Czwartek, 28 listopada 2024

imieniny: Zdzisława, Lesława, Gościerada

RSS

Wyniosłość i pycha. Z cyklu: Grzechy główne

04.03.2018 07:00 | 0 komentarzy | (q)

„Będziecie jako Bóg” – pokusa–pułapka zastawiona na pierwszych ludzi w raju. Pycha była przyczyną upadku Lucyfera i zbuntowanych aniołów, ponieważ chcieli być jak Bóg.

Wyniosłość i pycha. Z cyklu: Grzechy główne
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Pycha na co dzień

Teofil G. pochodził z zasobnego domu – dawniej mówiono – z „hernej rodziny”. Ożenił się z ubogą Teresą i wyraźnie dał jej odczuć, że ożenił się z nią z litości. Traktował ją z góry jak służkę, dawał mrukliwe rozkazy, nigdy nie pochwalił, nie dziękował. Ona, wierna i uległa, ze względu na dzieci milczała, znosiła cierpliwie poniżenie. Kiedyś zwierzyła mi się z tego, ale zobowiązała do milczenia. Dzieci, które Teofil bardzo kochał, nie przeczuwały, jak ciężko było matce pod władczą ręką pana domu. Umarła przedwcześnie.

Przychodzi mi też na myśl historia pewnego młodzieńca, ucznia na lekcjach religii. Zdolny, pewny siebie, młody człowiek, rozpieszczony jako jedynak, nie był łatwym uczniem. Przed egzaminem dojrzałości rzuciłem mu pytanie:

– Zdasz maturę?

– Jeżeli nie ja, to kto? – odparł pewny siebie.

Ale nie zdał! To był dla niego cios, pierwsze niepowodzenie w życiu. Obwiniał za to wszystkich dokoła: na nauczycieli obraził się tak, że nawet nie skorzystał z możliwości powtórzenia egzaminu. Z planowanych studiów więc nie było nic. Straciłem go z oczu, ale dochodziło do mnie, że się rozpił i staczał na margines, ku rozpaczy jego matki, wtedy już wdowy. Ożenił się, ale wkrótce rozwiódł. Banalny przykład, ale Pismo św. ostrzega: „Bóg pysznym się sprzeciwia, a pokornym łaskę daje” (1P 5,5).

Często jednak pyszałkowaci są nie tyle szkodliwi co śmieszni. Bawi nas to, że ciągle mówią o sobie, opowiadają zmyślone historie o swych sukcesach, bohaterskich czynach i wyjątkowych zdolnościach. Chcą zwrócić na siebie uwagę ubiorem (czy brakiem ubrania), samochodami, różnymi gadżetami, a przy tym nie zauważają ironicznych uśmieszków otoczenia.

Pozwólmy przemówić naszemu poecie Ignacemu Krasickiemu:

Lis i kruk

Kruk miał w pysku ser ogromny;

Lis, niby skromny,

Przyszedł do niego i rzekł: «Miły bracie,

Nie mogę się nacieszyć, kiedy

patrzę na cię!

Cóż to za oczy!

Ich blask aż mroczy!

Czyż można dostać

Takową postać?

A pióra jakie!

Szklniące, jednakie.

A jeśli nie jestem w błędzie,

Pewnie i głos śliczny będzie.»

Więc kruk w kantaty; skoro pysk rozdziawił,

Ser wypadł, lis go porwał i kruka zostawił.

Dobrze, że Pan Bóg sprowadza nas od czasu do czasu na ziemię: drobne niepowodzenia, słowa złośliwej lub rzeczowej krytyki sprowadzają nas na parter. Nie powinno nas to załamać lecz mobilizować.

Jeden z bliskich moich przyjaciół zwykł mawiać mi na osobności: „Nie gniewaj się, ale muszę ci powiedzieć ...” i tu nastąpiła krytyczna lecz słuszna uwaga pod adresem przyjaciela. Robił to z miłości, choć przyznam, że niełatwo było powiedzieć: „Dziękuję ci, przyjacielu!”