Z Raciborza na Jamajkę. Wywiad z siostrą Barbarą
Siostra Barbara Miensopust pochodzi z Raciborza Studziennej. W 1999 r. wstąpiła do klasztoru Annuntiata, do Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Służebnic Ducha Świętego, a w 2002 r. złożyła pierwsze śluby. Siedem lat temu została wysłana do Stanów Zjednoczonych, a po roku stamtąd na pracę ściśle misyjną na wyspę Jamajka. Na trzy miesiące przyjechała na urlop do Polski.
– Na ilu mieszkańców?
– Na naszym terenie mieszka ok. 100 tysięcy ludzi, katolików jednak jest bardzo mało.
– Czyli wasza praca to czysty gest miłości bliźniego, bez wabienia ludzi do przejścia na naszą wiarę?
– Możemy mówić o jakimś wysiłku ekumenicznym, coś możemy robić razem: pomagać ludziom.
– Czy rodzinne życie jest w porządku, czy rodziny trzymają się razem?
– Jest to wielki problem. Można powiedzieć, że prawie wcale nie ma rodzin w naszym rozumieniu. Jest wiele matek wychowujących samotnie dzieci, często mają je każde z kimś innym; czasem żyją z partnerem bez zobowiązań i po jakimś czasie się rozchodzą. Jeżeli mężczyzna ma jakieś dochody, wspiera swoje dzieci, ale jeżeli nie pracuje, los dzieci go nie obchodzi. Dlatego też dzieci nie chodzą do szkoły i przychodzą do nas, prosząc o pomoc.
– Jaka jest najważniejsza potrzeba chwili?
– Najbardziej leży nam na sercu rozbudowa szkoły, chciałybyśmy otworzyć przynajmniej trzy nowe klasy. We wrześniu zapisują się nowe dzieci. Mamy już wyznaczony teren dla nowej szkoły, ale jesteśmy bezradne, bo brak nam pieniędzy. Na razie uczymy w budynku, który był kiedyś wielką halą. Jest pokryta blachą, dlatego słychać, jak deszcz w nią bębni, lub odwrotnie – niemiłosiernie praży słońce. Klasy są przedzielone tylko lekkimi, cienkimi płytami, tak, że słychać co dzieje się w sąsiedniej klasie. Poza tym salki są zbyt małe, mieszczą ok. 15 dzieci, a my chcielibyśmy mieć klasy 25-osobowe. Podobnie przedszkole: mamy 60 dzieci, ale pomieszczenia są tak małe, że wg przepisów, może w nich przebywać tylko po 10 osób.
– Wspomniała Siostra, że otrzymujecie pomoc ze Stanów Zjednoczonych.
– Tak. Raz w miesiącu przyjeżdża TIR do naszej parafii i przywozi żywność, ubrania, materace. Dzielimy wszystko z innym Kościołami, żeby jak najwięcej ludzi z różnych wiosek z tego skorzystało. Raz w miesiącu rozdajemy żywność, głównie ryż i fasolę, a także ubrania.
– Czy w waszej szkole uczą tylko siostry?
– Mamy jamajskie nauczycielki. One znają system i sposób nauczania, one potrafią dotrzeć do uczniów lepiej od nas.