Niedziela, 7 lipca 2024

imieniny: Estery, Metodego, Kiry

RSS

Ślązaczki mają branie

27.06.2020 13:00 | 2 komentarze | Katarzyna Gruchot

Pani Ania skojarzyła ze sobą ponad 300 par i doprowadziła do 13 ślubów. Nie wierzy w singli z wyboru i równouprawnienie w zdobywaniu płci przeciwnej. Kobiety przestrzega przed panami, którzy na pierwszej randce wymigują się od płacenia rachunku, a mężczyzn przed paniami, które zaczynają spotkanie od pytania o zarobki. W kwestii zolytów ma spore doświadczenie, bo od siedmiu lat jest zawodową swatką, która znalazła partnera nawet własnej teściowej.

Ślązaczki mają branie
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

A ile ty Heniu zarabiasz?

Zolyty są najlepszym przykładem na to, że miłość nie zna wieku, bo najmłodszy „poszukujący” miał 22 lata, a najstarszy 87. Pani Ania zeswatała ze sobą ponad trzysta par i bawiła się na kilku z trzynastu ślubów swoich podopiecznych. – Jedną z najsympatyczniejszych par była Mirosława z Czerwionki-Leszczyn i Karol z Knurowa, którą połączyła wspólna pasja wędkowania. Pobrali się będąc już po pięćdziesiątce i są z sobą do dziś. Miałam też parę, która zaręczyła się, gdy miała już po 75 lat. Anna i Stanisław cieszyli się swoim szczęściem tylko dwa lata, ale zawsze podkreślali, że to były najpiękniejsze chwile w ich życiu. Znalazłam piątego męża pani, która nie potrafiła żyć w samotności i partnera własnej teściowej. Moim marzeniem jest wyswatanie wszystkich, ale ludzie muszą się nauczyć ze sobą rozmawiać i nie popełniać wciąż tych samych błędów – podsumowuje pani Ania.

W swoich poradnikach daje przykłady zachowań, których powinniśmy unikać na pierwszej randce, bo pierwsze wrażenie determinuje nasze dalsze wybory i działania. Jakie najczęściej popełniamy błędy chcąc jak najlepiej wypaść? – Panie lubią podkreślać swoją kobiecość zakładając kuse spódniczki i odsłaniając piersi, a to wielu partnerów zazwyczaj odstrasza, podobnie jak mocny makijaż. Lubią też przesłuchiwać kandydatów, a najpopularniejszym pytaniem jest to ile zarabiają. Kobiety chętnie krytykują poprzednich partnerów, lubią opowiadać o swoich chorobach i porodach i udzielają dużo „dobrych rad”. Zbyt często decydują się na pierwszej randce na seks – tłumaczy zawodowa swatka.

Panowie nie są wcale lepsi. Na pierwszym spotkaniu potrafią się bawić swoim telefonem komórkowym, przyglądać z zainteresowaniem innym paniom, obmacywać partnerkę i kierować rozmowę na sprawy seksu. – To mężczyzna powinien wybrać miejsce pierwszej randki i poinformować o nim kobietę, żeby nie doszło do sytuacji, że w 20-centymetrowych szpilkach będzie musiała spacerować po lesie. Jeśli zaprasza ją do kawiarni, czy restauracji to on powinien zapłacić za rachunek. Jeśli się ociąga, to albo jest chciwy, albo ma problemy finansowe, co powinno być dość jasnym sygnałem dla jego partnerki. Panowie powinni zadbać o paznokcie i buty, bo często o tym zapominają, a my zwracamy na takie szczegóły uwagę – mówi Anna Guzior-Rutyna.

Miłość w czasach zarazy

Czasy epidemii podzieliły ludzi na dwa obozy. W pierwszym znaleźli się ci, którzy zawiesili swoje członkostwo w Centrum Zapoznawczym, bo nie byli gotowi na spotkania z innymi z obawy przed zakażeniem. W drugim ci, których żadna choroba nie byłaby w stanie zatrzymać w domu. Spotykali się ukradkiem w parkach, w maseczkach na twarzy i rozmawiali popijając kawę kupioną na wynos w Żabce, bo nie mieli innych możliwości. – Zawsze odradzam wybieranie na pierwszą randkę domu. Proponuję najpierw wideorozmowę, a dopiero potem spotkanie osobiste, ale zawsze w miejscu publicznym. Dobrze, jeśli ze względów bezpieczeństwa poinformujemy o naszej randce i jej miejscu kogoś bliskiego. W dzisiejszych czasach wykorzystywanie w wielu dziedzinach internetu nie jest już niczym nowym, bo nawet na Uniwersytetach Trzeciego Wieku seniorzy mają dostęp do komputerów i świetnie sobie z nimi radzą. Są jednak osoby tak mocno zakorzenione w tradycji, że nigdy z możliwości zdalnego kontaktu nie skorzystają, bo nie chcą – mówi Anna Guzior-Rutyna, pomysłodawczyni akcji „Bezpieczna Randka” i dodaje, że wynikająca z pandemii izolacja sprawiła, że nagle wiele osób zaczęło dostrzegać swoją samotność i przewartościowywać sobie życie. Rozpadło się wiele małżeństw, które uświadomiły sobie co w ich życiu jest naprawdę ważne. Epidemia stała się więc niejako kołem napędowym branży matrymonialnej.

Katarzyna Gruchot