środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Plaża miejska potrzebuje gospodarza

07.03.2021 13:00 | 38 komentarzy | żet

Jesienią zeszłego roku plaża miejska w Raciborzu znalazła się pod wodą. Od tego czasu minęło kilka miesięcy. Kontenery, w których działała mała gastronomia, nadal są zawilgocone. Przylegający do nich taras jest powykrzywiany. Całość wygląda fatalnie. Aż trudno w to uwierzyć, zważywszy że od otwarcia plaży miejskiej w Raciborzu minęły niespełna cztery lata. O tym co trzeba zrobić, aby przywrócić to miejsce do pełnej użyteczności, rozmawiamy z wiceprezydentem Raciborza Dawidem Wacławczykiem.

Plaża miejska potrzebuje gospodarza
Wiceprezydentowi Dawidowi Wacławczykowi marzy się, aby nowy najemca organizował w tym miejscu ciekawe imprezy - spotkania z podróżnikami, koncerty, slajdowiska.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

– Czyli w przetargu oprócz ceny będzie dodatkowe kryterium – przedstawienia koncepcji funkcjonowania tego miejsca?

– Nie będzie to kryterium podlegające dodatkowej ocenie, bo trudno ocenić czy lepszy jest blues, muzyka elektroniczna czy jazz, ale podobnie jak ostatnio – będzie obowiązek zorganizowania określonej liczby wydarzeń kulturalnych.

– Poprzednim razem też tak było?

– Tak, było... Tym razem będziemy chcieli to troszeczkę uściślić, żeby te imprezy faktycznie się odbywały i były nagłośnione, choćby z pomocą służb miejskich. Nie przeprowadzałem żadnego śledztwa, ale nawet z samego urzędu dotarły do mnie informacje, że za poprzednim razem imprezy co prawda znalazły się w sprawozdaniu, ale mało kto o nich wcześniej wiedział. To musimy zmienić, te imprezy, choćby kameralne czy środowiskowe, to będzie nasz wymóg. Chcemy w tej sprawie współpracować z przyszłym najemcą. Jak mówiłem – nie nastawiamy się na maksymalną wysokość czynszu, ale o to, żeby najemca zadbał o atrakcyjność i życie tego miejsca.

– Co powinno się znaleźć w takiej koncepcji?

– Nie chcemy narzucać naszej wizji. Wolimy pozostawić to w gestii podmiotu, który to miejsce będzie prowadził. Musi robić to co sam kocha. Ale wyobrażam sobie, że mogłyby odbywać się tam jakieś koncerty blues-rockowe, szanty, spotkania wodniackie z kajakarzami i żeglarzami, pokazy slajdów – zarówno ciekawych podróżników, jak i np. przyrodników zakochanych w Odrze, lokalnych historyków, ale również imprezy przy muzyce elektronicznej, którą pamiętamy z Intro Festiwalu. Nie chciałbym, żeby to się zamieniło w jakiś festyn biesiadny, ale dobre imprezy chilloutowe z DJ’ami na poziomie mogę sobie jak najbardziej wyobrazić, tym bardziej, że plaża zlokalizowana jest w takim miejscu, gdzie nikomu taka zabawa nie będzie przeszkadzać. Oprócz tego konieczne będzie zapewnienie bieżącej obsługi turystów, rodzin, dzieci, rowerzystów. Takie przyjemne miejsce. Fajnie by było, gdyby wieczorami gromadziło trochę innych odbiorców niż tych, którzy przypadkiem wpadną tu w ciągu dnia. Żeby stało się takim miejscem specyficznym jak inne lokale – Piwiarnia Warecka, Migawka Cafe, Niebo w Mieście czy Koniec Świata – które mają „swoich” ludzi, swoją klientelę, swoje towarzystwo, swoje środowisko. Wydaje mi się, że np. środowisko wodniackie jest tym, które w taki naturalny sposób mogłoby chcieć się tam spotykać.

– A może zamiast rozpisywać przetarg lepiej byłoby użyczyć ten teren zapaleńcom, którzy będą chcieli go ożywić. Proszę zobaczyć, co dzieje się przy Arboretum Bramy Morawskiej z terenem, który miasto użyczyło Drengom. Swoją pracą, swoimi staraniami wznoszą gród, który będzie atrakcją turystyczną miasta.

– Współpraca ze stowarzyszeniami ma wiele plusów, sam gorąco kibicuję Drengom, ale akurat te dwa miejsca są odmienne. Drengowie dostali polanę na skraju lasu i właściwie sami, kawałek po kawałku, ją zagospodarowują, zdobywając środki z budżetu obywatelskiego, inicjatywy obywatelskiej, współpracując z Arboretum. Włożyli w to mnóstwo energii, pracy i środków własnych. Przecież na pierwszą część palisady sami zdobyli pieniądze! Gmina nie zainwestowała w tamten teren większych środków. Natomiast nakłady miasta na plażę miejską były znaczne. Miasto wyposażyło to miejsce w plac zabaw, ścieżkę rowerową, no i generalnie w całą infrastrukturę: plastikowe meble, leżaki, kontenery, kosze na śmieci, światło itd. Dlatego wymagania względem tego terenu muszą być większe. Gmina nie może tego po prostu oddać i zostawić samemu sobie, to serce miasta. Nasze wymagania finansowe nie są wielkie, dotyczą raczej realnego gospodarowania, prowadzenia działalności gastronomicznej i kulturalnej. Funkcja siedziby klubu jest z punktu widzenia interesu miasta kwestią drugorzędną. Klub może mieć siedzibę nie tylko tam i w razie potrzeby jesteśmy gotowi mu w tym pomóc.

Ludzie:

Dawid Wacławczyk

Dawid Wacławczyk

Radny, były wiceprezydent Raciborza