Pewne zwycięstwo JW z Effectorem Kielce
Jastrzębski Węgiel wygrał sobotni mecz z drużyną Effectora Kielce. Jastrzębianie wykorzystali atut swojej hali i zgarnęli 3 punkty. MVP spotkania został Michał Masny.
Spotkanie rozpoczęło się od punktu gospodarzy. Jeszcze przed pierwszą przerwą techniczną kielczanie zdołali objąć prowadzenie. Z czasem pomarańczowi zaczęli odrabiać straty i jeszcze przed drugą przerwą wyszli na prowadzenie. Dobra dyspozycja Kubiaka i Łasko doprowadziła do setbola. Kielczanie najpierw się obronili, ale chwilę potem zakończyli serwis autem.
Podobnie jak w pierwszej odsłonie, początek drugiego seta lepiej rozpoczęli goście. Po pierwszej przerwie był już remis, ale chwilę później jastrzębianie nieco wysunęli się na prowadzenie. Na drugą przerwę techniczną pomarańczowi schodzili z trzypunktowym prowadzeniem, które ciągle się powiększało. Set zakończył się atakiem Van de Voorde (25:18).
W trzecim, i jak się okazało ostatnim secie, jastrzębianie od początku utrzymywali przewag (6:1). Zmiany w drużynie rywali nie przyniosły skutku i siatkarze Jastrzębskiego Węgla wciąż powiększali dystans punktowy (16:8). Zawodnicy Effectora Kielce nie mieli już jednak szans na odrobienie strat. Mecz zakończył atak Pajenka.
Jastrzębski Węgiel - Effector Kielce 3:0 (25:21, 25:18, 25:16)
Jastrzębski Węgiel: Łasko, Pajenk, Masny, Van de Voorde, Kubiak, Marechal, Wojtaszek (libero) oraz Jarmoc, Filippov.
Effector Kielce: Jungiewicz, Lipiński, Poglajen, Polański, Buchowski, Dryja, Sufa (libero) oraz Staszewski, Orczyk, Wolański, Kaczmarek (libero), Bieniek.
Komentarze
8 komentarzy
Zdzichu sprowadzi Mourinho i zdobędziemy MŚ!
ech, Bernardi odchodzi do Iranu... Głupi Grodecki zamiast w odpowiednim czasie przedłużyć kontrakt to czekał aż mu Bernardi zaproponuje pizzę za to, że może u nas pracować....
szczekają dzieciak z GKS, no bo co im zostało :D
Najlepiej szczekają pomarańczowe pieski,ale tylko na internecie.
czyzby juz szczekaly zazdrosne pieski z gksu?? :D
A kaj je Konstantinov??
Teraz wygrana z Resovią na wyjeździe i lecimy dalej!
A Abramov grał?