Brakuje myśliwych
Ostatnie posiedzenie komisji infrastruktury i ochrony środowiska rady powiatu wodzisławskiego poświęcone było m.in. sprawom gospodarki łowieckiej na terenie powiatu. Obecni byli przedstawiciele kół łowieckich, a także rolnicy. Zdaniem tych ostatnich myśliwi za mało strzelają.
Co zamiast strzelania?
Rolnicy zaproponowali, by starosta, który wydzierżawia obwody łowieckie, wypowiedział kołom łowieckim dzierżawę. Liczą, że wtedy pojawią się inne, sprawniejsze koła. Co do tego nie był jednak przekonany Janusz Wyleżych, naczelnik wydziału ochrony środowiska w Starostwie Powiatowym w Wodzisławiu. – Może się okazać, że wtedy tych dzików będzie dopiero dużo – powiedział Wyleżych, wskazując również na przeszkody natury prawnej, tzn. wskazanie konkretnego powodu, dla którego miałoby nastąpić rozwiązanie umowy dzierżawy. Koła mogłyby się odwoływać do sądu administracyjnego, cała procedura mogłaby długo trwać.
Z kolei radny Dariusz Prus stwierdził, że w ogóle jest przeciw zabijaniu dzików. – Co winne są te zwierzęta, żeby do nich strzelano? Za cały ten problem odpowiada człowiek – stwierdził Prus. Jego zdaniem ludzie zajęli tereny, dawniej należące do zwierząt. Winna jest też zmieniona struktura rolnictwa, duże uprawy, monokultura rolnicza, a więc nastawienie się rolników na najbardziej opłacalne uprawy. – To ostatnie jest akurat zrozumiałe – przyznał Prus. – Ja w zeszłym roku miałam 60 procent strat na polu. Jeśli myśliwi mieliby nie strzelać do dzików, jak chce pan radny, to wtedy będę miała 100 procent szkód. A pan zapłaci za chleb nie 5 zł, a 15 zł – zwróciła się do radnego Prusa przedstawicielka jednego z gospodarstw w gminie Gorzyce. To tam rolnicy mają największy problem z dzikami. Dlaczego? – Na skutek robót budowlanych na terenie zbiornika Racibórz, dziki przeniosły się na teren gminy Gorzyce – przyznał jeden z myśliwych.
– To w takim razie jak ograniczyć populację dzika? – dopytywali Prusa rolnicy. Ten proponował odławianie. Tyle że to, jak przekonują myśliwi jest nieskuteczne, bo dziki wracają po jakimś czasie na tereny z których zostały odłowione. – Poza tym w dobie ASF odławianie jest zakazane – przypomina Janusz Wyleżych. Naczelnik wydziału ochrony środowiska zaznaczył, że jak na razie działania myśliwych to najskuteczniejszy sposób na ograniczanie populacji dzika. A rolnicy muszą się z myśliwymi po prostu dogadać, muszą się spotykać, by działania myśliwych były jak najskuteczniejsze. – Wygląda na to, że jako powiat niezbyt wiele możemy w tej sprawie zrobić – skwitowała radna Krystyna Smuda.
Ludzie:
Dariusz Prus
Były wicestarosta powiatu wodzisławskiego
Krystyna Smuda
Radna Powiatu Wodzisławskiego IV kadencji.
Komentarze
3 komentarze
Leno poniekąd się z tobą zgadzam, ale myślistwo to nie wymysł naszych czasów. Ludzie od zawsze polowali na zwierzęta aby przeżyć. Poza tym gdyby nie prowadzić odstrzałów, to dziki właziły by Ci do domu.
@Leno - bardzo trafnie to ująłeś .
Człowiek to brzmi dumnie.Nie było by tego wszystkiego gdyby nie zabrano teraz dzikom ogromnego terenu na którym zniszczono tysiące drzew i krzewów czyli na terenie zbiornika Racibórz i przepedzono dziki . To samo z polami rolników którzy odebrali kiedys tereny gdzie był las.Bylo to dawno już nikt nie pamieta.Eksterminacja dzików w Polsce jest karygodna.To inteligentne zwierzęta inteligencja to inaczej myślenie. Zabija się myśląc istoty które chcą żyć tak jak i człowiek. Potem ten rolnik który chce eksterminacji dzików idzie do kościoła i to jest ta miłość i doskonałość wg niego.Kochac siebie swój gatunek a innych eksterminacji poddawać.A co z przykazaniem nie zabijaj?