Niedziela, 16 czerwca 2024

imieniny: Aliny, Justyny, Benona

RSS

Nożowniczka z Wodzisławia: Chciałam się od niego uwolnić, a nie zabić

03.01.2018 11:04 | 6 komentarzy | acz

– Zobaczyłem pięść Darii przy brzuchu tego Ukraińca i krew. Po wszystkim zaczęliśmy uciekać. Chmielu biegł z przodu. Był przerażony, choć już siedział w więzieniach. To chyba wszystko przeze mnie – zeznawał Bartosz P.

Nożowniczka z Wodzisławia: Chciałam się od niego uwolnić, a nie zabić
Od lewej: Bartosz P., Jacek Ch. oraz Daria O. podczas pierwszej rozprawy Fot. Adrian Czarnota / nowiny.pl
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Materiał wideo:

Romek spoko ziomek
– Ja mówiłem, żeby Daria nie brała tego telefonu, bo Romek to spoko ziomek – zapewniał Bartosz P. Nastolatka z chłopakiem poszli do Żabki. Tam odnalazł ich okradziony Roman S. – Zaczął robić awanturę. Domagał się zwrotu telefonu. Szedł z nami wyzywając nas po polsku i ukraińsku. Ludzie się gapili. W pewnym momencie nie wytrzymaliśmy i go pobiliśmy. On jednak nadal szedł za nami. Prosił ludzi o pomoc, żeby zadzwonili na policję, bo on nie miał telefonu, a go pobito i okradziono – relacjonował Bartosz P.

Zdenerowoana Daria O. postanowiła skorzystać z pomocy Jacka Ch., aby ten pomógł im się pozbyć Romana S. Jacek Ch. to były partner nastoletniej Darii. Ma 44-lata, w przeszłości był wielokrotnie karany. W zakładach karnych siedzi również jego rodzeństwo. Wykształcenie podstawowe, ojciec piątki dzieci, bez majątku i bez pracy. – W lipcu 2016 roku wyszedłem z zakładu karnego. Od tego czasu, przez 10 miesięcy byliśmy z Darią parą. Zerwaliśmy kilka dni przed tym atakiem na Ukraińca – zeznawał po zatrzymaniu na wodzisławskiej komendzie mężczyzna.

Jacek Ch: Chcialem pomóc Darii, bo kiedyś byliśmy para. Nie wiedziałem o co chodzi w awanturze, ale go uderzyłem. Chcialem ich rozdzielić. Z ZK wyszedłem roku wcześniej, w lipcu. Z Darią byłem po ZK przez 10 miesiecy. 

Po telefonie od Darii Jacek Ch. wsiadł na rower i pojechał do parku miejskiego. – Tego dnia wypiłem tylko pół litra wódki z sąsiadem. Byłem w zasadzie trzeźwy i wszystko doskonale pamiętam – zapewniał podczas przesłuchania. – Kiedy podjechałem była awantura. Całe towarzystwo było mocno pijane. Nie wiedziałem o co chodzi. O telefonie dowiedziałem się dopiero na komendzie. Ukraińca pobili Daria i Bartek. Bili go i kopali. Samego dźgnięcia i noża nie widziałem – dodaje.

Czternaście piw
Zarówno Jacek Ch. jak i Bartosz P. nie chcieli przed sądem składać dodatkowych wyjaśnień i odpowiadać na pytania. Sąd bazował więc na ich zeznaniach, które składali po zatrzymaniu i podczas przesłuchania w prokuraturze. – Kiedy drugi raz biliśmy Romana zobaczyłem krew na jego koszulce i pięść Darii obok plamy. Kiedy chciałem ją odciągnąć skaleczyła mnie w rękę. Zaczęliśmy uciekać w rejon takiego mostu. Nazywają go „mostem do nikąd”, bo kończy się ślepą uliczką. Daria biegła za mną, Chmielu z przodu. Był przerażony całą sytuacją. Tam się zatrzymaliśmy.  Wyrzuciłem zakrwawiona bluzę do rzeki. Kiedy Daria usłyszała karetkę, zaczęła nalegać, żebyśmy wrócili na miejsce. Zgodziłem się wrócić, Jacek poszedł do domu. Z tego wszystkiego zapomniał, że przyjechał na rowerze. Tego wieczoru mogłem coś źle zapamiętać bo wypiłem czternaście piw i wódkę – mówił Bartosz P.


Miejsce wydarzenia: