środa, 25 grudnia 2024

imieniny: Anastazji, Piotra, Eugenii

RSS

Rozprawa ws. gangu. Oskarżony: Mówiliśmy o Dawidzie K. "jastrzębski Pablo Escobar". Sami nie braliśmy tego świństwa [ZDJĘCIA]

17.07.2023 15:34 | 3 komentarze | sqx

"Obstawiali bramki w lokalach, brali udział w ustawkach. Dawid K. stworzył swoją siatkę, struktury, wprowadzał głównie alfę, bo była najbardziej opłacalna. Nasza współpraca zakończyła się w 2021 roku, do dziś mam u niego 43 tysiące długu" - wyjaśnia kolejny z oskarżonych w sprawie grupy przestępczej z Jastrzębia-Zdroju, który podjął współpracę z organami ścigania.

Rozprawa ws. gangu. Oskarżony: Mówiliśmy o Dawidzie K. "jastrzębski Pablo Escobar". Sami nie braliśmy tego świństwa [ZDJĘCIA]
Kamil W. składał wyjaśnienia przez większą część poniedziałkowej rozprawy. Twierdzi, że nikt nikogo nie zmuszał do sprzedawania narkotyków i gdyby chciał pewnie mógłby z tego zrezygnować. Wyjaśniał, że członkowie grupy starali się nie podkradać sobie klientów, jednak zdarzało się, że konkurowali między sobą ceną. To za ile mają sprzedawać, nie było przez nikogo narzucone.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

W poniedziałek (17.07.) w Sądzie Okręgowym w Rybniku odbyła się trzecia rozprawa w sprawie gangu z Jastrzębia-Zdroju, która działał od 2017 do 2022 roku. Na ławie oskarżonych zasiada 25 osób. Prokuratura zarzuca im udział w zorganizowanej grupie przestępczej, udział we wprowadzaniu do obrotu znacznych ilości narkotyków i dopalaczy, zarzut dużego przemytu międzynarodowego i szereg innych, dotyczących m.in. wymuszeń należności za rozliczenia narkotykowe.

Większość oskarżonych nie przyznaje się do zarzutów

Kolejno wzywani przez sąd oskarżeni, m.in. Dawid K. wskazywany jako kierownik grupy, Piotr B., Artur K., Piotr C., w większości nie przyznawali się do zarzucanych im czynów, bądź przyznawali częściowo - m.in. do posiadania drobnych ilości substancji odurzających czy prowadzenia samochodu mimo utraconych uprawnień. Część z nich zapowiada, że wyjaśnienia będzie składać dopiero po przesłuchaniu wszystkich świadków.

Doprowadzony przez CBŚP

Z niedużym opóźnieniem na sali pojawił się doprowadzony przez funkcjonariuszy CBŚP Kamil W., który zdecydował się na współpracę z organami ścigania. Przyznał się do zarzucanych mu czynów, zgodził się składać wyjaśnienia. Materiał był bardzo obszerny, został odczytany przez sąd. Oskarżony podtrzymał wszystko to, co powiedział wcześniej, jako pierwszy zgodził się również, by odpowiadać na pytania innych obrońców [swojego obrońcy nie ma, przyp. red.].

27-latek obracał dopalaczami i narkotykami. Twierdzi, że oskarżeni byli grupą blisko współpracujących ze sobą osób, a organizacja miała określoną strukturę, która wykształciła się "naturalnie", nic nie wie o tym, by miały odbywać się spotkania, na których ustalano hierarchię czy wybierano przywódcę, zresztą dołączył do niej, kiedy już istniała. Jednak nie czuł, że należy do grupy przestępczej, po prostu - jak wyjaśniał, sprzedawał narkotyki. Towar do obrotu dostarczał Dawid K., który sprowadzał go ze Słowacji i Holandii i płacił za niego bitcoinami.

Początkowo były to mniejsze ilości, które były zamawiane do paczkomatów, później większe, warte ok. 100-200 tysięcy złotych przesyłane w kartonach i beczkach. Oskarżony Kamil W. kupował bezpośrednio od Dawida K., na kredyt. Zaczął handlować w 2018 roku, początkowo marihuaną, później alfą, z której transakcje były bardziej opłacalne.

- Alfa weszła na nasz rynek około 2019-2020 roku, to syntetyczny narkotyk, który silnie uzależnia. Osoby, które były na głodzie, mogły dać naprawdę duże pieniądze, żeby go dostać.

W sumie kupował od trzech osób, by zachować "płynność sprzedaży", sprzedawał w Rydułtowach, Radlinie, Bielsku-Białej, Pawłowicach, Żorach. Sam alfy nie brał, jak stwierdził "mieliśmy taką zasadę w części grupy, że nikt tego świństwa sam nie może brać". Wskazał, iż Dawid K. był pierwszą osobą, w której ręce docierał towar, później był rozdysponywany pomiędzy członków grupy, ci zaś sprzedawali go swoim klientom. Jak stwiedził, razem z B. mówili o Dawidzie K. "jastrzębski Pablo Escobar".

Grupa obstawiała bramki w różych lokalach na terenie Jastrzębia-Zdroju, nie wie czy właściciele wiedzieli, ale "pewnie tak, bo ochrona była potrzebna". Brali również udział w ustawkach z pseudokibicami innych drużyn.

"W 2021 roku zrobiła się chryja"

Kamil W. popadł w konflikt z członkami grupy po tym, jak nie miał z czego zapłacić za towar. Przyznał, że do dziś jest winien Dawidowi K. 43 tysiące złotych. Dług powstał po tym, jak sam zaczął dawać na kredyt, a ludzie nie płacili. Część pieniędzy wydał na życie, zaś pewna ilość towaru, 4 kg, została przejęta przez policję.

- Zrobiła się chryja, zostałem potraktowany jak frajer. Inni też mieli długi, po 16 tysięcy, po 4 tysiące. Początkowo Dawid K. wyraził zrozumienie, jeśli chodzi o powody powstania mojego długu, jednak z czasem, kiedy coraz więcej osób przestawało mu płacić, był coraz bardziej zły. Miały pojawić się hasełka o mnie "Czas pokaże kto jest kim. K. do wora". Chcieli się ze mną bić, przerwali mój koncert, uciekłem, bo bałem się, że mnie pobiją.

Wiosną 2021 roku został wyrzucony z grupy, od tego czasu nie zajmuje się sprzedażą narkotyków i dopalaczy. Na murach w Jastrzębiu-Zdoju mają pojawiać się napisy skierowane do niego.

Zapytany przez prokuratora odpowiedział, że obawiał się, iż sprawa zostanie ujawniona, że dojdzie do przecieku. Czuł, że może być obserwowany przez CBŚP. Kiedy podzielił się tymi przemyśleniami z Piotrem B., miał usłyszeć, że musieliby być "grubymi rybami", by miały się nimi interesować służby.

***

Czytaj w sprawie: