Piątek, 1 listopada 2024

imieniny: Seweryna, Wiktoryny, Warcisława

RSS

Ratownik górniczy: "Białe Anioły z Pniówka" to najwięksi bohaterowie, jakich znam [ZDJĘCIA]

04.12.2022 19:35 | 3 komentarze | sqx

- Biorąc pod uwagę do czego zostało powołane, nie sposób nie przyznać, że ratownictwo górnicze jest piękne - mówi Piotr Bulenda, ratownik zawodowy Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego S.A. w Bytomiu aktualnie pełniący obowiązki kierownika pogotowia w Okręgowej Stacji Ratownictwa Górniczego w Wodzisławiu Śląskim. To trudny zawód - wymagający specjalistycznego przygotowania, wysokiej sprawności fizycznej i dużej odporności psychicznej. W Polsce służbę pełni ok. 4500 ratowników górniczych. Z jakimi wyzwaniami muszą się mierzyć i jak się do tego przygotowują? Jakie zmiany zachodzą w ratownictwie i jak ono jest zorganizowane?

Ratownik górniczy: "Białe Anioły z Pniówka" to najwięksi bohaterowie, jakich znam [ZDJĘCIA]
Piotr Bulenda zapewnia, iż polskie ratownictwo górnicze stoi na bardzo wysokim poziomie. Ratownicy cyklicznie wyjeżdżają m.in. do kolegów po fachu poza granice kraju, gdzie wspólnie odbywają ćwiczenia.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Najwięksi bohaterowie

- "Białe Anioły" - tak o nich mówią na Pniówku, to najwięksi bohaterowie jakich znam - mówi na wstępie Piotr Bulenda. Spotykamy się przy okazji Barbórki, by opowiedzieć o codzienności służby w ratownictwie górniczym. Mój rozmówca przyznaje jednak, że w tym roku, to wyjątkowe święto jest zupełnie inne.

W kwietniu w wyniku wybuchów metanu w kopalni Pniówek zginęło dziewięciu pracowników, kolejnych siedmiu uznano za zaginionych - pięciu z nich tworzyło zastęp ratowników.

- Dopełniając słowa ślubowania ratowniczego, oddali życie niosąc pomoc zagrożonym górnikom. To osoby, które świetnie znamy - u nas w Okręgowej Stacji wchodzili w szeregi ratownicze, tu się szkolili, tu przechodzili ćwiczenia, tu dyżurowali, są dla nas bardzo ważni - podkreśla kierownik pogotowia ratowniczego w OSRG w Wodzisławiu.

Przypomina również o tych ratownikach, którzy poświęcili swoje zdrowie.

– Tegoroczne akcje na KWK Pniówek, Ruch Zofiówka i wielu innych, a mieliśmy ich w tym roku wyjątkowo dużo, dały nam wielu cichych bohaterów - zaznacza Piotr Bulenda. - Jestem dumny z tego gdzie i z kim pracuję. Dajecie z siebie naprawdę wszystko… W Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego S.A. w Bytomiu i w naszej stacji okręgowej znajdują się specjalne miejsca, w których upamiętnia się ratowniczych bohaterów. To również miejsce, w którym przysięgi składają adepci. My nie zapomnimy…

115 lat polskiego zorganizowanego ratownictwa górniczego

W tym roku odbyły się obchody jubileuszu. Z tej okazji w CSRG S.A. w Bytomiu zorganizowano dni otwarte. Każdy zainteresowany mógł zobaczyć, jakim sprzętem i technikami posługiwano się w przeszłości i jak wiele się zmieniło. Piotr Bulenda przypomina, iż pierwsze wzmianki o zorganizowanych grupach ratowników pochodzą już z XIX wieku. Powstawały z inicjatywy górników i nie były w żaden sposób uregulowane.

- Decyzję o utworzeniu ośrodka nadzorującego działania wszystkich służb ratowniczych na Górnym Śląsku podjęto jednak dopiero po tragicznych wydarzeniach we francuskiej kopalni Courrières w 1906 roku, gdzie w wyniku wybuchu pyłu węglowego zginęło 1099 osób, w tym wiele kobiet i dzieci. 22 września 1906 roku, podczas obrad zarządu VI sekcji Brackiego Stowarzyszenia Zawodowego podjęto decyzję o budowie Górnośląskiej Głównej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu - przekazuje ratownik.

Pod koniec lat 50. przemianowano ją na Centralną Stację Ratownictwa Górniczego i tak zostało do dziś. Podlegają jej trzy ośrodki okręgowe - w Wodzisławiu, Jaworznie i Bytomiu. W każdym dyżur prowadzą pogotowia złożone z dwóch zastępów, nieustannie czujne i gotowe do działań.

Pogotowie dyżurujące w OSRG w Wodzisławiu Śląskim

Pogotowie dyżurujące w OSRG w Wodzisławiu Śląskim

Prowadzone są tam również szkolenia, ćwiczenia, serwisuje się sprzęty. Wodzisławska stacja ratownicza zabezpiecza 11 zakładów, tj. Ruch Rydułtowy, Ruch Marcel, Ruch Jankowice, Ruch Chwałowice, KWK Jastrzębie-Bzie, Ruch Borynia, Ruch Zofiówka, KWK Pniówek, KWK Budryk, Ruch Knurów i Szczygłowice.

Jak zostać ratownikiem górniczym?

Nie każdy może zostać ratownikiem górniczym. Trzeba czuć powołanie, to własna decyzja. Ponadto kierownicy kopalnianych stacji sprawdzają kandydatów, czy spełniają wymogi rozporządzenia, czy są solidni, jaką mają osobowość, jakie posiadają uprawnienia i doświadczenia. Następnie kandydata kieruje się do specjalistycznego ośrodka badań lekarskich w Bytomiu, gdzie poddany jest szeregom badań, obciąża się go na maszynach wydolnościowych, wprowadza do komór cieplnych i na koniec psychologowie i lekarze sprawdzają jego zdolność do służby.

Kolejnym wymogiem jest ukończenie kursu podstawowego dla kandydatów na ratowników górniczych, na którym przyszli ratownicy dostają ogrom wiedzy, ćwiczeń i doświadczeń. W wyrobiskach ćwiczebnych przechodzą treningi ze sprzętem, gdzie symulowane są warunki w jakich ratownikom może przyjść pracować. To jedna z najważniejszych form przygotowania - wyjaśnia Piotr Bulenda. Kurs taki kończy się egzaminem i złożeniem ratowniczego ślubowania, które brzmi:

ŚLUBOWANIE RATOWNICZE

"NALEŻĄC DO BRACI GÓRNICZEJ,
ZGŁASZAM SIĘ DOBROWOLNIE
DO SŁUŻBY W RATOWNICTWIE GÓRNICZYM.
OBOWIĄZKI I ZADANIA RATOWNIKA GÓRNICZEGO
ZOBOWIĄZUJĘ SIĘ WYPEŁNIAĆ SUMIENNIE.
PRZYRZEKAM, NIE SZCZĘDZĄC SIŁ I CHĘCI,
SŁUŻYĆ W KAŻDEJ POTRZEBIE ZAGROŻONYM
GÓRNIKOM I KOPALNIOM.
UROCZYŚCIE ŚLUBUJĘ I BĘDĘ DOSKONALIŁ
SWOJE UMIEJĘTNOŚCI I NIGDY NIE ZAWIODĘ
ZAUFANIA JAKIM BRAĆ GÓRNICZA
DARZY SŁUŻBĘ RATOWNICZĄ."

Dopiero po przejściu tej drogi kierownik ruchu zakładu górniczego powołuje daną osobę do drużyny ratowniczej. Nadal jednak obowiązkowy jest stały rozwój, nauka, kursy i ćwiczenia sprawdzające.

- Wszystko po to, żeby na wypadek akcji ratowniczej być jak najlepiej przygotowanym, bo w strefie zagrożenia jesteśmy skazani przede wszystkim na siebie. Ratownictwo to nie tylko solidarność, odwaga, honor, ale przede wszystkim rozsądek i duża pokora - wylicza kierownik wodzisławskiego pogotowia górniczego.

Czas się zatrzymał

Zapytany o doświadczenia, które szczególnie utkwiły w pamięci, Piotr Bulenda wymienia jego pierwszą akcję ratowniczą z udziałem osób poszkodowanych. W chodniku D-6 na kopalni Zofiówka doszło do wyrzutu metanu i skał do wyrobiska. Masa powyrzutowa węgla wypełniła wyrobisko na długości ok. 30 m, w której uwięzieni zostali trzej górnicy, a czujniki metanu odnotowały stężenia powyżej 60%.

- Za pomocą specjalistycznego urządzenia, tj. górniczego lokacyjnego odbiornika pomiarowego typu GLOP namierzałem poszkodowanych górników i wspólnie z ratownikami wyciągałem ich z zawaliska. Każda kolejna akcja, a trochę ich już było, daje nam poczucie pewności siebie, ale musimy zawsze działać ostrożnie i do każdej podchodzić indywidualnie - bo nie ma dwóch takich samych akcji – mówi Piotr Bulenda.

