Ksiądz Szywalski przenosi nas do Raciborza z 1968 roku
O "Kapsule czasu z 1968 r." pisze ks. Jan Szywalski.
Na rynku wielkim farorzem jest ks. Jan Haida. Boją się go komuniści, a on się ich nie boi. Bezmałaś był kiedyś wezwany do Urzędu Miasta i jak wszedł, przywitoł sie głośno: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!” Urzędnicy kryli się za papiyrami i nie odpowiedzieli. A on: „Jak tu nikogo nie ma to se pójdam” – i wyszedł.
Na Ostrogu jest ks. Michał Jędrychowski. Niekierzy mówią, że jest bratem ministra, ale bezmałaś to nieprowda. Dużo się śmieje, a chodzi zawsze z cigaretom w gambie. Niedowno sprawił nowe organy w ich piyknym kościele.
Na Ploni jest o. Altaner, który nie downo powiększył kościół i postawił oryginalny ołtorz w formie kuli ziemskiej.
Jeszcze wspomniam sędziwego farorza ze Studziennej, ks. Franciszka Melzera, kiery mo 86 lat, ale wciąż rzondzi sprawnie parafią. Też był kiedyś kapelonkiem na Starej Wsi, ale to było już przed I wojną światową. Będzie musioł wnet mieć pomocnika lub następcę. Chciołbych tam być: ludzie są pobożni, farorza szanujom, piyknie śpiewajom, a baby w chustkach chodzom do kościoła.
Dziś Nowy Rok 1968 i idam se na szpacyr. W „Tęczowej” dzisiej zawrzyte; do rana bonzowie fajrowali tu sylwestra. Na ul. Długiej też mały ruch. Chodzam po chodniku, bo auta tu jadą, a nuż kieryś kierowca jeszcze jest na cyku po wczorajszej bibie.
Na Rynku też dookoła kolumny z Maryją stoi kilka aut: jest jedna warszawa, dwie syrenki, jest wartburg, no i jest moskwicz.
Nasz wielki Dom Towarowy „BOLKO” też zawrzyty. Tu najwięcej waliło ludzi przed świętami, aby geszenki pokupić. Wszystkiego brakło, ostatnie dywany z Kietrza sprzedali. Joł żech poszeł do PEWEXU, bo miołech kilka bonów dolarowych. Moja matka dostaje trocha renty z Rajchu, a bank wypłaco jom w bonach. Mogłech se kupić maszyna do pisania i nähmaschina dlo siostry. Myńsze zakupy robiyło sie w berlinioku na Ostrogu abo w moskwie na Słowackiego, roztomańte sprzynty u Grzesika na Placu Wolności.
Za kościołem farnym po prawej stronie jest „Hajdówka”, kawiarnia tak nazwana, bo ks. Haida pomstował na ambonie, że ona ludzi wyciongo z kościoła. Po lewej stronie ku bahnie jest jeno trownik, a bezmałaś stoł tu kiedyś pomnik Eichendorffa. Za kreuzungiem po lewej jest fabryka cukierków „Ślązak”, ale dzisiej je święto i nie kurzy się z kominów.
Przy bahnhofie też dzisiej cicho. Jutro rano zaś będą walić tu ludzie do roboty: do Czornej Budy, do cukrowni, do zakładów kolejowych, do Spółdzielni Inwalidów, do Rafako, do cegielni. Przed ósmom zaś po schodach z peronu zejdzie cało chmara młodych do średnich szkół, przedtem jednak większość wejdzie do kościoła farnego; a nuż bydzie klasówka i trza się u Nojświętsej Maryi Panny zabezpieczyć.
Na placu przed dworcem pełno autobusów, jutro o świcie rozjadą się po wsiach, by przywieźć robotników i uczniów.
Zaczął się więc Nowy Rok 1968. Gomóła w telewizji powiedzioł, że dalej budujemy socjalizm. Złośliwi reakcjoniści wkładajom mu też w usta takie powiedzenia: „Choćby 10 lat pracować, to plan pięcioletni będzie wykonany”, albo: „Zachodni kapitalizm stoi tuż nad przepaścią, ale my ich wyprzedzimy”.
Gomółka już rządzi od 1956 r., jak długo jeszcze? Jeszcze dłużej na stołku się utrzymuje premier Józef Cyrankiewicz, co to rękę obiecał utnąć temu, kto ją podniesie na socjalizm.
W naszym Raciborzu obecnie przewodniczącym Prezydium Miejskiej Rady Narodowej jest od 1963 r. Roman Simon, ale wszyscy wiedzą, że naprawdę rządzi Komitet Partyjny z jej sekretarzem na ul. Ogrodowej.
Ale wiara wśród ludzi kwitnie i wszyscy mają nadzieję, że ten nienaturalny system kiedyś gruchnie.