Co jest najlepsze w służbie strażaka? Wywiad z długoletnim komendantem straży pożarnej w Raciborzu Janem Pawnikiem
Po 37 latach służby na emeryturę przeszedł starszy brygadier Jan Pawnik, komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Raciborzu. O blaskach i cieniach strażackiego życia, miłości do służby, kondycji naszej straży oraz planach na emeryturę rozmawiał z nim Wojtek Żołneczko.
– Gdy cztery lata temu na emeryturę przechodził Stefan Kaptur, dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej PSP w Raciborzu, wspominał jak bardzo w minionych latach zmieniła się straż pożarna. To dotyczy nie tylko zawodowców, ale i ochotników. Dziś trudno odróżnić jednych od drugich...
– Jeszcze 20 lat temu wszystko było inaczej. To się zmienia, bo musi się zmieniać. W tej chwili jest wiele zagrożeń, o których kiedyś nie było mowy. Strażacy – nieważne czy zawodowi, czy ochotnicy – muszą się do tych nowych wyzwań przygotować. Kiedyś strażak nie był zobowiązany do udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej, teraz trzeba gasić pożary, wyciągać ludzi z wypadków, ratować zatrutych tlenkiem węgla. Strażacy muszą być przygotowani na to wszystko pod kątem wiedzy i umiejętności, kursów i szkoleń, które trzeba cyklicznie powtarzać. Tu idzie o życie ludzkie. Nadal nie możemy mierzyć się z siłami natury takimi jak wichura z 7 lipca w Kuźni Raciborskiej czy powódź z 1997 roku, ale w takich sytuacjach naszym zadaniem jest usuwanie skutków żywiołu, przywracanie normalności, żeby ludzie jak najszybciej mogli normalnie żyć i funkcjonować.
– Aby sprawdzić, czy coś w Polsce jest dobre, najczęściej porównujemy to z Zachodem. Czy Straż Pożarna w Polsce funkcjonuje dziś równie dobrze?
– Ludzie, którzy w 1995 roku stworzyli w Polsce Krajowy System Ratowniczo-Gaśniczy wiedzieli, co robią. Byłem w Niemczech i dowiadywałem się, jak to u nich funkcjonuje. Naprawdę, nie mamy się w Polsce czego wstydzić, a wręcz jesteśmy w tym systemie lepiej zorganizowani.
– Na ścianach gabinetu powiesił pan wiele podziękowań, półki uginają się od statuetek. Jakie wyróżnienie jest dla pana najcenniejsze?
– Strażacy nie przychodzą do pracy po medale i wyróżnienia. Oczywiście miło jest, gdy człowiek zostanie doceniony. Pamiętam, gdy rok po powodzi z 1997 roku, przy okazji poświęcenia nowego sztandaru na raciborskim rynku, otrzymałem Krzyż Zasługi Za Dzielność. Byłem bardzo zaskoczony, nie spodziewałem się tego. Naprawdę było to dla mnie wielkie wyróżnienie i tak traktuję to do dzisiaj. O przyznanie mi tego odznaczenia wystąpił do Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej pan generał Piotr Buk, ówczesny komendant wojewódzki, który w 1997 roku był dowódcą akcji u nas w Raciborzu, a później został zastępcą oraz komendantem głównym PSP.
– Jaka jest pierwsza rzecz, jaką zrobi na emeryturze Jan Pawnik? Spanie do 12.00? (wywiad został przeprowadzony 30 stycznia)
– Czasami trzeba odespać zaległości, ale na pewno nie będę spał do 12.00. Nie wiem co zrobię, muszę się oswoić z tą myślą. Od jakiegoś czasu, goląc się przed wyjściem do pracy, patrzyłem w lustro i zastanawiałem się: Po co ci to chłopie? Inni są na emeryturze... Ale jak mówiłem, mnie ta służba cieszyła, miałem plany, zamierzenia, lubiłem to.
Jan Pawnik kończy służbę w stopniu starszego brygadiera. Ze Strażą Pożarną związał się w 1980 roku, gdy rozpoczął naukę w Szkole Chorążych Pożarnictwa w Poznaniu. Wcześniej pracował w Kolejowych Zakładach Maszyn i Sprzętu Drogowego w Raciborzu (późniejszy KOLZAM). Po dwóch latach nauki został skierowany do Zakładów Przemysłu Dziewiarskiego „Unia” W Głubczycach, gdzie jako inspektor ochrony przeciwpożarowej przepracował kolejnych pięć lat. Później związał się ze służbą w zawodowej Straży Pożarnej – najpierw w Głubczycach, a następnie w Raciborzu (od 1 czerwca 1988 roku). Początkowo służył w prewencji, później zajmował się sprawami szkoleniowymi, następnie został dowódcą zmiany. Od 1 stycznia 1997 roku był zatępcą komendanta PSP w Raciborzu, a od 1 maja 2008 toku komendantem powiatowym PSP w Raciborzu.