Poniedziałek, 25 listopada 2024

imieniny: Erazma, Katarzyny, Beaty

RSS

Cud w kopalni Rydułtowy. Poszukiwany 32-letni górnik żyje. Śmigłowiec LPR wylądował na miejscu [ZDJĘCIA, WIDEO]

13.07.2024 14:12 | 21 komentarzy | sqx, ska, FK

Poszukiwany górnik żyje. Takie informacje dotarły do nas w sobotę (13.07.) tuż przed 14:00. Pracownik kopalni w Rydułtowach był poszukiwany od czwartku (11.07.), kiedy doszło do wstrząsu. Pod ziemią spędził ponad 50 godzin.

Cud w kopalni Rydułtowy. Poszukiwany 32-letni górnik żyje. Śmigłowiec LPR wylądował na miejscu [ZDJĘCIA, WIDEO]
Wyższy Urząd Górniczy potwierdził wiadomość, że górnik żyje i jest przytomny.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Poszukiwany górnik żyje

54 godziny po katastrofie w kopalni Rydułtowy pojawiła się wiadomość, że ratownicy dotarli do górnika, który pracował w zagrożonym rejonie, kiedy doszło do wstrząsu, a w wyniku niego, do tąpnięcia.

Dyspozytor Wyższego Urządu Górniczego potwierdził wiadomość, którą otrzymał z kopalni, że górnik żyje i jest przytomny. W tej chwili 32-letni górnik jest transportowany na powierzchnię.

O 15:04 rzecznik Wojewody Śląskiego Alicja Waliszewska przekazała, że "górnik żyje, czeka na niego śmigłowiec LPR-u". 32-latek jest sztygarem oddziału elektrycznego, na kopalni pracuje od siedmiu lat.

Na miejscu są wszystkie służby, strażacy zabezpieczają lądowisko dla śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, który wylądował krótko po 14:00 i którym poszkodowany zostanie przetransportowany do szpitala.

Dobra wieść rozeszła się lotem błyskawicy. Przy kopalni Rydułtowy gromadzą się górnicy i mieszkańcy, nie kryją radości, przytulają się. Górnicy mówią: "to cud". Przyznają, że nie pamiętają takiej akcji, wyrażają wdzięczność dla ratowników.

Tym samym nie potwierdziła się wiadomość o śmierci drugiego górnika, którą - w oparciu o nasze nieoficjalne źródła w kopalni - podaliśmy w jednej z informacji. Bardzo przepraszamy za tę pochopną informację, ale przede wszystkim cieszymy się, że w tym przypadku okazała się ona nieprawdziwa.

Silny wstrząs na poziomie 1200 m

To była trudna i niebezpieczna akcja. Rozpoczęła się tuż po tym, jak w czwartek (11.07.) o 8:16 doszło do wstrząsu i tąpnięcia na poziomie 1200 metrów. W zagrożonym rejonie pracowało wówczas 78 górników, większość z nich się ewakuowała, 17 osób trafiło do szpitali, dziś hospitalizowanych jest jeszcze czterech z nich. Jeden ranny został przetransportowany do szpitala w Ochojcu śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, jego stan jest stabilny.

Niestety, tego samego dnia znaleziono ciało 41-letniego sztygara, który zginął w wyniku zdarzenia. Więcej: Tragedia w kopalni Rydułtowy. Na powierzchnię wydobyto ciało górnika

Akcja ratunkowa była kontynuowana, pod ziemią został jeden górnik. Został odnaleziony po 50 godzinach intensywnych działań, w sobotę. Żyje i jest świadomy.

Konferencja prasowa (15:30) - relacja:

Prezes Polskiej Grupy Górniczej, Leszek Pietraszek:

Przed godziną 14:00 ratownicy dotarli do ostatniego z górników, którzy znajdowali się pod ziemią. Górnik ten, nasz współpracownik, nasz górnik, jest w tym momencie przygotowywany do transportu na powierzchnię. Został odnaleziony przez ratowników w stanie komunikatywnym. Został opatrzony przez lekarza i dalsze badania i dalsze czynności będą miały miejsce po tym, jak zostanie wytransportowany na miejsce, na powierzchnię.

Chciałbym w tym momencie, czyniąc takie małe podsumowanie, wyrazić jeszcze raz szczególny żal i szczególne współczucie dla rodziny tego z naszych górników, którzy niestety zginął w tym zdarzeniu, w tej katastrofie. Chciałbym powiedzieć, wyrażając te kondolencje, że na pewno zadbamy o bliskich, zadbamy o rodzinę i spróbujemy jakoś w tym trudnym momencie jej pomóc.

Podsumowując, w tym momencie mamy w szpitalach jeszcze czterech górników. Ten, który był w najgorszym stanie i został przetransportowany do szpitala w Ochojcu, jest w stanie niezagrażającym życiu. Ale ciągle jest poddany troskliwej opiece lekarskiej. I ostatnia rzecz. Chciałabym w tym momencie i w tym miejscu podziękować przede wszystkim ratownikom, wszystkim służbom ratowniczym, tym spośród nas, którzy kierują tą akcją ratowniczą, bo ona się jeszcze toczy. Naukowcom, którzy nas tutaj bardzo wspierali w ciągu tych godzin, które są za nami i wszystkim innym - administracji i wszystkim, dzięki którym mogliśmy skutecznie tą akcję prowadzić.

Prezes Zarządu Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego, Mirosław Bagiński:

Działania ratownicze były prowadzone z wykorzystaniem wszelkich możliwych dostępnych technik i taktyk ratowniczych. Na chwilę obecną w działaniach ratowniczych uczestniczyły 84 zastępy ratowników górniczych, w tym 10 zastępów zawodowych z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego. Dołączam się do kondolencji dla rodziny i bliskich pracownika kopalni, którego nie udało się uratować. Natomiast również chciałbym podziękować wszystkim ratownikom górniczym, ale również wszystkim służbom ratowniczym, które pomagały nam w prowadzeniu tych działań ratowniczych.

Poszkodowanego znaleziono w chodniku szóstym, niedaleko od tzw. zetki, niedaleko telefonu, z którego prowadzona była rozmowa w chwili zdarzenia. Nie wiadomo w tej chwili, czy on był jakoś osłonięty, o tym będziemy wiedzieć więcej od ratowników, którzy w tej chwili go transportują, jest przytomny.

Dyrektor z Polskiej Grupy Górniczej, Marek Skuza:

Należy domniemywać, że górnik po zdarzeniu się wycofywał, ale widocznie ze względu na urazy, których doznał, zaprzestał tego wycofywania. W tej przestrzeni, gdzie go poszukiwaliśmy, nie wiedzieliśmy, w którą stronę mógł się przemieścić, ale wiedzieliśmy, że cały czas była tam atmosfera zdatna do oddychania, była odpowiednia ilość tlenu. Według tego, co przekazały nam służby ratownicze, miał trudności z oddychaniem, jeżeli próbowano go podłożyć, natomiast najlepiej funkcjonował w pozycji siedzącej. Został tam zbadany przez lekarza, który zaaplikował te leki, które uważał zastosowne, żeby go przygotować do tego transportu.

My przyjęliśmy dwutorową drogę dojścia do tego rejonu. Zwiększaliśmy przepływ powietrza dla całego rejonu. Mogliśmy o tyle obniżyć stężenie metanu, że mogliśmy bezpiecznie od drugiej strony wejść, a z drugiej strony trzeba było pokonać drogę ponad dwóch kilometrów. Nie mieliśmy żadnego kontaktu, mieliśmy przypuszczenia, gdzie szukamy poszkodowanego. Natomiast kontakt dopiero został nawiązany, jak oni do niego doszli. Nie mieliśmy żadnych sygnałów, jak to do tej pory w historii było, że ktoś uderzał po rurociągu, takiego kontaktu nie mieliśmy. Nie mieliśmy żadnej pewności w jakim stanie jest pracownik.

Dyrektor biura produkcji PGG, Damian Borgieł:

Cieszę się, że te słowa, które powiedziałem, że idziemy po żywego, były prorocze. Wierzymy w to, że zawsze, cały czas do końca jest nadzieja. Jeszcze raz z tego miejsca pozwolę sobie podziękować wszystkim tym, którzy byli zaangażowani w akcję. Kierownictwu, które naprawdę zadziałało bardzo dobrze, bardzo prowadziło tą akcję. Zastępom ratowniczym: Ruch Rydułtowy, Ruch Jankowice, Ruch Marcel, Ruch Chwałowice. Bliski mojemu sercu Wujek, Mysłowice-Wesoła, Zofiówka, Knurów Szczygłowice, Budryk, Halemba, Bielszowice.