Nowy szef edukacji: jestem otwarty na wszystkie propozycje
Z Krzysztofem Żychskim, który objął tekę naczelnika wydziału edukacji, kultury i sportu w raciborskim magistracie rozmawiamy o jego pierwszych dniach pracy, planach na przyszłość i powodach decyzji, wskutek której podjął pracę w urzędzie.
– Wiadomo, że przychodzi pan do urzędu ze sfery biznesu. Proszę przybliżyć jaką konkretnie działalność pan prowadził.
– To była firma produkcyjna. Produkowałem i sprzedawałem ubrania. Na rynku lokalnym nie byłem znany, ale prężnie działałem w skali krajowej. Współpracowaliśmy z dużymi kontrahentami z kraju, czasem też z zagranicy. Specjalizowałem się w odzieży dziecięcej, od malucha do szkolnego dziecka. Czego rynek wymagał do tego się dostosowywaliśmy. Do kraju napływa dużo importowanej odzieży, to był dla nas problem. Wygrywaliśmy jakościowo, ale cenowo już nie. Szybkość produkcji była naszym atutem. Potrafiliśmy wyprodukować 1700 sztuk odzieży dziennie! Walka rynkowa trwała, a zyskiwał na niej klient. Zacząłem myśleć o tym aby moje przychody nie opierały się tylko na jednym źródle. Gdy okazało się, że ta „druga noga” firmy jest stabilna postanowiłem zrezygnować. Absorpcja czasu dziennego była bardzo dużo. Uznałem, że tempo życia trzeba zwolnić, w imię czasu dla dzieci, dla rodziny.
– Który z działów, które swoim zakresem obejmuje praca wydziału jest panu najbliższy?
– Najbliższa z działek w Wydziale Edukacji Kultury i Sportu jest mi oświata i zarządzanie personelem oraz obiektami. To czuję najlepiej. Sądzę, że w pozostałych działach szybko się odnajdę. Na początek odbyłem rozmowy z moimi podwładnymi. Widzę, że są tam bardzo ciekawe tematy. Już mam pomysł na powiązanie tych sfer i stworzenie takiego kalendarza wspólnej promocji. Nie chciałbym funkcjonowania odrębnego szkół, kultury i sportu. Niech to wszystko się uzupełnia. Mam zamiar połączyć te „działki”. Wszyscy powinni wiedzieć co robią koledzy, żeby mieszkańcy otrzymali ofertę kompleksową na temat możliwości placówek, które obsługujemy.
– Czy taki kalendarz mieliby układać urzędnicy? Co z propozycjami pochodzącymi spoza magistratu?
– Jestem otwarty na sugestie mieszkańców w każdej sprawie. W środy chciałbym umożliwić takie otwarte spotkania z naczelnikiem. Żeby ludzie przyszli po pracy i zgłosili mi sugestie, zadali pytania. Powiedziałem to moim współpracownikom w wydziale, że jestem otwarty na wszystkie propozycje. Zbierzemy takowe i będziemy analizować. Nawet zła propozycja może wnieść coś dobrego. Oczywiście wszystkiego nie da się zrobić, bo trzeba wziąć pod uwagę możliwości budżetowe samorządu. Mam już pewną inicjatywę na początek. Marzy mi się, żeby po wejściu na stronę internetową miasta od razu było widać co się dzieje w Raciborzu w dany dzień, w tych sferach, którymi zajmuje się mój wydział. Tylko chcę, żeby terminy imprez ze sobą nie kolidowały, nie wchodziły sobie w kalendarz.
– Dlaczego tak istotne dla pana jest by imprezy się nie „nakładały”?
– Jeżeli chcemy zaktywizować społeczeństwo miasta i organizujemy coś na rynku, to bez sensu by w tym samym czasie coś innego odbywało się w szkołach czy ośrodku sportu. Ludzie wybiorą te swoje, szkolne wydarzenia, bo są im najbliższe. Trzeba to tak poukładać, żeby nie dochodziło do tego typu sytuacji. To jest proces bezkosztowy. Tylko trzeba tego chcieć. Znam już pomysł z kalendarzem autorstwa przewodniczącej komisji oświaty Zuzanny Tomaszewskiej. Te plakaty z informatorem, która chce ona umieszczać na przystankach, mogą być wywieszane również w miejskich szkołach.
Ludzie:
Krzysztof Żychski
Naczelnik WEKiS UM Racibórz
Komentarze
11 komentarzy
Pan naczelnik jest nadal aktywnym przedsiębiorcą.Kiedy można u niego złożyć reklamacje na odzież i bieliznę powiązaną z jego firmą? czy w tych sprawach można w godzinach pracy w urzędzie?
Czeka nas prawdziwa rewolucja w kulturze: Żychski z Tomaszewską będą wieszać plakaty w miejskich szkołach.
ciężkie zadanie przed nowym naczelnikiem ....
boroczek ....
"słowa nie muszą być piękne ,wystarczy by były rozumne i uczciwe ."
Ale to chyba nie jest cytat ze skarbnicy wiedzy oświatowej ,okraszonej 20 letnim doświadczeniem w biznesie bielizniano -ubraniowym ?
A ubranka bywają przyczyną manka.
Za szybko na radykalne stwierdzenia, że Pan Żychski się nie nadaje na urzędnika samorządowego. Tak jak przeciętnemu pracownikowi daje się okres próbny, tak i tutaj należy poczekać. Niech dokończy rok szkolny, podejmie parę decyzji, pokaże jak rozwiązuje problem strajku i zwolnień nauczycieli i wtedy będzie można coś o nim powiedzieć. Jako przedsiębiorca chyba nie był taki zły. Jeździ do pracy nowym, wypasionym mercedesem, więc chyba najgorzej mu nie szło w tym dziewiarskim biznesie.
Chodziło mi o to, że ja od urzędnika nie oczekuję pięknych słów i obietnic bo od tego mamy polityków. oczekuję konkretnych działań i na nie czekam.
ad vocemm - a czy chłop powiedział chociaż jedno mądre słowo? . gdyby dostał fuchę w budce z lodami -to nikt by się nie czepiał.jako ,że dostał stołek naczelnika oświaty -to się od niego powinno trochę więcej wymagać niż opowiadanie komunałów i niweczenie rozpaczliwych prób redaktora ,żeby człowieka jakoś pozytywnie zaprezentować szerszemu społeczeństwu.blamaż?
Eee, czepiacie się ludzie pojedyńczych słów, bez sensu. Chłop nie powiedział nic głupiego, co nie zmienia faktu, że i tak poznamy go "po owocach", a nie po gadaniu.
Najlepszy jest ten fragment: "I przyszły wybory samorządowe, którymi postanowiłem się zainteresować, a efekt końcowy tego zainteresowania to objęcie funkcji naczelnika wydziału edukacji."
" sięgnąłem po tę moją skarbnicę wiedzy oświatowej" - czy styl tej wypowiedzi sięgnął dna?
A tak właściwie to czy ten pan gdzieś wcześniej pracował w oświacie czy tylko bił rekordy w ilości uszytych ciuszków?Jaki związek z oświatą miała dotychczasowa działalność tego pana ,zanim zainteresował się wyborami samorządowymi,czego efektem jest jego obecna posadka?
Czy ktoś myśli,że nauczyciele to taki ciemny lud ,ze to wszystko kupią bez refleksji ?