Sobota, 30 listopada 2024

imieniny: Andrzeja, Justyny, Konstantego

RSS

30.01.2021 19:00 | 18 komentarzy | juk

Po zlokalizowanej na terenie Wodzisławia Śl. kopalni węgla kamiennego zostały już tylko ruiny, archiwalne fotografie i opowieści ludzi, którzy tam pracowali i mieszkali w jej pobliżu. – Kopalnia nadal w nas żyje – mówią nam ci, którzy ją pamiętają.

Życie po kopalni
Na pokopalnianym terenie nadal działa Ciepłownia 1 Maja
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Złoty czas

Kopalnia 1 Maja przez cztery dekady była żywicielką setek rodzin, które zamieszkiwały sąsiadujące z nią osiedle. Jedną z nich są małżonkowie: Bogumiła i Edward Kwiatkowscy. Oboje pochodzą ze Skarszewa w województwie pomorskim. W 1980 r. pan Edward znalazł zatrudnienie na wodzisławskiej kopalni. W jednym z bloków na Osiedlu 1 Maja małżeństwo mieszka z kolei od 1983 r. – Kiedy istniała kopalnia nasze życie jak i ludzi tutaj mieszkających toczyło się wokół kopalni – mówią nam zgodnie małżonkowie. Dodają, że zakład nie tylko dawał pracę, a co za tym idzie wynagrodzenie, ale również możliwość wydania pieniędzy bez konieczności wyjazdu do np. centrum Wodzisławia Śl. – Było tutaj dużo punktów usługowo-handlowych. Była restauracja, sklep obuwniczy, sklep masarki, sklep z nabiałem, sklep z chemią, a nawet z meblami, czy ze sprzętem rtv i agd – wspomina pani Bogumiła. – Tętniło tu życie. Zarówno pod względem zawodowym, społecznym, ale również transportowym, czy kulturowym – dodaje. Małżonkowie wspominają, że było wiele połączeń autobusowych w kierunku centrum Wodzisławia Śl., a także odbywało się sporo wydarzeń kulturalnych.

Wyludniające się osiedle

Po okresie prosperity kopalni skończyły się również dobrodziejstwa i profity z nią związane. – Zamykało się coraz więcej sklepów, ograniczano też liczbę połączeń autobusowych. W bardzo krótkim czasie po zamknięciu zakładu to się wszystko zadziało. To były radykalne zmiany, do których trudno było się przyzwyczaić z dnia na dzień – wspominają małżonkowie. Dodają, że na osiedlu przestało już być tak gwarnie i tłoczno jak to było wcześniej. Zamknięto kino, nie odbywały się już imprezy i wydarzenia kulturalne. Spadła także liczba mieszkańców przykopalnianych osiedli. – Ludzi było coraz mniej – mówią małżonkowie. – Kiedy stracili dochód, to szukali innych miejsc, gdzie mogli zarobić na swoje utrzymanie – mówi pan Edward. Małżonkowie wyjaśniają, że wiele osób, które przyjechały do Wodzisławia Śl. z innych części Polski wróciło w swoje rodzinne strony. – Osiedle się wyludniało – podkreślają.

Bezrobocie i problemy alkoholowe

Kopalnia w różnych okresach zatrudniała bez firm zewnętrznych od 5 tys. do 7,5 tys. pracowników. W okresie jej likwidacji sukcesywnie byli oni przenoszeni do sąsiednich kopalń. – Ja trafiłem do tej w Rydułtowach – mówi pan Edward. Jednocześnie znaczna część pracowników przeszła na urlopy górnicze. Pan Edward dodaje, że wiele osób wzięło tzw. pakiety górnicze, które były niczym innym jak pokaźnym zastrzykiem gotówki. Był jednak pewien haczyk. Każdy, kto pieniądze takie podjął, nie mógł wrócić do pracy na innych kopalniach. – Wiele osób skorzystało z tej możliwości. Kupiło samochody, mebel, nowe sprzęty. Okazało się jednak, że szybkie pieniądze, bardzo szybko się upłynniły – zauważa pani Bogumiła. Dodaje, że gro z tych osób, szczególnie mężczyzn, długo nie potrafiło znaleźć pracy i popadło w problemy alkoholowe. – Było to spowodowane nie tylko zamknięciem kopalni, ale przede wszystkim decyzjami ludzi, którzy nie potrafili się odnaleźć w nowej sytuacji – podkreśla pani Bogumiła. Małżonkowie wspominają, że niejednokrotnie zdarzało się, że jeden czy drugi były górnik chodził po osiedlu pijany. To z kolei odbijało się na całych rodzinach. – Byłam nauczycielką w tutejszej szkole. W każdej klasie było chociaż jedno dziecko, które trzeba było otoczyć większą opieką. Bywały również sytuacje, w których musieliśmy współpracować z opieką społeczną. Gołym okiem można było zauważyć, że niektóre rodziny górnicze popadały w ubóstwo – wspomina pani Bogumiła.

