Mam na imię Małgosia. Jestem żoną i matką alkoholików
Zdzisiek był jej wielką miłością. Po jego śmierci nie była w stanie przekroczyć progu poradni, w której pracował, ani snuć planów na przyszłość, której bez niego nie widziała. Uczucie pozwalało jej przez wiele lat znosić upokorzenia i popchnęło do picia w imię ratowania męża. Kiedy nauczyła się kochać mądrze, odzyskała nie tylko Zdziśka, ale i własne życie.
Kobieta po przejściach, mężczyzna z przeszłością
Kiedy pytam panią Małgosię o najpiękniejszą chwilę w jej życiu, bez namysłu wymienia dzień, w którym przyszła na świat jej wnuczka. – Mam wciąż w pamięci taki obraz kiedy mąż trzymał na rękach 5-dniową Zuzię i mówił, że jak wrócimy z pielgrzymki do Rzymu to zabierzemy ją na spacer do parku. Zmarł na drugi dzień i nigdy nie zobaczyliśmy tego Rzymu. Od kiedy nie pił, szliśmy przez życie razem i wzajemnie sobie pomagaliśmy. Wiele się od niego nauczyłam i dzięki temu było mi łatwiej działać, gdy w nałóg wpadły nasze dzieci – opowiada pani Małgosia. Po śmierci męża długo nie mogła sobie znaleźć miejsca. – Byłam w takim stanie, że synowa zostawiała mi celowo maleńką Zuzię żebym zajmując się nią, nie myślała o mężu. Wtedy nie wyobrażałam sobie jak będzie wyglądać moja przyszłość bez niego – podsumowuje.
Zanim zdążyła pomyśleć o sobie, życie pisało już dla niej kolejny scenariusz z alkoholem w roli głównej. Najpierw w uzależnienie wpadł syn. – Zostawił żonę i 3-letnią córkę, ale mieszkał osobno, więc nie miałam zbyt dużego wpływu na jego życie. Za to córka była cały czas ze mną i do dziś zastanawiam się jak to się stało, że się tak szybko uzależniła. Miała swoją firmę, ale wszystko straciła biorąc kolejne kredyty. Tego jak postępować z uzależnionym nauczyłam się na terapii. Walczyłam o nią bardzo, ale ta walka była mądra. Zgłosiłam sprawę do komisji rozwiązywania problemów alkoholowych, żeby zmusili ją do leczenia. Nie dostawała ode mnie żadnych pieniędzy, a lodówka była zawsze pusta. W końcu dałam jej ultimatum – jak będzie piła, wyrzucę ją z domu. I tak zrobiłam. Wtedy zaczęła terapię – podsumowuje.
Syn nie pije już od sześciu lat, córka od trzech. W końcu przyszedł czas na poukładanie własnego życia. – Nigdy nie chciałam zostać sama. Dziś mam partnera, którego poznałam podczas zabawy tanecznej w restauracji „Albatros”. Jest alkoholikiem, który od dwóch lat nie pije. Wybudował w Wodzisławiu dom, ale długo się nim razem z żoną nie nacieszył, bo zmarła na raka. Oboje straciliśmy naszych bliskich i oboje wiemy co to uzależnienie. Mamy dużo wspólnych tematów – tłumaczy i dodaje, że najpiękniejszą imprezą, którą mogli wspólnie przeżywać był zorganizowany w katowickim Spodku jubileusz 45-lecia istnienia Anonimowych Alkoholików. Ruch AA jest jej cały czas bliski. Bierze udział w zjazdach w Branicach, mityngach otwartych, spotkaniach alanonek, czyli kobiet współuzależnionych, a po mężu przejęła organizację bezalkoholowych zabaw, które odbywają się w Raciborzu z okazji rozpoczęcia lata i andrzejek już od osiemnastu lat. – Najważniejsze w terapii jest to, żeby się otworzyć i wylać z siebie wszystko, co się przez wiele lat współuzależnienia w nas gromadziło. W poradni zawsze znajdziemy terapeutów gotowych, by nam pomóc, a na mityngach spotkamy ludzi o podobnych doświadczeniach. Dzięki temu mam teraz wielu nowych znajomych i przyjaciół. Nie jestem sama i w końcu jestem gotowa zacząć nowe życie – podsumowuje Małgosia.
Katarzyna Gruchot
Poradnia Terapii Uzależnienia i Współuzależnienia będzie pracować do 20 grudnia zgodnie z harmonogramem: poniedziałki 8.00 – 20.00, wtorki 15.00 – 20.00, środy 15.00 – 20.00, czwartki 8.00 – 20.00, piątki 8.00 – 17.00. Rejestracja telefoniczna w godzinach pracy poradni 32 415 38 35.
Komentarze
3 komentarze
(januar)To nie są pierdoły , tylko poważny problem i dobrze ,że ktoś pisze w tej sprawie.Jeżeli ciebie interesuje powstanie listopadowe to czytaj sobie bo dostep do wiedzy w tej sprawie znajdziesz wszędzie.
januar widać o jednych pierdołach piszą a o innych nie.
o wszystkich pierdołach piszecie w tych gazetach a o kolejnej rocznicy powstania listopadowego nawet nikt się nie zająknął