Sobota, 19 października 2024

imieniny: Piotra, Pawła, Ziemowita

RSS

Wojska Ochrony Pogranicza w Raciborzu – epizody. Beno Benczew przedstawia

02.09.2018 13:00 | 2 komentarze | d

Komuniści powołali cały szereg służb, instytucji, związków i organizacji do nadzorowania i kontrolowania Polaków. Obok Urzędu Bezpieczeństwa ważną rolę pełniły Wojska Ochrony Pogranicza. Była to formacja wojskowa, która siłą i metodami administracyjnymi kontrolowała i nadzorowała nowe granice wyznaczone dla Polski po II wojnie światowej przez Stalina i zwycięskich aliantów.

Wojska Ochrony Pogranicza w Raciborzu – epizody. Beno Benczew przedstawia
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Sieć nadzoru

Poza jawnymi działaniami związanymi z pilnowaniem granic WOP stosował również tajne metody. Utworzono całą siatkę niejawnych tajnych Osobowych Źródeł Informacji, tak pośród żołnierzy jak i mieszkańców nadgranicznych miejscowości. Tajni Współpracownicy byli nieocenieni w zdobywaniu informacji o pełniących służbę wojskową kolegach i w kontrolowaniu mieszkańców. Niestety wielu z nich także jawnie wspierało wyłapywanie ludzi próbujących nielegalnie przekroczyć granicę i dostarczało wiedzy o sąsiadach i znajomych. Czyniono to nie tylko z przyczyn politycznych, ale i merkantylnych, dzięki temu oraz długiej linii granicznej śląski oddział zajmował czołowe miejsce w wyłapywaniu ludzi w latach 1946 – 48. W okresie od 1 listopada 1945 do 21 września 1946 zatrzymano 2 427 osób i skonfiskowano dobra o wartości 1 171 500 zł. Wobec powojennego braku towarów jedną z form radzenia sobie z niedoborem był przemyt. Dla zysku szmuglowano wszystko, co miało jakąś wartość od samochodów po eter. Szczególnie cenione były tłuszcze, papierosy, galanteria, lekarstwa, biżuteria, spirytus czy benzyna. Do przemytu wykorzystywano też psy, które nauczono przechodzić z towarem, posuwano się nawet do wysyłania przez granicę własnych małych dzieci, pomysłowość w tej mierze nie znała przysłowiowych granic. Najczęściej pas kontrolny, czyli zaorany, zagrabiony pas ziemi, na którym było widać czy ktoś po nim szedł, przekraczano idąc np. tyłem, na czworakach lub czołgając się. Pozostawiane ślady zacierano specjalnymi grabiami lub gałęziami.

W 1949 wprowadzono doświadczalnie pełnienie służby granicznej drużynami, nie zdało to jednak egzaminu i zrezygnowano z tej formy. W 1950 wprowadzono ograniczenia dotyczące wjazdu do strefy nadgranicznej. Była to dodatkowa, wewnętrzna granica, na jej przekroczenie potrzebne było specjalne zezwolenie. Wspomnijmy, że Służba Bezpieczeństwa prowadziła swoje działania związane z granicą, przywołajmy w tym miejscu niemal nieznaną w literaturze przedmiotu akcję wysiedlania osób mieszkających w pasie przygranicznym. Opisywaliśmy już w „NR” przypadek z Zabełkowa, gdy nieprawdziwe posądzenie o służbę w SS niemal doprowadziło do usunięcia jednego z mieszkańców z gospodarstwa, podobny przypadek odnotowano w Pietrowicach Wielkich, tym razem chodziło o byłego żołnierza AK Józefa Serafina. W ten sposób chciano ograniczyć do minimum zagrożenia ze strony osób niepewnych politycznie.

Do zadań WOP–istów pilnujących granicy kolejowej należało między innymi sprawdzanie z zewnątrz wagonów, czy czasem nie widnieją na nich jakieś antypaństwowe czy też patriotyczne hasła. W kwietniu 1958 żołnierze spostrzegli na wagonie pociągu jadącego do Bułgarii napis, który poniżał godność Józefa Cyrankiewicza, ówczesnego dygnitarza partyjnego i premiera PRL. Oczywiście pociąg nie mógł opuścić stacji Chałupki przed usunięciem hasła.

Do końca PRL WOP pełnił ważną rolę w kontroli i zniewoleniu polskiego społeczeństwa. Historia tej formacji splotła się tym samym z dziejami ziemi raciborskiej, niestety, jak wiemy jest dotąd zupełnie nieopisana i nieznana. Miejmy jednak nadzieję, że ulegnie to zmianie i poznamy dalsze szczegóły funkcjonowania jednostki WOP z Raciborza.

Beno Benczew