Szczęście rodzi się z nowym życiem. Reportaż z raciborskiej porodówki
Nowiny dyżurowały na raciborskiej porodówce i towarzyszyły w przyjściu na świat Martynki. Na Gamowskiej dziecko może narodzić się w wannie, pod niebem pełnym gwiazd. – Nie spodziewałam się, że w tym szpitalu jest tak wysoki poziom usług – przyznaje pani Katarzyna z Krzanowic, która urodziła pierwszego syna – Wiktora. Rozpłakała się ze szczęścia.
Wszystkie jesteśmy bohaterkami
Pani Katarzyna przyjeżdża do szpitala w Raciborzu z Krzanowic. Podczas porodu towarzyszy jej szwagierka, a gdy na świecie pojawia się jej pierwszy syn Wiktor, płacze ze szczęścia. – Czuję ogromny szacunek do pracujących tu ludzi. Są cierpliwi i uprzejmi. Cały czas mogłam liczyć na ich pomoc i wsparcie, zwłaszcza w chwilach, gdy czułam, że już nie daję rady. Nie spodziewałam się, że w tym szpitalu jest taki wysoki poziom usług. Korzystałam z wanny i urodziłam zdrowego syna, który ważył 3450 gramów i miał 56 cm długości – mówi z dumą i pokazuje nam swoją pociechę.
Dla pani Kariny to już trzeci poród, ale pierwszy raz ma możliwość skorzystania z aromaterapii. Czy jest łatwiej? Każdy przebiega inaczej i odbywa się w innych warunkach, więc trudno o porównania. Swoje pierwsze dziecko rodzi 15 lat temu w Belfascie. Drugie przychodzi na świat w Raciborzu, bo 6 lat temu rodzina wraca z Irlandii i na nowy dom wybiera Nędzę. Najmłodszy Kubuś rodzi się 20 lutego przez cesarskie cięcie a jego pierwsze wymiary to 56 cm i 3950 g. W domu czeka na niego rodzeństwo: Lena i Fabian.
Leżąca na łóżku obok pani Alicja jest tak zmęczona porodem, że z trudem odpowiada na nasze pytania. Nie ma siły, żeby wstać do swojej córeczki Łucji, więc biorę na ręce kruszynkę, która waży 2980 g i ma 54 cm długości i kładę ją w ramiona mamy. Po chwili obie jastrzębianki zasypiają.
Pani Patrycja ma spore doświadczenie, bo rodzi po raz czwarty i w końcu ma upragnioną córeczkę. Jej dwaj synowie przyszchodzą na świat w szpitalu w Wodzisławiu Śląskim, a jeden w Rybniku. Szczególnie w porównaniu z Rybnikiem raciborska porodówka wypada dużo lepiej. – Tam nie było żadnej współpracy. Usłyszałam od położnych, że one dłużej pracują niż ja mam lat. Tu mogłam skorzystać z gazu rozweselającego i spotkałam panie bardzo pomocne i dobrze prowadzące poród – podsumowuje mieszkanka Syrynii.
W sali do porodów Sara Nowak i Piotr Ziobro oczekują na przyjście na świat córeczki Martynki. To trzeci poród pani Sary, ale pierwszy, w którym uczestniczy pan Piotr. W domu na nowego członka rodziny czekają starsi bracia: 8-letni Wojtek i 4-letni Bartek, który do tej pory był pępkiem świata, a teraz będzie musiał ustąpić pierwszeństwa młodszej siostrze. Pani Sara ze względów medycznych nie może korzystać z wanny, więc kolejne skurcze spędza siedząc na piłce położniczej, która zwłaszcza w pierwszej fazie porodu przynosi ulgę napiętym mięśniom. Aplikacja w telefonie pomaga doświadczonej mamie w zaznaczaniu częstotliwości skurczów. Dzielny tata towarzyszy swej partnerce aż do szczęśliwego rozwiązania i z dumą przecina pępowinę. 21 lutego o 13.05 rodzi się Martynka, która waży 3440 g i mierzy 53 cm. Jest 83. dzieckiem, które przychodzi w tym roku na świat w raciborskim szpitalu. Gdy pytam jej rodziców, jakie mają wobec córki plany, odpowiadają zgodnie, że najważniejsze jest to, żeby była szczęśliwa.
Dla oddziałowej Ani Kretek szczęście zaczyna się tam, gdzie rodzi się nowe życie. – Marzy mi się taki oddział, na którym wszystkie przyszłe mamy chciałyby rodzić, a do tego potrzebny byłby remont, dzięki któremu przy każdej sali powstałby węzeł sanitarny. Chciałabym, żeby w Polsce w placówkach finansowanych przez NFZ była możliwość, by każda pacjentka mogła sobie wybrać swoją położną, która towarzyszyłaby jej w ciąży i porodzie – mówi pani Ania i dodaje, że najważniejsza w tym wszystkim jest zadowolona pacjentka, która do nich wraca i poleca raciborski oddział koleżankom.