Przytacza również zdarzenie, w którym, razem z zastępem był w miejscu, kiedy właśnie doszło do wybuchu.

- Poturbowało nas, mieliśmy jednak wiele szczęścia, że do nas nie doszła fala ognia. Ciśnienie porozrzucało nas po wyrobisku, część zastępu była poszkodowana, musieliśmy wzajemnie udzielać sobie pomocy, wycofać się. Jeden z ratowników był w szpitalu, ale w sumie natura potraktowała nas w miarę łagodnie.

Zastęp ratowniczy w trakcie meldunku / Autor P. Szymański

Zastęp ratowniczy w trakcie meldunku / Autor P. Szymański

Piotr Bulenda zapewnia, iż polskie ratownictwo górnicze stoi na bardzo wysokim poziomie. Ratownicy m.in. cyklicznie wyjeżdżają do kolegów po fachu poza granice kraju, gdzie wspólnie odbywają ćwiczenia.

- Podpatrujemy to, co oni mają najlepszego a mogłoby zasilić nasze taktyki ratownicze oraz wozy bojowe. Efektem takiej międzynarodowej współpracy są udziały w akcjach międzynarodowych, tj. RPA czy też w akcji, w której osobiście brałem udział - czeskiej CSM w Stonawie, gdzie zginęło 13 górników (1 Czech i 12 Polaków).

Ciekawostką może być fakt, iż nie zawsze można wykorzystać wszystkie sprzęty, np. w akcjach, w których istnieje zagrożenie metanem. Wtedy wszystko musi być elektrostatyczne, przebadane, dopuszczone, by nie wytworzyć iskry. Każda akcja jest analizowana, oceniana, wyciągane są wnioski.

Zdarza się, że ratownicy działają wspólnie z innymi służbami, np. ze strażą pożarną. Tak było w przypadku hali Międzynarodowych Targów Katowickich, która się zawaliła. Ale są też akcje, kiedy to ratownicy zwracają się do strażaków i wsparcie.

Szczególnie mocno na naszym terenie współpracujemy ze strażą pożarną z Jastrzębia-Zdroju, w której funkcjonuje grupa ratowniczo-poszukiwawcza z psami, które pracowały z nam już parę razy. Były to np. działania na kopalni Rydułtowy, gdzie osobiście ściągałem te psy na dół, była również akcja w kopalni Silesia, gdzie górnik wpadł do podziemnego zbiornika węgla i w trakcie wyciągania te pieski nam pomagały - wyjaśnia ratownik.

Wspólnie z innymi służbami prowadzone są również ćwiczenia. To okazja do wymiany wiedzy, wypróbowania sprzętów, zbadania różnych metod działania.

- Treningi z GOPR-em, TOPR-em, grotołazami. Takimi technikami też się w naszych akcjach posługujemy. To ćwiczenia, które pozwalają nam przełamać różne nasze opory i działać skutecznie. Jest taka jaskinia szczelinowa, gdzie jest jeden taki bardzo ciasny przesmyk, bardzo istotne jest tam ułożenie dłoni - jedna ręka musi iść do przodu, druga musi się znaleźć z tyłu, głowa musi być ułożona bokiem i trzeba delikatnie się przesuwać. Ale nie wszyscy tam przechodzą i to też nam daje obraz, kogo możemy wpuścić w tego rodzaju akcje – dodaje Piotr Bulenda.

Krzyż maltański

Ratownicy pomagają na różne sposoby. Jak mówi Piotr Bulenda, są jedną wielką rodziną i każdy, kto znajdzie się w potrzebie, może liczyć na wsparcie pozostałych. Tak było w przypadku ratownika z byłej KSRG Krupiński, który potrzebował pilnej operacji ratującej mu życie. Z kolei w marcu w wodzisławskiej stacji ratownicy wygospodarowali ze swoich pomieszczeń mieszkanie, w którym schronienie znalazła rodzina z Ukrainy. Natalia, 68-letnia babcia opiekująca się dwoma wnukami (8-letnim Danielem i 12-letnim Szaszą) oraz Inga z 8-letnią córką Karinką, której Zarząd CSRG S.A. dał możliwość pracy. Chłopcy są tu pod opieką babci, ich tata walczy, a mama została w Kijowie.

Z okazji "Barbórki" w imieniu wszystkich ratowników górniczych składamy Wam wszystkim najserdeczniejsze życzenia, wszystkiego najlepszego w życiu zawodowym i prywatnym. Niech Święta Barbara nieustannie otacza Was siłą i wytrwałością.