo ewentualny inny nie jest dostępny ludzkiemu poznaniu), religijny, którego ideą naczelną jest Bóg lub hedonistyczny. Nie chcę pisać, że ludzie o światopoglądzie religijnym nie są w jakiś sposób dociekliwi, ale idea Boga zastępuje im ideę nauki, nawet tej bardzo powierzchownej, a to oznacza, że często pewne rzeczy przyjmują jako dogmaty, czego osoba o światopoglądzie naukowym zrobić nie potrafi - nawet na siłę starają się swoje myślenie podporządkować idei Boga - osoby, które wyznają światopogląd naukowy też podporządkowują myślenie swojej idei, ale mają oni obiektywne narzędzia i dowody. Dla człowieka o światopoglądzie naukowym (co nie oznacza, że taka osoba ma doktorat z matematyki i codziennie robi multum badań) Boga w tym wszechświecie nie ma i próżno go szukać. Zakładanie, że jest jakiś świat duchowy na bazie dualizmu (pytanie, czy dualizm to jakieś słuszne założenie, bo to temat także dyskusyjny) moim zdaniem jest ułudą. Ciągle mało wiemy o świadomości, ale wiemy chociażby, że istnieje w mózgu i jest biologiczną własnością mózgu człowieka. Owszem swego czasu Roger Penrose stwierdził, że w mózgu, dokładniej w mikrotubulach, mogą zachodzić procesy kwantowe, dzięki czemu nasza świadomość jest niealgorytmiczna, ale to dalej nie daje nam furtki, która umożliwiałaby istnienie świadomości po śmierci.
Panie Sadowski, nie wiem, czy istnieje świat niewidzialny poza tym naszym - to tylko przypuszczenie, no chyba, że założymy naukowe istnienie multiuniversum (wiele wymiarów: teoria strun, jej odmiany m-strun etc), co niestety wcale nie pozwala na stwierdzenie, że jakaś świadomość człowieka może przetrwać śmierć i jakimś cudem się tam dostać. Ocieplenie klimatu to (nie wiem pod jakim kątem teraz to Pan ujmuje) przykład jakiejś patologii w nauce, kiedy jakaś opinia została przeforsowana i do niej dostosowała się polityka - to nie znaczy, że cała nauka jest zła. Do tej pory nie wymyślono nic lepszego do poznawania rzeczywistości. Co do astrofizyków: Oni generalnie tłumaczą powstanie wszechświata nie odwołując się do żadnego Boga. Co prawda temat jest niezwykle śliski, bo jest wiele teorii, ale jakieś elementy wspólne są np model inflacji kosmologicznej Hawkinga, w którym np. pytanie co było przyczyną wielkiego wybuchu jest bez sensu, ponieważ relacja przyczyna-skutek istnieje tylko w czasie, a skoro czasu nie było to nie było przyczyny - lecz to nie oznacza, że "przyczyną" był Bóg, działały tutaj niuanse mechaniki kwantowej, a samą pra przyczyną mogło być zderzenie dwóch innych wszechświatów w wielowymiarowej rzeczywistości, w wyniku której powstał nasz wszechświat. Dla mnie Bóg, który w jakiś sposób musi się wysilać żeby stwarzać wszechświat na zasadzie woli, decyzji byłby zbyt prymitywny w obliczu istnienia nieskończonej ilości wszechświatów w wielowymiarowej rzeczywistości. Chyba nie muszę mówić jak bardzo prymitywny byłby to Bóg, gdyby ingerował w raz stworzony system tak jak to jest opisane w większości religii.
