Arboretum w Oborze. Skocznia widokowa i łowienie ryb prosto z auta
Krótka, ale treściwa była wizyta dyrektora Arboretum Huberta Kretka na posiedzeniu komisji gospodarki miejskiej. Padły doń pytania o drzewa, łąki i stawy. Pojawiły się wątki sportów zimowych i wygody wędkarzy.
Przewodniczący komisji Piotr Klima wykorzystał okazję by kontynuować temat zapoczątkowany przez Marka Labusa, który gościł ostatnio na komisji i przestrzegał Miasto przed tworzeniem łąki kwietnej. - Co pan o nich myśli? - spytał Klima dyrektora Kretka. - My łąki kosimy, bo to są polany wypoczynkowe Arboretum. Mamy jednak w Zaczarowanym Ogrodzie kolekcję łąk suchych i wilgotnych, gdzie kosimy je raz do roku, żeby uzyskać efekt kwitnących łąk. Jeśli chodzi o łąki w mieście, to skwery trzeba kosić. Ze względu na alergię, powodowaną przez rośliny rosnące w tych miejscach – uważa Hubert Kretek.
Drugie pytanie przewodniczącego dotyczyło frekwencji zwiedzających Arboretum i odpoczywających w lesie Obora. - Zwiększył nam się majątek. Mamy Platformę Widokową, Zaczarowany Ogród, Zieloną Klasę, zmieniamy ścieżkę zdrowia, która powinna być na dniach gotowa i planujemy jeszcze zejście do ogrodu od strony platformy. Sporo osób przyjeżdża do nas z zewnątrz i jest dużo rowerzystów – ocenił dyrektor.
Piotr Klima pytał jeszcze o skromne jego zdaniem mino-zoo w Oborze. Chciałby zobaczyć tam więcej zwierząt i ptaków. – Zoo jesteśmy tylko z nazwy, oficjalnie to gospodarstwo hodowlane, kontrolowane regularnie przez RDOŚ. Ogranicza nas w pozyskiwaniu kolejnych ptaków czy zwierząt powierzchnia wolierów. Już mamy sytuacje, że choć dopuszcza się w nich przebywanie 4 ptaków, to miewamy ich 6 – tłumaczył H. Kretek.
Choć za oknem upał, to szef komisji gospodarki sięgnął po tematy sportów zimowych i zapytał o tor saneczkowy oraz skocznię narciarską. W przeszłości Obora słynęła z tych obiektów. - Dziś nie jest problemem wybudowanie małego wyciągu orczykowego. Warto byłoby zaprojektować taką funkcję – rzucił w stronę dyrektora Piotr Klima. Wspomniał o możliwościach sztucznego naśnieżania.
Kretek powiedział, że to możliwe, nawet o nawierzchni igielitowej, ale potrzebne byłoby kilkaset tysięcy złotych na przygotowanie infrastruktury dla amatorów rekreacji na śniegu. - Co do naśnieżania trzeba doprowadzić wodę, zbudować transformator i doprowadzić energię oraz zaopatrzyć się w działka śnieżne. Tyle, że zimy są ciepłe i nie wiem, czy jesteśmy w stanie zabezpieczyć taki tor saneczkowej nawet przy naśnieżaniu – ocenił dyrektor.