Zmiana na rynku nieruchomości

Okazuje się, że likwidacja kopalni odbiła się także na tamtejszym rynku nieruchomości. Jak przyznaje nam właścicielka jednego z biur nieruchomości w Wodzisławiu Śl. Marlena Toman, przez wiele lat mieszkania na osiedlu 1 Maja i w jego okolicach wyceniono taniej niż w innych lokalizacjach na terenie miasta. Było to spowodowane postrzeganiem osiedla jako enklawy zamieszkiwanej przez wyłącznie bezrobotnych i pozbawionych większych ambicji ludzi. W ciągu kilku ostatnich lat ta tendencja się jednak zmienia. Zmienia się również myślenie o mieszkających tam ludziach. – Deweloperzy poszukują w tamtych okolicach działek pod zabudowę jednorodzinną lub wielomieszkaniową. W perspektywie dużego rozwoju terenów inwestycyjnych w tamtej okolicy uważam, że ta część Wodzisławia Śl. bardzo zyska w najbliższym czasie – mówi Marlena Toman. Dodaje, że tereny około pokopalniane mają całą infrastrukturę towarzyszącą, której nie mają inne nowo powstające osiedla, czyli m.in.: przychodnie lekarskie, przedszkola czy szkoły oraz basen.

Przyszłe miejsca pracy

Jest plan by opuszczone i dotąd niezagospodarowane pokopalniane tereny stały się strefą inwestycyjną. Na razie są jedynie wielkim wykopaliskiem. Kilka lat temu znalazł się inwestor, który kupił zalesioną hałdę i ją rozkopał, po to by odzyskać zdeponowano w niej kruszywo. Po wyrównaniu terenu ma powstać łącznie około 44 hektary terenu, które w przyszłości mają zostać przeznaczony pod nowe zakłady produkcyjne. Czy tak się rzeczywiście stanie to już inna sprawa. Na razie wodzisławski magistrat zdecydowało o budowie drogi, która uzbroi ten teren. Do września ma powstać droga o łącznej długości około 1,7 km. Swój początek będzie miała od na ul. Mszańskiej. – Inwestycja jest niezbędna do tego, by teren byłej wodzisławskiej kopalni znów mógł nam służyć. Dzięki budowie dróg tereny inwestycyjne, na których mogą powstać kolejne firmy i miejsca pracy, staną się dostępne i bardziej atrakcyjne – wyjaśnia prezydent Mieczysław Kieca.

Powstały sieciówki i kościół

Dziś osiedle 1 Maja sprawia coraz lepsze wrażenie. To już zupełnie inne miejsce niż tuż po likwidacji kopalni, kiedy wydawało się, że stanie się ono enklawą ubóstwa. Część dawnych mieszkańców stąd wyjechała – emeryci wrócili do swoich rodzinnych regionów. Pojawili się nowi mieszkańcy, nierzadko młode rodziny. Wiele bloków mieszkalnych zostało odnowionych, pojawiły się sklepy dużych sieci handlowych, które dają miejsca pracy. Osiedle kiedyś omijane, obecnie stało się miejscem do którego mieszkańcy okolicznych dzielnic i miejscowości jeżdżą często na zakupy. Wystarczy udać się o dowolnej porze na parking przy Biedronce. Nierzadko trudno znaleźć tu miejsce.

O ponownym rozwoju osiedla świadczy też erygowanie tu w 2014 r. parafii św. Wawrzyńca i rozpoczęta kilka lat temu budowa nowego kościoła. Obecnie mieszkańcy osiedla modlą się w zbudowanej w 2010 r. doraźnie kaplicy a także w oddalonym nieco od osiedla kościele pw. Matki Boskiej Częstochowskiej, który jest kościołem parafialnym dzielnicy Wilchwy, w skład której wchodzi osiedle. Wilchwiański kościół przez lata był kościołem parafialnym mieszkańców osiedla. Budowniczy nowej świątyni w parafii św. Wawrzyńca, ks. Stanisław Czempka, tłumaczył nam kilka miesięcy temu, że to sami mieszkańcy osiedla poprosili o wyodrębnienie z parafii Matki Boskiej Częstochowskiej odrębnej parafii dla osiedla 1 Maja. – Z pomysłem powstania parafii przy osiedlu wyszli sami jego mieszkańcy. Kiedyś chodzili do Matki Boskiej Częstochowskiej, później coraz rzadziej. Starsi mieszkańcy mieli za daleko, a komunikacja autobusowa nie jeździła tak często jak za komuny. Poza tym ludzie podkreślali, że w Wodzisławiu nie ma kościoła pod wezwaniem patrona miasta. Argumentowali, że osiedle 1 Maja to duże skupisko czcicieli św. Wawrzyńca. Przekonali ówczesnego metropolitę katowickiego, który obiecał im, że będą mieli świątynię – wyjaśniał nam ks. Czempka. Przy parafii funkcjonuje założony przez proboszcza zwierzyniec, który jest miejscem chętnie odwiedzanym przez mieszkańców. – Chciałem coś zrobić dla tych ludzi, którzy mieszkają na osiedlu. Tu nie było takiego miejsca, gdzie mogliby spędzić wolny czas w otoczeniu przyrody. Nie wszyscy mają własne ogródki działkowe. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę, bo przychodzi tu naprawdę wielu mieszkańców osiedla – mówił ks. Stanisław.

Justyna Koniszewska