Ze względu na tak liczne komentarze uzasadnione bądź nie, chciałbym się odnieść tylko do niektórych. Głównym moim adwersarzem okazuje się być P. Darek. Pytanie, czy jest Bóg, czy go nie ma, nie nadaje się na te łamy. Argumentacje z obu stron są dość powszechnie znane. Nie rozumiem tylko podziału p. Darka, albo nauka albo wiara. A może jest tak, że nauka i wiara się uzupełniają (por. encyklikę "Fides et ratio"). Sam wielki naukowiec racjonalista Kartezjusz twierdził, że do Boga dochodzi się rozumem, natomiast Pascal, że sercem. Pańska argumentacja jest czysto marksistowska, materialistyczna, czyli widzi Pan świat jednym okiem, tym lewym. A światów jest dwa, widzialny i niewidzialny (visibilium et invisibilium). To że Marks (prawdziwe nazwisko: Kiessel Mordechaj) tak myślał jest zrozumiałe, bo jak ma myśleć żydowski rabin, zresztą to jego sprawa, ale ja nie muszę tak myśleć. A co do wartości samej nauki, to warto przytoczyć ostatnie wybitne osiągnięcia "wykształciuchów" - ocieplenie klimatu. Podobnie, jeżeli zapytamy astrofizyków mówiących w większości o tym, że bez Boga nie można wytłumaczyć kosmosu. Albo matematyków, którzy w odpowiedzi na zasadę ciągłej zmienności ewolucjonistów twierdzą, że wzory matematyczne są stałe, niezmienne, dane raz na zawsze. Ciekawe, kto je dał i skąd się wzięły? Może na koniec taki prosty kawał da Panu coś do myślenia. Dwóch lekarzy jeden ateista, a drugi wierzący mają odmienne zdanie co do istnienia Boga. Chirurg od trepanacji czaszki twierdzi, że mózg to materia. Po operacji, zapytany przez swojego adwersarza o przebieg operacji i mózg chorego, odpowiada z wielkim przekonaniem, że widział mózg i że jest to tylko kawał żywej substancji, a więc materii, w której zachodzą tylko procesy chemiczne. Nie był jednak w stanie dać odpowiedzi na pytanie, czy widział w trakcie operacji myśli tego człowieka.
Do czaęści piszących mam apel aby porównali remont klaswztoru w Rudach z remontem zamku Piastowskiego w Raciborzu.Ten pierwszy organizowali księża z Rud i Gliwic,ten drugi starostwo powiatowe w Raciborzu.Nie tylko fachowcy zobaczą istotną różnicę na korzyść tych pierwszych.Rola kościoła m.inn. w takich sprawach jest nieoceniona dla naszej kultury.
Do tych co piszą różnie:
W biblii jest napisane „nie bieżcie trzosu” … - i jak to jest dzisiaj ???
Wyjaśniono tez tam ideę diakonatu ….- i jak to dzisiaj wygląda?
A prob. Dębicki byłby „większy” gdyby choć połową postawy reprezentował jednego z poprzedników tj. śp. Ks. Adama Krawca i wtedy byłby „kimś”-autorytetem a nie traktował powołania jak zawód ( zresztą jak większość kleru) Do wiary nic nie mam , jestem wierzący ale kler !!! Postawa wołająca o pomstę do nieba. A jak mowa o wierze: „szukajcie tego co w górze a nie tego co na ziemi” za biblią powtarzając, więc „szanowni’ DUCHOWNI dajcie przykład posługi człowiekowi i pokory i ubóstwa – wzorem nauki którą macie głosić !!!!
Do tych co piszą różnie:
W biblii jest napisane „nie bieżcie trzosu” … - i jak to jest dzisiaj ???
Wyjaśniono tez tam ideę diakonatu ….- i jak to dzisiaj wygląda?
A prob. Dębicki byłby „większy” gdyby choć połową postawy reprezentował jednego z poprzedników tj. śp. Ks. Adama Krawca i wtedy byłby „kimś”-autorytetem a nie traktował powołania jak zawód ( zresztą jak większość kleru) Do wiary nic nie mam , jestem wierzący ale kler !!! Postawa wołająca o pomstę do nieba. A jak mowa o wierze: „szukajcie tego co w górze a nie tego co na ziemi” za biblią powtarzając, więc „szanowni’ DUCHOWNI dajcie przykład posługi człowiekowi i pokory i ubóstwa – wzorem nauki którą macie głosić !!!!